Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-03-2020, 17:32   #81
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
13 Martuis 816.M41, pokład Błysku Cieni

Uchodząca za chlubę Gunnara Coraxa kanonierka - ważąca dwieście osiemdziesiąt ton bryła metalu i ceramicznych spieków o niskiej aerodynamice, ale potężnym napędzie - należała do stosunkowo rzadko spotykanej klasy latheańskich wahadłowców bojowych Furiositus. Naszpikowana mnóstwem sensorów i silnie uzbrojona, miała w razie hipotetycznej konieczności szanse nawet w starciu z kilkoma myśliwcami Marynarki.

Kruczy Pazur. Takim mianem ochrzcił ją Gunnar Corax, kiedy Ramirez w asyście kilkudziesięciu starszych rangą techadeptów po raz pierwszy konsekrował kanonierkę w hangarze Błysku. Doglądana ustawicznie przez specjalną grupę techkapłanów, większość czasu spędzała w bezruchu na ceramitowej płycie lądowiska i nawet Tytus Garlik musiał prosić o zezwolenie kapitana na prowadzenie lotów treningowych z jej wykorzystaniem.

Teraz, lecąc w jej wypełnionym dźwiękami aparatury kokpicie, Christo Barca nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że dopuścił się jakiegoś niezamierzonego aktu świętokradztwa. Gunnar od dawna nie żył, a Winter lada chwila mogła podążyć w jego ślady. Po raz pierwszy seneszal podjął samodzielnie decyzję o zarekwirowaniu Pazura i chociaż nikt nawet nie pomyślał o zanegowaniu jego rozkazów, sam Barca walczył z wrażeniem, że w jego życiu - w egzystencji całego Błysku i nazywających go domem dziesiątek tysięcy ludzi - zaszła właśnie znacząca, chociaż na razie niezauważalna dla wszystkich zmiana.

Emitująca kody identyfikacyjne rodu Coraxów kanonierka dotarła do orbitala po czterech godzinach lotu. Tytus Garlik, prezbiter Ramirez oraz Amelia de Vries śledzili niemal nieustannie jej status i położenie za pośrednictwem własnych interfejsów sensorycznych.

Kiedy powróciła na pokład fregaty czternaście godzin po wylocie, Christo Barca i Dalia Amosis nie byli jedynymi opuszczającymi ją pasażerami.
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 22-03-2020, 18:03   #82
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, hangar Błysku Cieni

Każdy kosmiczny okręt posiadał własny zapach, całkowicie unikalny i niepowtarzalny. Ludzie żyjący na nim od lat, ludzie urodzeni w plątaninie ciemnych korytarzy i komnat, bezpowrotnie zatracili umiejętność wychwycenia węchem ogromnego bukietu nakładających się na siebie zapachów tworzących mieszaninę filtrowanego w nieskończoność powietrza, lubrykantów, chemicznych odczynników, odoru ludzkich ciał, woni spalonego tłuszczu, zatęchłej wilgoci. Dla mieszkańców tych okrętów owa paleta zapachów była czymś tak oczywistym, czymś tak zwyczajnym, że nigdy nie zwracali na nią uwagi.

Bartholem Nathanius Visscher wciągnął w nozdrza ów kompletnie sobie dotąd nieznany zapach, tak różny od woni wypełniających eleganckie wnętrza orbitalnej kancelarii Domu Visscher w Port Wander. Nigdzie nie wyczuwał nawet słabej nutki różanych kadzideł sprowadzanych ze Scintilli czy żywicznych balsamów z Venerisa. Hangar Tempesta wypełniony był w zamian ostrym zapachem lotniczego paliwa, wonią różnego rodzaju smarów i konsekrowanych olejów, chemikaliami o nieznanym Nawigatorowi składzie.

Oby Bóg-Imperator sprawił w swoim miłosierdziu, by ten charakterystyczny dla dominium Adeptus Mechanicus odór zamykał się w przestrzeni hangaru, a nie cyrkulował za pośrednictwem systemu wentylacji wewnątrz całego okrętu.

Fregata typu Tempest, silnie uzbrojona, szybka i zwrotna. Należąca do praktycznie nic nie znaczącego rodu Coraxów, nowych graczy na zupełnie im nieznanym obszarze Ekspansji Koronusa. Jeden jedyny okręt w posiadaniu oraz glejt odziedziczony po zmarłym ojcu przez córkę, która wskutek niedawnej kontuzji nie mogła osobiście zawrzeć umowy na świadczenie usług nawigatorskich.

I wyraźnie podkreślana przez seneszala Coraxów presja czasu, zmuszająca obie strony do odstąpienia od większości ceremonialnych praktyk towarzyszących uroczystemu zawieraniu kontraktu.

Bartholem nie znał dokładnej ceny swego angażu, ale nie wątpił, że ubrany na czarno wysłannik Coraxów i jego dystyngowana towarzyszka zapłacili krocie. Znajdowali się w wyczuwalnym potrzasku i nie mieli najprawdopodobniej żadnego innego wyjścia jak tylko zgodzić się na wygórowane warunki konsulariusza. Sam fakt zawarcia kontraktu w przeciągu zaledwie trzech godzin jawnie dowodził ich ukrywanej desperacji, chociaż profesjonalnie uprzejmi negocjatorzy Domu Visscher w żaden sposób nie okazywali po sobie poznać, że znają położenie Coraxów i że bezwzględnie zamierzają je wykorzystać.

