Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2020, 11:11   #76
Shinju
 
Shinju's Avatar
 
Reputacja: 1 Shinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumny
- Nie sądzę, żeby mieli osobisty powód, by interesować się tym Marlo, ale wiedza to potęga i oni to rozumieją - odpowiedziała AJ, wiercąc się z nudów na łóżku.
Roksana tymczasem odnalazła firmę zajmującą się renowacją. Udało jej się włamać i zdobyć opis zlecenie renowacji (właściwie było to jedynie kilka drobnych napraw i usunięcie jednej poważniejszej usterki). Niestety dokładne plany samego statku były lepiej zabezpieczone i nie udało jej się do nich dostać.
Roxi trochę się skrzywiła, widząc, że jej się nie udało. Żeby nie wzbudzać podejrzeń i nie uruchamiać systemów ochronny, na razie wycofała się z systemu firmy. Może spróbuje jeszcze później.
- Marlo może mieć jakieś informacje na temat zaginionych… ale może być też kompletnie nieprzydatny bo ma całkiem przećpany mózg - westchnęła. - Biorąc pod uwagę to jaki nieobliczalny się zrobił, lepiej mieć go na oku. Ale to im zostawię decyzję co zrobią z tymi informacjami - powiedziała odchylając się w tył i kładąc na chwilę. - W sumie nie ustaliłem jak mam przekazywać informacje o statku. Na razie mam niewiele, nic co wymagałoby jakiś nadzwyczajnych umiejętności, ale można by ustalić gdzie mam przekazywać to co mam i w jakiej formie. Możesz się z kimś w tej sprawie skontaktować? - zapytała podnosząc się. - Ja poszukam informacji u producenta, w porcie macierzystym i zapytam zaprzyjaźnionego hakera, czy nie da rady mi czegoś podrzucić. Wolałabym nie szarżować z cudzego komputera… - stwierdziła szukając kontaktu z CimeX.

- Od czego masz mnie? Przekażę im wszystko co znajdziesz - odpowiedziała. - Multimedia wypal na płycie i będzie dobrze…
Roksanie udało się skontaktować z hakerem, a ten zapewnił, że jeszcze dzisiaj będzie miała wszystko, co tylko da się o tym statku znaleźć.

Roxi uśmiechnęła się. Przynajmniej CimeX, kimkolwiek był i gdziekolwiek był, jak zawsze był niezawodny. Napisała mu czego dokładnie potrzebuje i podziękowała, zapewniając, że odwdzięczy się jak tylko będzie mogła - jak okoliczności się uspokoją i będzie mogła - pomyślała. Potem zajęła się usuwaniem swojej działalności z pamięci komputera. Zawsze trzeba zacierać ślady.
- Poczekam, co mi przyśle znajomy - powiedziała odkładając w końcu klawiaturę. - Mamy teraz dwie możliwości: jeden zaczniemy naukę MSS, albo dwa: pokażesz mi Cytadelę - powiedział uśmiechając się szeroko.

Anjali gwałtownie usiadła.
- Tak! Wreszcie coś naprawdę ciekawego. Jeśli chodzi o Malkaviańską Sieć Szaleństwa, to musisz mieć świadomość, że mało kto o niej wie. Nie jest to powszechna wiedza nawet wśród naszego klanu. Choć nawet ci, którzy o niej nie wiedzą, mogą ku niej nieświadomie sięgać. Natomiast ci, którzy wiedzą o jej istnieniu, niekoniecznie muszą umieć się nią posługiwać. To kwestia zarówno talentu jak i doświadczenia. Zwykle im silniejsze jest w kimś Błogosławieństwo Malkava, tym łatwiej podpiąć się pod sieć. Ty opanowałaś dar, czyż nie? To co inni nazywają Dementacją albo Demencją?

