Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2020, 18:03   #82
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, hangar Błysku Cieni

Każdy kosmiczny okręt posiadał własny zapach, całkowicie unikalny i niepowtarzalny. Ludzie żyjący na nim od lat, ludzie urodzeni w plątaninie ciemnych korytarzy i komnat, bezpowrotnie zatracili umiejętność wychwycenia węchem ogromnego bukietu nakładających się na siebie zapachów tworzących mieszaninę filtrowanego w nieskończoność powietrza, lubrykantów, chemicznych odczynników, odoru ludzkich ciał, woni spalonego tłuszczu, zatęchłej wilgoci. Dla mieszkańców tych okrętów owa paleta zapachów była czymś tak oczywistym, czymś tak zwyczajnym, że nigdy nie zwracali na nią uwagi.

Bartholem Nathanius Visscher wciągnął w nozdrza ów kompletnie sobie dotąd nieznany zapach, tak różny od woni wypełniających eleganckie wnętrza orbitalnej kancelarii Domu Visscher w Port Wander. Nigdzie nie wyczuwał nawet słabej nutki różanych kadzideł sprowadzanych ze Scintilli czy żywicznych balsamów z Venerisa. Hangar Tempesta wypełniony był w zamian ostrym zapachem lotniczego paliwa, wonią różnego rodzaju smarów i konsekrowanych olejów, chemikaliami o nieznanym Nawigatorowi składzie.

Oby Bóg-Imperator sprawił w swoim miłosierdziu, by ten charakterystyczny dla dominium Adeptus Mechanicus odór zamykał się w przestrzeni hangaru, a nie cyrkulował za pośrednictwem systemu wentylacji wewnątrz całego okrętu.

Fregata typu Tempest, silnie uzbrojona, szybka i zwrotna. Należąca do praktycznie nic nie znaczącego rodu Coraxów, nowych graczy na zupełnie im nieznanym obszarze Ekspansji Koronusa. Jeden jedyny okręt w posiadaniu oraz glejt odziedziczony po zmarłym ojcu przez córkę, która wskutek niedawnej kontuzji nie mogła osobiście zawrzeć umowy na świadczenie usług nawigatorskich.

I wyraźnie podkreślana przez seneszala Coraxów presja czasu, zmuszająca obie strony do odstąpienia od większości ceremonialnych praktyk towarzyszących uroczystemu zawieraniu kontraktu.

Bartholem nie znał dokładnej ceny swego angażu, ale nie wątpił, że ubrany na czarno wysłannik Coraxów i jego dystyngowana towarzyszka zapłacili krocie. Znajdowali się w wyczuwalnym potrzasku i nie mieli najprawdopodobniej żadnego innego wyjścia jak tylko zgodzić się na wygórowane warunki konsulariusza. Sam fakt zawarcia kontraktu w przeciągu zaledwie trzech godzin jawnie dowodził ich ukrywanej desperacji, chociaż profesjonalnie uprzejmi negocjatorzy Domu Visscher w żaden sposób nie okazywali po sobie poznać, że znają położenie Coraxów i że bezwzględnie zamierzają je wykorzystać.

Nawigator wiedział, że nie powinien się uskarżać na swój przydział. Koniec końców, służba na pokładach kosmicznych okrętów była krytycznie ważnym i praktycznie jedynym obowiązkiem Domów Navis Nobilitae. Fregata Wolnej Floty stanowiła akceptowalną alternatywę w stosunku do powolnych pielgrzymkowców, rozpadających się ze starości masowców i trampów gildii kupieckich krążących w nieskończoność po utartych szlakach komunikacyjnych wewnątrz Sektora Calixis. Wiele jej naturalnie brakowało do prestiżu służby na okrętach liniowych Marynarki, ale Bartholem wiedział, że tak zaszczytny przydział pozostawał obecnie poza jego zasięgiem, poza poziomem doświadczenia i umiejętności.

Visscher odczuwał pewien skrywany dyskomfort, który nie wiązał się bezpośrednio ze samym okrętem. Była nim zrozumiała ciekawość co do losów Nawigatora, który do tej pory prowadził Błysk Cieni przez Osnowę. Negocjacje prowadzone były w cieniu dramatycznych wydarzeń w dokach orbitalu, gdzie thicalański frachtowiec staranował pirsy doprowadzając do śmierci tysięcy mieszkańców Port Wander. Błysk Cieni znalazł się przez przypadek w centrum tego incydentu i to w rezultacie tej kraksy lady Winter Corax została kontuzjowana, a Alecto Xan’Tai tragicznie zmarła.

Niecałą dobę po śmierci Nawigatorki Coraxów Bartholem Nathanius Visscher miał wskoczyć w jej jeszcze ciepłe buty, aby poprowadzić rodową fregatę w kipiel Paszczy i bezmiar Koronusa.

Niepokojąca, ale zarazem ekscytująca perspektywa.
 
8art jest offline