Nawigator wiedział, że nie powinien się uskarżać na swój przydział. Koniec końców, służba na pokładach kosmicznych okrętów była krytycznie ważnym i praktycznie jedynym obowiązkiem Domów Navis Nobilitae. Fregata Wolnej Floty stanowiła akceptowalną alternatywę w stosunku do powolnych pielgrzymkowców, rozpadających się ze starości masowców i trampów gildii kupieckich krążących w nieskończoność po utartych szlakach komunikacyjnych wewnątrz Sektora Calixis. Wiele jej naturalnie brakowało do prestiżu służby na okrętach liniowych Marynarki, ale Bartholem wiedział, że tak zaszczytny przydział pozostawał obecnie poza jego zasięgiem, poza poziomem doświadczenia i umiejętności.

Visscher odczuwał pewien skrywany dyskomfort, który nie wiązał się bezpośrednio ze samym okrętem. Była nim zrozumiała ciekawość co do losów Nawigatora, który do tej pory prowadził Błysk Cieni przez Osnowę. Negocjacje prowadzone były w cieniu dramatycznych wydarzeń w dokach orbitalu, gdzie thicalański frachtowiec staranował pirsy doprowadzając do śmierci tysięcy mieszkańców Port Wander. Błysk Cieni znalazł się przez przypadek w centrum tego incydentu i to w rezultacie tej kraksy lady Winter Corax została kontuzjowana, a Alecto Xan’Tai tragicznie zmarła.

Niecałą dobę po śmierci Nawigatorki Coraxów Bartholem Nathanius Visscher miał wskoczyć w jej jeszcze ciepłe buty, aby poprowadzić rodową fregatę w kipiel Paszczy i bezmiar Koronusa.

Niepokojąca, ale zarazem ekscytująca perspektywa.
 
8art jest offline  
Stary 23-03-2020, 10:48   #83
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, Placówka Przywracania Załogi na pokładzie Błysku Cienia.

Przez nikogo nie zatrzymywany Ramirez szedł spokojnie korytarzem w towarzystwie dwóch akolitów Omnisjasza i kilku serwoczaszek. Przed nim unosił się sarkofag. Szczelnie zamknięty. Nikt nie mógł wiedzieć co jest w środku. Nikt nie mógł wiedzieć kto jest w środku.

Dotarli do wydzielonego segmentu maszynowni nazywanego przez załogę Centrum Powrotów. Sam Ramirez nigdy nie określiłby tym mianem tej niezwykłej świątyni Boga-Maszyny.

Ramirez przekroczył szeroką śluzę, na której wymalowano wielką pieczęć Omnisjasza i słowa: “Deus est Machina”.

Drzwi za kapłanem zamknęły się. Tego co działo się za tymi drzwiami nie mogli znać zwykli członkowie załogi. Tam skrywano wiedzę tajemną.

Sama przetwórnia miała setki metrów kwadratowych powierzchni. Wydzielone 2,38% powierzchni statku, z przydziałem 2,25% mocy. Żywa świątynia Boga Maszyny. Techeminencja Ramirez miał tu kwaterę wydzieloną tylko dla niego. Układ kilku pomieszczeń. W sumie niecałe 65 metrów kwadratowych. Gdy wszedł do niego asystujący mu kapłani zatrzymali się przed śluzą. Drzwi zamknęły się. Pancerny sarkofag niesiony przez serwoczszki został umieszczony w centralnym punkcie największego pomieszczenia.

Ramirez w mniejszym pomieszczeniu zdjął swój ciężki pancerz. Rozpoczął rytuał oczyszczenia. Z vox emiterów pod sufitem dolatywał rytualny zaśpiew tak typowy dla kapłanów Marsa.

Ramirez zdjął szaty i zaczął w siebie wsmarowywać święte oleje. Po chwili jego lustrzane tatuaże połyskiwały jeszcze mocniej. Cewka potencji wywoływała maleńkie wyładowania elektryczne, które przemierzały plastalowy kręgosłup w formie maleńkich błyskawic. Mechadendryty wiły się w podnieceniu, jakby każdy z nich miał własną świadomość. Z jednego z nich zaczął wydobywać się kadzielny dym, który powoli opadał na ciało Ramireza. Po kilkunastu minutach rytuału oczyszczenia Szaman Silnika zarzucił na siebie czerwono złotą szatę i ruszył do sarkofagu.

Trumna otworzyła sie ukazując ciało nawigatorki Alecto. Dłonie Ramireza powiodły po nagim mięsie wodząc ledwie opuszkami palców po bladej skórze kobiety. Mięso było słabe. A ona nie potrafiła się dostosować. Teraz cała jej wola pozostanie podległa jemu. Musiał tylko dokonać odpowiednich poprawek. Musiał pobłogosławić ją jednością z maszyną.

Ze swoistym namaszczeniem do martwego ciała zbliżył się mechadendryt medyczny. Powoli wysunął się piłoskalpel, a rytm jego silnika zrównał się z rytmem rytualnego zaśpiewu. Oto powstawał nowy servitor.

Ramirez przygotował już kwas do wytrawiania niepotrzebnych tkanek. Nikt na statku nie powinien rozpoznać twarzy Xan’tai. Nie ważne, czy uda się z niej stworzyć w pełni bojowego servitora zabójcę, czy raczej skończy jako partnerka Leona.


Rzut na Trade Technomat (INT),
Proces jest skomplikowany, więc rzut co godzinę przez 7 godzin poświęconych w Reclamation Crew Facility.

W zależności od rzutów Keth zdecyduj czy dostanę poor quality servoskull, czy może best quality killer servitor


 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 23-03-2020, 13:28   #84
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
13 Martius 816.M41, Prywatne komnaty starszej chóru.

Belitta potwierdziła przyjęcie rozkazu skinieniem głowy. Jej dłonie nerwowo zaciskały się na lasce. Starała się choćby w ten sposób ukryć ich drżenie. To wszystko działo się za szybko… jej ciało… traciła nad nim panowanie.