- Opanowałam w pewnym stopniu - przyznała Roxi. - Vincent ćwiczył ze mną porozumiewanie się poprzez sieć, ale stwierdził, że nie mam do tego talentu i brak mi motywacji - przyznała. - Teraz mam z pewnością więcej motywacji, niż po kilku ciężkich latach jego treningów, ale nie wiem jak z talentem. Nie wiedziałam, że nie każdy jest w stanie tego używać… znów byłam pewna, że jestem wybrakowana i go zawiodłam - dodała smętnie… - O w sumie miałam dziwny sen jak byłam martwa w szafie… widziałam takie ładne światełka i znanych mi Malkavian, ty też tam byłaś, Sig, Kayah i Vincent…

- Wooo, malkaviańska choinka! Takie drzwewo klanowe tylko ze światełkami! - zachwyciła się Anjali. - To chyba dobry znak! Święta Bożego Narodzenia nie mogą być złe. No to może w ten sposób spróbuj się połączyć z MSS? Wyobraź sobie to co widziałaś w tym śnie, ale tym razem… nie oglądaj, tylko popłyń!

- Dla mnie to wyglądało jak sieć światłowodowa - Roxi uśmiechnęła się z rozbawieniem. - Sieć, też nie może być zła, sama w sobie - powiedziała po czym skupiła się na wizji. Skoro to było jak sieć, jak internet, który znała nawet od najciemniejszej strony, postanowiła, że będzie się poruszać po tym jak po internecie. Odnalazła Gwiazdę Anjali, wyobraziła sobie okienko czatu i to jak wpisuje w nią wiadomość “Próba mikrofonu”, po czym wysłała. Chwilę czekała na odpowiedź. W jej okienku wciąz migał kursor. Już miała zrezygnować, gdy coś… tak to było dobre słowo, coś się wyświetliło. Chwilę zastanawiała się jak to odczytać, zinterpretować, po czym westchnęła i spojrzała na Anjali.
- Nie jestem pewna rezultatu… dostałaś wiadomość? Odpowiadałaś? Jak to właściwie działa, przesyła słowa, myśli, emocje… kod html? - zapytała.

- Nic nie słyszałam, ale przy chórze głosów, który zwykle słyszę, twój mógł łatwo zostać zagłuszony, przykro mi - odpowiedziała smutno Anjali. - Hmm, wydaje mi się, że każdy odbiera to inaczej, bardzo indywidualnie. Ja ciągle słyszę głosy, ale już taka Kayah odbiera z sieci bodźce wizualne. Nie wiem jak to wygląda w przypadku innych. Dlatego właśnie zsynchronizowanie się jest bardzo trudne. Nie przejmuj się, jeśli nie będzie ci od razu wychodzić. Sprawne posługiwanie się MSS to coś, co niewielu opanowuje.

- To co słyszysz, ten chór, to twoje głosy, czy innych? - zapytała zaciekawiona Roxi. - No i czy już kiedyś udało ci się posłużyć MSS, możesz mi o tym opowiedzieć? - poprosiła.

- Są moje, bo rozbrzmiewają w mojej głowie, ale nie są moje, bo nie pochodzą z mojej głowy - odparła Anjali. - Największym wyzwaniem jest nie zgłupieć i wyłapywać to, co akurat może być przydatne. Jak to, że byłaś zamknięta w szafie. Czasami to szukanie igły w stogu siana, innym razem gra w trzy kubki. Czasem to hałaśliwe brzęczenie, które lepiej zignorować, żeby skupić się na czymś innym…
Zamilkła na chwilę, szukając w pamięci.
- Były takie momenty, gdy udawało mi się świadomie używać MSS. Na przykład do kontaktu z głową mojego rodu. To było jak… szukanie cieni w półprzejrzystych, lodowych ścianach. Udawało mi się też sięgnąć do naszej matriarchini. To z kolei było jak spoglądanie w krwawe tafla bliźniaczych stawów… Kontakt z innymi jest dużo trudniejszy, zwykle możliwy jedynie na bliższe odległości. Z SinSigSilem dla przykładu mogę się połączyć, ale średnio w jednej na osiem prób. W jego przypadku problem jest tym, żeby wycelować w Sila, bo Sig zwykle stoi za sterami świadomości, a Sin nie jest skory do rozmowy i może cię poranić, jeśli się do niego zbliżysz.

