6 marca 2050, dom Jackie Smith
Przestrzeń na zewnątrz domu Jackie sprawiała wrażenie opustoszałej, ale Hector nie miał żadnych złudzeń co do trwałości tej sytuacji. Całe miasteczko padło ofiarą ataku i dobiegająca zewsząd kanonada dowodziła jawnie znacznej liczebności napastników.
- Musimy stąd uciekać - powiedział ściszonym głosem monter łapiąc rozdygotaną kobietę za ramię - Gdzie możemy się schronić? I kim oni są?
Sytuacja wydawała się beznadziejna. Samochód był niezdatny do użytku, zapasowa amunicja tkwiła w kieszonce plecaka w domu Jackie podobnie jak porzucony gdzieś w środku nóż. W magazynku Springfielda pozostały już tylko dwa naboje.
- Kim oni są? - zapytał powtórnie Garcia, ciągnąc Jackie za sobą wzdłuż płotu. Mówił wciąż tym samym ściszonym tonem, jakby lękał się, że milczący agresorzy skierują się w stronę pary uciekinierów wiedzeni jego głosem.