Cisza. Potrzebowała ciszy i pustki. Spokoju, który pozwoliłby na zapanowanie nad słabym ciałem. Starała się nie patrzeć na Ramireza i ciało nawigatorki, na kapsuły… na Christo. Jej ślepe oczy wpatrywały się w ściany pomieszczenia jakby gdzieś tam była odpowiedź. Za szybko… zbyt gwałtownie. Ślady krwi na dłoniach przypominały o wojnie. O bezradności i o kruchości ludzkiego losu.

Do swych komnat szła powoli, wsłuchując się w kołatanie rozszalałego serca. Słyszała szepty. Ludzie mówili o kwarantannie,o nowych rozkazach. Ona też musiała donieść wieści dla reszty chóru. Przekaże je Melachielowi… nie miała sił na więcej. Wiedziała, że starzec zrozumie, że nie będzie pytał, a ona nie miała sił odpowiadać. Czarna róża… gdyby tylko potrafiła przewidzieć to… to co się stało.


Tak jak się spodziewała Melachiel nie pytał. Poleciła by ktoś zabrał jej szaty do prania i sama przeszła do swych komnat. Do naga rozebrała się w pokoju spotkań, by nie zanieczyścić tamtymi wydarzeniami, swych prywatnych pokoi. Złożyła ubiór starannie i odłożyła przy drzwiach. Ladkę oparła w specjalnie przygotowanym dla niej miejscu i chwilę wpatrywała się w orła, starając się uspokoić. Co miała czynić? Jak uspokoić? Dłonie nadal pokrywała krew.

Wzięła świecę oraz talię, po czym przeszła do sypialni. Zamknęła się w pokoju i odłożyła przedmioty na podłodze, wewnątrz wymalowanego przed laty kręgu. Nie chciała pozostawać w nim długo. Szybko przeszła do łazienki by zmyć z siebie wydarzenia i emocje tego dnia. By pozwolić myślom wypłynąć.

Odkręciła lodowatą wodę i pod nią weszła, czując jak ciałem wstrząsnął dreszcz. Ramirez… Jego gwałtowność z komnat Corax tak inna była od ich rozmowy w pokojach wypoczynku. Pamiętała jego zdziwienie gdy dotknęła męskiej ręki i pewność gdy jednym ruchem zabił Alecto. Christo i jego zdziwienie… Spokojna twarz Corax… Ludzie z Chóru… Pozwoliła by ich twarze rozmywały się gdy jej ciało przyzwyczajało się do zimna.

Zakręciła wodę i nie wycierając się wróciła do sypialni. Wierzyła, że cokolwiek się dzieje jest wolą Pana. Ramirez miał umożliwić im wędrówkę… wierzy że to czyni… tylko co dalej.

Zapaliła świecę i po pomieszczeniu rozniósł się przyjemny zapach ziół. Niewielki płomyk grzał wychłodzone ciało. Powoli umieściła w dymie talię. Czy stan corax coś zmienia? To było pytanie, które wypełniało teraz jej myśli. Płomień migocząc wydobywał z ciemności jej pokrytą bliznami skórę, dym wypełniał nozdrza, pozwalając skupić się na mantrze. Powoli… wyłożyła karty.


Rzut na wróżenie
 
Aiko jest offline  
Stary 25-03-2020, 11:17   #85
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Chociaż w normalnych okolicznościach Christo Barca osobiście odprowadziłby przedstawiciela Domu Visscher do jego apartamentów, przedstawiłby najbliższych współpracowników oraz zadbał o zrealizowanie najbardziej palących zachcianek gościa, tym razem przeniósł ciężar owych obowiązków na Dalię. Zauszniczka seneszala powiodła Bartholema Visschera do podpokładu znajdującego się wcześniej w jurysdykcji Alecto Xan'Tai, starannie wysprzątanego przez małą armię zaufanych służbitów. Każdy element personifikujący zmarłą Nawigatorkę został usunięty, wszystkie powiązane z Domem Xan'Tai dekoracje zlikwidowane. Jedynie usytuowany wewnątrz miniaturowego kompleksu ogród został zachowany w niezmienionym stanie, Barca złożył bowiem jego przyszły los w ręce nowego gospodarza.

Cała osobista świta Alecto - nosząca barwy Domu Xan'Tai - została przymusowo przeniesiona do specjalnego miejsca odosobnienia w trzewiach okrętu, gdzie miała pozostawać pod strażą oddziału porządkowego do chwili podjęcia decyzji o dalszym losie całej grupy; co w najbardziej ekstremalnym scenariuszu mogło przyjąć postać dożywotniego osadzenia w izolacji.

Pokładając wszelkie zaufanie w manierach i dyplomatycznym kunszcie Dalii, seneszal przesiadł się w hangarze do zupełnie innej windy. Szybkobieżna kabina pomknęła w przeciwnym do orszaku Nawigatora kierunku, ku jednej ze użytkowych świątyń Boga-Maszyny.

Wetknięty w ucho seneszala mikromoduł łączności emitował niekończący się ciąg raportów, wprowadzając Barcę w bieżący stan spraw. Wszystkie newralgiczne podzespoły Tempesta zostały już pomyślnie konsekrowane i uzyskały błogosławione certyfikaty pełnej zgodności ze Świętym Wzorcem. Załoga znajdowała się na swoich stanowiskach, personel pomocniczy - przede wszystkim rodziny załogantów - przebywał w pomieszczeniach wspólnych gotowiąc się do rychłego skoku w Morze Dusz. Zaokrętowana na fregatę delegacja Adeptus Mechanicus wystosowała szereg petycji domagając się natychmiastowego spotkania magosa Karrambola z milady Corax, ale Christo uznał żądania pasażerów za kwestię drugorzędną do chwili rozpoczęcia tranzytu przez Paszczę. Półtora tysiąca pielgrzymów nie sprawiało dla odmiany najmniejszych kłopotów, wielbiąc żarliwymi pieśniami łaskę Boga-Imperatora i radując swe dusze rychłą podróżą ku nowym światom.