- Rozumiem, czyli dla każdego połączenie działa inaczej. To takie fascynujące. Myślałam, że to będzie jak podpięcie się pod internet, raz instalujesz wtyczkę i śmiga - uśmiechnęła się trochę zawiedziona. - Ale i tak lepiej to rozumiem niż kiedy ćwiczyłam z Vincentem. On ograniczył się do wyjaśnienia że mam się skoncentrować. A tak jak przy nim jestesmy, myślisz, że to może być zależne od stopnia spokrewnienia, na przykład, że tych blisko słyszy się lepiej, i tak dalej, albo o zgrozo, że Vincent mógł mi założyć kontrolę rodzicielską, co jeśli podsłuchuje? - zapytała przejęta.

- Hmmm… to chyba nie tak. Wydaje mi się, że masz lepszy kontakt z tymi, którzy są ci bliżsi, lecz bliskość nie wyraża się tylko więzami krwi. Czasami silne uczucie może ułatwić kontakt. Czasem podobieństwo dusz i umysłów. Wygląda na to, że ten twój Vincent niewiele z tego rozumiał. Koncentracja, skupienie, to był jego sposób, ale niekoniecznie musi on działać dla ciebie. Dla mnie by nie działał. Wiem, bo próbowałam. Mi idzie łatwiej płynąć z prądem. Prądem myśli, słów, świadomości… Nie obawiałabym się, że cię obserwuje. Nie przez MSS. Sieć jest zbyt chaotyczna, zbyt płynna, by korzystać z niej jak narzędzia. Tworzą ją umysły: różnorodne, skomplikowane, często skrzywione. Łatwo się pogubić. Łatwo zostać pogrzebanym pod nadmiarem myśli i wrażeń, jeśli nie jest się dostatecznie ostrożnym. Próby kontaktu mogą przypominać grę w głuchy telefon, gdzie wszyscy uczestnicy są pijani, naćpani albo lunatykujący. Im prostszy efekt pragniesz uzyskać, tym większa szansa, że ci się to uda. Łatwiej będzie ci wyczuć czy Vincent znajduje się w miejście niż sięgnąć ku jego umysłowi. Eh, znów się rozgadałam… jeśli jesteś zmęczona moim paplaniem, możemy chwilę pograć - zaproponowała.

- Nie przeszkadza mi jak mówisz, zwłaszcza jak mówisz o rzeczach, o których nie wiem. Nie wiem czy to następstwo mojego spotkania z Vincentem, czy zawsze tak miałam, ale uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy - wyjaśniła. - Powinnam spróbować z Sigiem, jesteśmy prawie tacy sami - zauważyła jakby do siebie. - Ale nie chcę żebyś się nudziła. Odpalaj Cytadelę, w końcu dowiem się o co chodzi w tym w co wszyscy grają - dodała, po czym położyła się na jej kolanach. - Zabawa jak ze starszą siostrą - dodała wesoło.

- A ja lubię mówić rzeczy, zwłaszcza rzeczy, o których ludzie nie wiedzą, pasujemy do siebie, Perełko! - ucieszyła się Anjali, włączając grę. - Nie powiedziałabym, że wszyscy w to grają, to nadużycie. Ale jakimś trafem ta gra trafiła do wielu Spokrewnionych, głównie tych z Michigan, ale nie tylko. Mam wręcz wrażenie, że twórca tej gry, Levy, sama jest wamprzycą. Obstawiam, że z klanu Nosferatu, ale może po prostu kieruję się stereotypami - wzruszyła ramionami.

- No właśnie to miałam na myśli. Ostatnio co nie spotkałam kogoś nowego, w zasadzie wcześniej nie spotkałam nowych osób tak często, to się okazywało, że gra. Można by nauczyć w to grać starszyznę, niech rozwiązują swoje spory naparzając się w cRPGa, a nam pozwolą cieszyć się młodością i wolnością - stwierdziła rozbawiona.
 
Shinju jest offline