Jeśli nawet pokładowe duchowieństwo zaczęło zadawać sobie pytania na temat coraz dłuższej absencji świątobliwego Ahalliona, do tej pory żaden z pomniejszych kapłanów nie podniósł tej kwestii publicznie, co ogromnie seneszala cieszyło - dodatkowe problemy były ostatnią rzeczą, jakiej Christo teraz by sobie życzył.

Blokada systemu postępowała coraz szybciej, chociaż widoczna jak na dłoni była pewna frustrująca Bastion zależność: o ile kapitanowie statków należących do floty cywilnej posłusznie dokowali swe jednostki oczekując na dalsze dyspozycje kontrolerów Marynarki, o tyle posiadacze imperialnych Glejtów Wolnej Floty za nic mieli kategoryczne wezwania do pozostania przy orbitalu. Kolejne okręty Wolnych Kupców jeden za drugim mknęły ku położonym na obrzeżach Rubyconu punktom Mandeville i znikały z dalekosiężnych sensorów Błysku przemieszczając się w Osnowę.

Niektórzy z nich skakali w stronę bezpiecznych planet położonych w obrębie tego samego sektora, ale Barca pewien był, że wielu wybrało za kolejny przystanek Ekspansję Koronusa.

W dobrze pojętym interesie dynastii było to, aby Błysk również się tam udał, zanim forpoczta pościgowych flotylli Marynarki zablokuje strefę bezpiecznych skoków.

Christo śpieszy się na nieumówione wcześniej spotkanie z Ramirezem, aby wypytać raz jeszcze o gotowość do skoku, o potwierdzenie sprawności generatorów Pola Gellara i napędu Osnowy. Uprzedzi prezbitera o swoim przybycia via commlink, więc Ramirez będzie mógł spokojnie zdecydować, czy przyjmie seneszala w holu kompleksu czy przy aparaturze preparującej Alecto. Rozmowę rozegramy na spokojnie w doku. Nawigator w tym czasie odprawi medytację nad mapami, a Bellitta pomyśli nad kartami (postaram się podać ich projekcję jeszcze dzisiaj, ale jeśli się nie uda, to na 100% jutro, bo od południa będę pracował zdalnie z domu).


 
Ketharian jest teraz online  
Stary 25-03-2020, 20:58   #86
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, Kwatery Visschera

Barthelem i jego świta znalazła się we wnętrzu wręcz ascetycznych jak na gust Visschera kwater mieszkalnych, ale nawigatorowi to nie przeszkadzało. Ukontentowany stanem rzeczy, stanął pośrodku holu i czekał. Jego rękodajna - Sadda rozejrzała się naprędce po pomieszczeniach wydając polecenia, rozdzielając kwatery dla poszczególnych sług. Potem podeszła do Visschera.

- Panie, tam jest ogród - zameldowała posłusznie.

- Świetnie, nada się... - ruszył w stronę wskazanego pomieszczenia - Nasza dobrodziejka życzy sobie jak najszybciej opuścić ten system, więc przygotuj wszystko do potrzeb rychłego tranzytu.

Ponaglana rozkazami Saddy służba rozwiesiła skromne, bo jedynie zdobione złotem i drogocennymi kamieniami obrazy z życia Imperatora. Na środku ogrodu spoczęła rytualna kadź z dziwną cieczą i czerwony dywan przeplatany złotymi nićmi tworzącymi religijne wersety. Sadda i większość ludzi Bartholema wyszła, aby zająć się przygotowaniem komnat. W ogrodzie zostało tylko pięć służebnych i trzy małe serwitory.

Jedna ze służek pomogła ściągnąć Nawigatorowi okrywające ciało szaty, odkrywając koszmarne ślady starych i nowych blizn pokrywających plecy mężczyzny. Barthelem przyjął podaną mu przez inną kobietę rytualną śrubę i uklęknął przy kadzi, dławiąc w myślach narastające podniecenie i błagając Boga-Imperatora o łaskę oczyszczającego bólu dla pokornego grzesznika. Trzy małe serwitory o ciałach uskrzydlonych kilkuletnich dzieci i twarzach niebiańskich cherubinów wzbiły się w powietrze odgrywając przez wszyte w usta wokadery anielskie psalmy ku czci Pana Złotego Tronu. Bartholem zaczął się modlić wsłuchany w pieśni serwitorów i zaczął wkręcać w dodatkową śrubę do przytwierdzonej do czoła czterema śrubami metalowej płytki z religijnymi grawerunkami.

Kawałek metalu zasłaniał w codziennych realiach trzecie oko Nawigatora, a piąta śruba miała powodować podczas ceremonii dodatkowy ból. Wszak Bóg-Imperator poświęcił się dla ludzkości, więc ból nawigatora będzie tylko namiastką tamtego chwalebnego poświęcenia. Visscher skończył psalm, a dwie ze służek zamachnęły się bizunami ze specjalnie spreparowanej skóry groksów. Razy batów rozzorały plecy Nawigatora rzeźbiąc w nich długie krwiste pręgi. Trzecia służka podeszła do swego pana i wepchnęła mu w usta okrągły wokoder tłumiący krzyki, ale pozwalający wciąż zrozumiale mówić. Biczujące mężczyznę kobiety zwiększyły tempo uderzeń wchodząc w rytmiczne staccato zgrywające się z pieśniami cherubinów. Krew spłynęła do rytualnej kadzi barwiąc ciecz w chaotyczne wzory. Bartholem dła znak dłonią i biczowanie ustało. Czwarta ze służek podeszła do Nawigatora pytając:

- Panie, czy posmarować plecy łagodzącymi balsamami?

Nawigator spojrzał w dół szacując zawstydzonym wzrokiem swoją robiącą wrażenie erekcję.

Z wokodera popłynął głos jego trzeszczący metalicznie głos.

- Pohańbiłem się i nie zasłużyłem na łaskę. Wetrzyj soli i zaszyj rany.

Ostatnia ze służących, serwitorka o dziwnych dłoniach podeszła do Visschera i ujęła w dłoń męskość swego pana. Serwoigły wbiły się w członek z wielką precyzją pozbawiając Nawigator nasienia, ale miast męskiego spełnienia powodując tylko nieznośny ból. Bartholem ryknął, ale wokader stłumił jego wibrujący cierpieniem krzyk. Odkręcił powolnymi ruchami rytualną śrubę. Teraz - oczyszczony, pozbawiony grzesznego cielesnego napięcia - mógł spojrzeć z pełną koncentracją w kadź.

Jego krew buzowała w cieczy czyniąc fantasmagoryczne wzory.

- Taaak widzę... jęknał tylko analizując chaotyczny taniec krwi.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 26-03-2020 o 18:04.
8art jest offline  
Stary 26-03-2020, 12:22   #87
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, Placówka Przywracania Załogi, Błysk Cienia

Praca była skończona. Nowy serwitor właśnie słuchał pierwszego Psalmu Życia. Szereg kabli nadal łączył go z Duchem Błysku. Byli jednością, choć za chwile miało nastąpić odłaczenie. Mistyczne przecięcie pępowiny. Czas gdy umysł Xan odzyskiwał funkcje kognitywne dobiegał końca.
Nazwał ją Xan, bo nazwisko Xan’tai czy imię Alecto mogły zostać źle odebrane przez załogę. Już wielki szmaragd umieszczony w środkowym oczodole czaszki zwracał uwagę. Mogło to źle wpłynąć na morale.

Morale… Ramirez nie znosił troski o morale. Morale było trudno policzalne. Stanowiło zmienną, która doskonałą wręcz ekstrapolacje mogła zamienić w nic nie znaczącą mrzonkę. Czynnik ludzki zaczynał coraz bardziej przeszkadzać techkapłanowi w ostatnim czasie. Miną jeszcze lata zanim Ramirez zmieni całą załogę Gunara w posłuszne i przewidywalne servitory. Ale on miał czas. Trzeba tylko przetrwać czas komplikacji. Ułożyć wszystko i naprowadzić na właściwe tory.

Nagie ciało kapłana zanurzało się w okrągłym basenie wypełnionym zielonkawą cieczą. Koniec rytuału. Mieszanka aqua vitae i uświęconych surfaktantów pozwalała na zmycie z siebie świętych olejów. Dla kapłana rytuał dobiegł końca. Teraz to Omnisjasz i jego błogosławiona Iskra Zapłonu uruchamiały servitora.

Po rytualnym obmyciu Ramirez przywdział swoje szaty i ruszył do pomieszczeń magazynowych. Miejsce to napawało wielkim przeświadczeniem o władzy Omnisjasza. Porządek. Rzędy skrytek i schowków, każda opatrzona kodem. Wewnątrz dokładnie opisane i skatalogowane części do produkcji servitorów. W takich miejscach w wątpliwość należało poddać istnienie Tznaetcha czy jakiegokolwiek innego boga chaosu. Oni nie mieli racji bytu. Z pewnością nie tutaj, w świątyni porządku. Tak powinny wyglądać świątynie. Nie tak jak ich kaplica. Pełna ludzi.

Gdy jego kroki odbijały się echem od ciasno zbitych skrytek Ramirez rozmyślał. Na samym końcu magazynu było to co go niepokoiło. Chaos. Przedmioty nie skatalogowane. Przedmioty nie należące do tego miejsca. Przedmioty, które nigdy nie powinny trafić w to miejsce.

Na dwóch sporej wielkości blatach roboczych były ułożone przedmioty, o których sprowadzenie Szaman maszyny poprosił.

Markus - Piłomiecz Ahaliona. Palce techkapłana przebiegły po ostrzu. Uśmiechnął się do siebie na myśl o tym jak Duch tego miecza sprawował się w walce. Miał nadzieję, że już niedługo jego właściciel znów będzie mógł go dzierżyć.

Vindex. Wspaniały servitor lady Winter Corax. Cyberzwierze ożywiło się na widok kapłana. Musiało być zdezorientowane. Oszalałe z tęsknoty? Natychmiast doskoczyło do Ramireza siadając na jego ramieniu i wbijając swoje ostre szpony w jego przedramię.

Na stole leżał jeszcze pistolet należący do navigatorki. Na niego przyjdzie czas później. Teraz trzeba było porozmawiać z potencjalnym świadkiem ataku. Z istotą, która mogła ostatecznie potwierdzić przypuszczenia Ramireza w kwestii Ahaliona i Winter. Prawe oko techkapłana zaświeciło czerwienią. Impuls umysł-maszyna w ułamku sekundy związał umysły Vindexa i Ramireza.


rzut na tech-use Int 69, +10 Miu, +10 utiliti mechadendrite



Z zamyślenia Ramireza wyrwał Leon. Jego serwoczaszka. Leon miał usunięte systemy odpowiedzialne za transmisję głosu, dlatego przekazywał informacje przy użyciu nusfery. Sygnalizował on chęć otwarcia kanału głosowego przez Seneszala. Cóż, i tak musieli porozmawiać.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 26-03-2020, 18:42   #88
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, kwatery Navis Nobilitae na Błysku

Odziany w nowe czyste szaty, oczyszczony dzięki pokutnemu rytuałowi z grzesznych myśli i wciąż walczący z piekącym bólem posypanych błogosławioną solą ran, Bartholem Nathanius Visscher odprawił służbę za drzwi pomieszczenia, które obrał sobie za pokój medytacji. Prosta czysta stal ścian, posadzki i sufitu doskonale współgrała z jego poczuciem skromnej estetyki i pozwalała w pełni skupić się na rozłożonych pośrodku dużego stołu mapach.

Wielkie arkusze wodoodpornej ceraty, pokryte barwnymi inskrypcjami i wzorami geometrycznymi nieznanymi klasycznej matematyce, zwyczajnym ludziom nie mówiłyby zupełnie niczego, co najwyżej mogłyby spowodować silną migrenę u tych, którzy wpatrywaliby się zbyt długo w ich kolorowe kleksy. Rzecz jasna był to scenariusz wyłącznie hipotetyczny, albowiem mapy Domów Nawigatorskich uchodziły za bezcenny majątek i nie miały prawa nigdy wpaść w niepowołane ręce. Wodząc opuszkami palców po ich powierzchni Bartholem chłonął szóstym zmysłem mentalne pokłady informacji wtłoczonych w cienki, ale praktycznie niezniszczalny materiał map.

Mapy będące w posiadaniu młodego Visschera nie należały do wyjątkowo zasobnych w szczegóły, ale Bartholem nie wątpił, ze poradzi sobie z nimi w pierwszych latach służby dynastii Coraxów. Dom Visscher znał doskonale chaotyczną naturę Paszczy, jego Nawigatorzy wielokrotnie przeprowadzali przez upiorną kipiel Korytarza Koronusa oddane w ich pieczę okręty.

Światło Astronomiconu nie gasło tam prawie nigdy, w przeciwieństwie do dalej położonych obszarów Ekspansji.





Słów parę o mechanice nawigatorskiej. Pierwszym etapem planowania podróży jest wieszczenie z map i szacowanie warunków tranzytu. Jeśli Nawigator sobie życzy, może przed właściwym studiowaniem map odprawić specyficzny rytuał (jak ten opisany powyżej przez 8ARTA), aby uzyskać bonus do właściwego testu Psyniscience. Bonus w przypadku Domu Visscher wynosi 2k10 i za chwilę rzucę poniżej odpowiednimi kostkami.

Z opcjonalnym bonusem czy bez, Nawigator musi koniec końców zaliczyć test Psyniscience z modyfikatorem +0. Tu pojawia się dodatkowy bonus, +10 za podstawowe mapy (takie właśnie posiada Bartholem). Jego Perception wynosi 43, więc musi przebić na 1k100 próg 53+2k10.

EDIT (analiza wyniku rzutów)

Niezły numer. Wartość rzutu 62 przeciwko progowi 63. Nieudany o milimetr! Bartholem założy, że lot potrwa cztery do pięciu dni. Paszcza jest stabilna, ale istnieje relatywnie wysokie ryzyko, że podczas tranzytu okręt wpadnie w Burzę Chaosu (nieparzysty wynik na 1k100 w teście Psyniscience oznacza w przypadku skoku przez Paszczę lot poprzez sztorm).
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 26-03-2020 o 18:51.
Ketharian jest teraz online  
Stary 30-03-2020, 11:59   #89
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, prywatne pokoje Starszej Chóru na Błysku

Temperatura w pokoju znacząco spadła, na metalowych powierzchniach ścian skrzyły się miniaturowe kryształki lodu. Płynące z ust Mistrzyni Chóru obłoczki pary rozpływały się w lodowatym powietrzu, a odsłonięte fragmenty skóry astropatki pokryły się gęsią skórkę.

Trzymana na uwięzi moc Osnowy sączyła się do materialnego wymiaru niosąc ze sobą przesłanie, w którym prócz głosu Boga-Imperatora mogły się kryć również zrodzone z demonicznych podszeptów ułudy.

Bellita ułożyła przed sobą pierwszą kartę. Zobaczyła Rubieżcę… ich kartę. Krocząca postać miała na sobie szaty Coraxów. Była pozbawiona twarzy i innych cech płci. Jej rozmyta twarz sprawiała wrażenie jakby patrzyła we wszystkich kierunkach.


Oznaczała zmiany… nieoczekiwane… Ale też silną personę, która niesie kłopoty. Teraz Bel podejrzewała aż dwoje ludzi Ramireza i Christo... jednak… nie widziała płci… nie mogła być jej pewna. Na pewno czekały ich zmiany, ale tego się spodziewała po wydarzeniach dzisiejszego dnia. A może… spoglądanie w wielu kierunkach może oznaczać rozdarcie decyzyjne, sprzeczność interesów bądź sprzeczność poglądów. Mnoga natura Rubieżcy? Powoli sięgnęła po drugą kartę.

Przesunęła ją na lewą stronę. Miejsce przyczyny…. Źródła. Czuła przyjemne drżenie ciała otulanego nadnaturalnym chłodem pokoju. Wzięła głęboki wdech i powoli obróciła kartę, od razu ją kładąc.


Wielki Oszust. Dziewiąta karta Discordii. Bel wpatrywała się w kartę nieco zaskoczona. Mężczyzna był półnagi z wielobarwnym pióropuszem na głowie. Jego twarz była demoniczna… jednak i tego spodziewała się po wielkim oszuście. Zaintrygowało ją jednak tło… strzeliste iglice imperialnego miasta, które skojarzyło się jej z niszczejącymi metropoliami Sinophii. Symbolizował nieszczęście… spiski. Czyli to co ich spotkało.

Tylko… Sinophia. Czyż nie stamtąd pochodził ród Coraxów? Czyżby to stamtąd przyszło zagrożenie? Wyglądało, na to, że to dalszy ciąg trawiącej ich wojny domowej. Gdyby tylko Winter mogła zdradzić… Bel pokręciła głową. Nie było takiej możliwości. Musiała znaleźć inne rozwiązanie.

Starsza powoli sięgnęła po trzecią kartę. Drżącą dłonią przesunęła po zadbanej talii nim wybrała zwiastuna ich przyszłości. Tak jak wcześniej z kartą mówiącą o przeszłości przesunęła kartę na odpowiednie miejsce. Na prawą stronę. Chwilę wpatrywała się w rewers. Całą talię wykonano specjalnie dla niej. Rewers był jej… osobistym elementem. Przez chwilę wpatrywała się symbol Imperatora zawieszony w przestrzeni kosmicznej, prosząc go o jego łaskę nim obróciła kartę.


Spojrzała na nią znajoma postać. Arystokrata… teraz jednak bez róży. Spojrzała na postać o kobiecych kształtach, w szatach rodowych Coraxów, z twarzą ukrytą za zdobioną pozłacaną maską. Powoli odłożyła kartę przyglądając się jej. Podejrzewała, że to nawiązanie do anonimowości. Czyżby dlatego, że Winter nie może występować osobiście? Czy ktoś powinien operować w jej imieniu? A może chodziło o pilnowanie informacji o jej stanie? Wraz z drugą kartą mogła oznaczać iż wiele osób powinno się podszywać pod winter.

Bel zdmuchnęła świecę. Momentalnie pomieszczenie zaczęło się ogrzewać. Położyła się nago na podłodze, wpatrując w sufit. Będzie musiała porozmawiać z Christo. Wyglądało na to, że mieli wrogów.. Wielu… i to bardzo potężnych.
 
Aiko jest offline  
Stary 30-03-2020, 13:53   #90
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
.
14 Martius 816.M41, kompleks odzysku zasobów ludzkich

Wizyty w centrum odzysku załogantów zawsze budziły w seneszalu dreszcz złowieszczych emocji. To dlatego generalnie słynący z upodobania do gromadzenia wszelkich informacji i odwiedzania każdego zakątka okrętu Barca starał się jak najrzadziej bywać w miejscu, które wzbudzało zrozumiałą zgrozę większości służących pod rozkazami Coraxów ludzi. Wielu przywożonych do tej pomniejszej świątyni rannych i chorych pacjentów przez całą drogę wyło niczym zwierzęta i błagało o zmiłowanie, dopóki nie tracili świadomości litościwie usypiani podawanymi im dożylnie farmaceutykami. Niektórzy z nich powracali później między swoich kompanów wyleczeni, sporadycznie obdarowani prymitywnymi protezami. Niektórzy jednak znikali bez śladu i tylko czasami któryś z załogantów odnosił przerażające wrażenie, że w przebudowanej chirurgicznie postaci serwitora rozpoznaje dawno temu zaginionego przyjaciela lub członka rodziny.

Prezbiter Ramirez przyjął gościa w przedsionku kompleksu, w lśniącym od chromu, stali i szkła holu zdobionym sakralnymi płaskorzeźbami i umieszczonymi na ścianach matematycznymi wykresami przedstawiającymi frekwencje sygnałów dźwiękowych wielbiących chwałę Omnimesjasza.

- Błogosławieństwo Boga-Maszyny niechaj cię nie opuszcza, techminencjo - powiedział Christo kreśląc dłonią stosowny znak pozdrowienia - Nawigator już przystąpił do przygotowań. Lecz to nie przedstawiciel Xan’Tai. Negocjacje nie poszły po naszej myśli. Udało mi się zawrzeć nowy kontrakt z Domem Visscher. Bardzo kosztowny kontrakt, ale jednocześnie jedyny, który mogliśmy zrealizować w tak krótkim terminie.

- Deus est machina - odpowiedział Ramirez unosząc prawą dłoń. To nie był dobry czas na skomplikowane figury gramatyczne.

- Ufam twemu osądowi. Dotychczas zebrane dane wskazują, że częstotliwość twych błędów w ocenie ludzi dąży do zera w funkcji czasu. Jest to owocne.

Ramirez kierował się do wyjścia z przedsionka.

- Pozwoliłem sobie na przeniesienie tutaj kilku przedmiotów jakie zabezpieczyłem w prywatnych komnatach lady Corax. Przede wszystkim jej osobistego servitora. Liczę, że po odpowiednim rytuale uzyskam dostęp do jego pamięci.

Gdy odległość między mężczyznami zmniejszyła się, techniczny maechadendryt zdawał się ożywić. Niczym wąż wychynął zza pleców czerwonego kapłana i zaczął się wić.

- Mamy jeszcze dwie kwestie, które musimy poruszyć przed skokiem. Przynajmniej z mojej strony7. Ufam, że ty również nie przychodzisz tu po próżnicy. Fortunus jest gotów do skoku. Za trzydzieści minut od wydania rozkazu możemy wchodzić w Immaterium. Magos Xantov wstrzymał wszelkie prace nad wybudzaniem servitorów.

Ramirez nie był pewien, na ile Christo znał proces produkcji cybernetycznych sług. Jednak wszystkie zebrane przez AdMech przez milenia informacje sugerowały, żeby nie manipulować ze świadomością duchów maszyn w czasie przebywania w Immaterium. Dane wykazywały, że pole Gellera powinno chronić przed ewentualną korupcją, ale mimo wszystko nie podejmowano niepotrzebnego ryzyka. Zwłaszcza, że w tej chwili tylko jeden servitor czekał na zakończenie procesu.

- Czy nawigator Visscher jest już wdrożony w działanie naszego systemu nawigacji? - Akcent jaki Ramirez położył na słowo “naszego” nie pozostawiał wątpliwości, że chodzi o zakazany xenotech będący jedną z mroczniejszych tajemnic rodu Coraxów.

Zanim seneszel zdążył odpowiedzieć, Ramirez znów uniósł rękę.

- Chcę z nim porozmawiać przed skokiem. W krypcie.

Nie musiał dodawać w jakiej krypcie. Błysk Cienia posiadał wiele ukrytych pomieszczeń. A jeszcze więcej pomieszczeń do których dostęp miało ledwie kilka osób. Takim pomieszczeniem była krypta. Ta krypta. Niespełna dwadzieścia pięć metrów kwadratowych wydzielonej przestrzeni o matowo czarnych ścianach. Bez mebli. Z jednym jedynym przedmiotem wewnątrz. Unoszącym się w centralnym punkcie krypty kamieniu o nienaturalnie geometrycznych kształtach, który mimo zerowych odczytów energetycznych utrzymywał się w powietrzu. Tajemniczy wytwór technologii Eldarów, który czynił Błysk Cienia jednym z najszybszych okrętów w znanym wszechświecie. Kamień, przez który każdy członek załogi nie mógł liczyć na łaskę w obliczu spotkania z Inkwizycją.

Barca skrzywił mimowolnie kąciki ust, tym łatwym do przeoczenia grymasem dając do zrozumienia, że ostatnia propozycja Ramireza nie do końca przypadła mu do gustu.

- Z całym szacunkiem, techminencjo, zalecałbym pewną powściągliwość w tej kwestii - oznajmił seneszal wodząc jednocześnie wzrokiem wokół siebie jakby poddawał w wątpliwość oczywistą dyskrecję rozmowy - Visscher nie ma pojęcia o istnieniu naszego… zasobu. Na ile pojmuję niebywale złożoną naturę tego ksenotechu, nie przekłada się ona na bezpośredni sprzęg mechaniczny z tronem nawigatorskim. Nasz nowy towarzysz nie zdoła przez dłuższy czas rozpoznać nadnaturalnej aury tego zjawiska. Będzie wyczuwał niecodzienną łatwość w prowadzeniu okrętu przez Morze Dusz, ale poddaję w wątpliwość wysokie prawdopodobieństwo tego, aby zorientował się w przyczynie takiego stanu rzeczy.

Barca przestał się rozglądać wokół siebie, utkwił spojrzenie w beznamiętnym obliczu techkapłana.

- Sugeruję przełożenie tej rozmowy na czas pobytu w Przyczółku. Jeśli Visscher jest ortodoksem, a wiele na to wskazuje, może odmówić wykonania pierwszego skoku, kiedy tylko dowie się o istnieniu ksenotechu. To scenariusz, na który absolutnie nie możemy sobie pozwolić. Lock-down systemu postępuje coraz szybciej. Szacuję, że najdalej za dziesięć godzin nastąpi blokada punktów Mandeville. Nie możemy sobie pozwolić na żadne, absolutnie żadne opóźnienie.

Ramirez skinął głową. A jego kamienny wyraz twarzy mógł jedynie wskazywać, że zagłębił się w świętych strumieniach danych jakie implanty wyśpiewywały w jego głowie.

Barca skinął głową ze zrozumieniem, ale ewidentnie nie miał zamiaru czekać, aż prezbiter zakończy swe rozmyślania.

- Ufam, że wszelkie przygotowania do skoku zostały ukończone? - spytał zakładając ręce za plecy - Jeśli tak, z błogosławieństwem Boga-Maszyny rozpocznijmy wstępne manewry skokowe. Wdrożę procedury dyscyplinarne dla załogi i skonsultuję wieszczenia Nawigatora z Tytusem. Zostało nam bardzo mało czasu.

- Tytus Garlik - powiedział nagle techprezbiter ruszając dynamicznym krokiem w stronę wielkiej bramy zdobionej pieczęcią AdMech.

- Obawiam się, iż ekstrapolacja zebranych wyników mogła być naznaczona większym spektrum błędu. Nie wątpię, że jest świetnym pilotem, jednak obawiam się, że nie poradzi sobie z ciężarem jaki zrzuciłem na jego ramiona.

Ramirez dał moment seneszalowi na przemyślenie sytuacji.

- Nie miałem okazji z nim porozmawiać. Daj mu proszę do zrozumienia, że Victrix i Fortunus są gotowi do przejęcia standardowych procesów AdMech. A ja dzięki uprzejmości Winter dysponuję implantem, który pozwala mi nawiązać kontakt z duchem Błysku Cieni z każdego punktu statku. Również z mostka.

Znów chwila ciszy, żeby Christo mógł w pełni zrozumieć implikacje płynące ze słów techkapłana.

- Mogę przejąć od Garlika ten ciężar.

Christo musiał zrozumieć, co prezbiter właśnie zaproponował, bo w jego oczach pojawił się jakiś błysk, którego znaczenia techkapłan nie zrozumiał; zdawał sobie jednak sprawę z szaleńczych kalkulacji, jakie właśnie miały miejsce w umyśle seneszala.

- Myślę, że to dobry pomysł - odrzekł po chwili namysłu Barca - Wsparcie techminencji w trakcie tego skoku może nam przynieść wyłącznie pożytek. Proponowałbym jednak uczynić to z pominięciem oficjalnej degradacji Nadsternika. Takie posunięcie niosłoby dodatkowe konsekwencje. Nie zapominajmy, że Tytus otacza się lojalną kadrą oficerską. Ci ludzie mogliby zupełnie opacznie zrozumieć szlachetne intencje techminencji. Niechaj to będzie wspólny manewr skokowy. Nadsternik będzie realizował podstawowe czynności, techminencja monitorował jego pracę i reagował w razie konieczności. Po przelocie na przeciwną stronę Paszczy rozważymy ewentualne trwałe zmiany w strukturze dowodzenia.

Ramirez skinął głową ponownie. Ludzie jak zwykle stanowili problem w kalkulacji.
- W takim razie za trzydzieści cztery minuty rozpoczniemy manewr skoku. Widzimy się na mostku.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172