Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2020, 11:24   #77
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
Anjali roześmiała się.
- Genialny pomysł. Obawiam się tylko, że jak zaprezentujesz im myszkę, będą się zastanawiać jak z niej wyssać krew - zakpiła. - No ale przynajmniej my możemy się nacieszyć grą, czyż nie?
Wspólnie z Roksaną przeszła questa polegającego na oczyszczeniu nawiedzonej posiadłości, którą zajęła smocza kapłanka, która wypełniła ją nieumarłymi potwornościami. System walki okazał się być stosunkowo prosty, ale wymagający kompleksowego podejścia - wykorzystywania umiejętności postaci, dostępnych przedmiotów jak i umiejętności gracza.
Nagle pojawiła się wiadomość na czacie.
[Chester]: Hej, Anjali, zamierzasz się pojawić na tegorocznym Karnawale Szaleństwa? Ziggy już potwierdził przybycie Cyrku, więc ja będę na pewno. Jerry'emu bardzo zależy, żeby to było największe spotkanie od czasu poprzedniego największego spotkania, wiesz jaki on jest. Sprasza wszystkich. Rodzinę, Przyjaciół Rodziny, Cyrk Czterech Płomieni, Gang Kapeluszników i masę gości, jakby chciał przyćmić Palla Grande samego Regenta.
[Anjali]: Spokojnie, Kocie z Cheshire, wiesz, że udostępniam moją postać moim przyjaciołom? Co jeśli to nie ja, a kto inny?
[Chester]: Miałem przeczucie, że to ty. A kocie przeczucia zawsze się sprawdzają :3
[Anjali]: Chciałabym więc być kotem.
[Jerry]: Anjali!
[Jerry]: Przyjedź na Karnawał!
[Jerry]: Przyjedź!
[Jerry]: Proszę!
[Jerry]: Będzie super!
[Jerry]: Spróbujemy pobić rekord.
[Jerry]: Przekaż pozostałym w twoim mieście.
[Jerry]: Śniącej
[Jerry]: Tańczącemu na Szkle
[Jerry]: Matce Arszenik
[Jerry]: Tkaczce Cieni
[Jerry]: Rekinkowi - niech weźmie wszystkich swoich rekrutów.
[Anjali]: Nie wiem czy przyjadę.
[Jerry]: Anjali! D:
[Jerry]: Co ty mówisz?!
[Jerry]: Z Rodziną nie chcesz się spotkać?!
[Jerry]: Serce mi krwawi!
[Jerry]: A krew w ten sposób straconą trzeba uzupełnić
[Jerry]: Chcesz, żebym musiał polować, jak powinienem expić?
[Jerry]: Słuchaj
[Jerry]: Podobno w tam u ciebie jest też Bill Nexus.
[Jerry]: Zaproś go z całą jego dzieciarnią.
[Jerry]: Będzie fajnie.
[Jerry]: Obiecaj mu, że będzie mógł się zmierzyć znowu z Versusem.
[Jerry]: Na pewno go to przekona.
[Jerry]: Możesz też zaprosić innych Gości.
[Jerry]: Wieżę w twój dobry gust.
[Jerry]: Wierzę*
[Jerry]: To widzimy się w okolicach Halloween.
[Jerry]: Trzymkaj się!
[Chester]: Będzie cię dręczył aż mu potwierdzisz. Więc po prostu się zgódź.
[Anjali]: Zobaczymy. Tu u mnie się sporo dzieje…
[Chester]: Pojawią się Vox Dei i Nox et Nod.
[Anjali]: Skąd wiesz?!!!!!
[Chester]: Mam swoje źródła :3
[Anjali]: Będę!
[Chester]: To chciałem usłyszeć. To do zobaczenia. Nie daj się zabić do tego czasu.
Anjali wylogowała się z gry i rzuciła na łóżko.
- Łomatko i ojczulku! - wyrwało jej się z piersi. - Perełko, chodź się do mnie połóż i przytul mnie mocno, bo mnie nosi!

- Do Hallowen jeszcze sporo czasu - powiedział Roxi podpełzając do niej i przytulając ją wedle prośby. - Co to za impreza? - zapytała zaciekawiona. Vincent był takim odludkiem, że nigdy nie wspomniał o jakiś zjazdach klanowych. Roxi zaczęła zastanawiać się czy on kiedykolwiek, gdziekolwiek wchodził jeśli nie musiał, tak jak w przypadku gdy na przykład spokrewniał ją.

- Karnawał Szaleństwa. Coroczny zlot naszej rodziny i jej przyjaciół. Zwykle zbiera się się około setki głów plus kilkunastu gości, ale rekordowo zjawiło się ponad czterysta osób. A w tym roku Jerry chce to przebić! Nie wiem nawet czy to możliwe…

- Sig też wspominał o jakiś zjazdach rodzinnych na Hallowen… tylko Vincent zawsze siedzi w domu… - westchnęła. - To chyba nowa tradycja co, taka która omija takich pierdzieli jak on - stwierdziła, w domyśle zastanawiając się czy nie omija też jej przez to że jest jej jego córką. - Ej, właśnie mi się przypomniało, miałam cię zapytać. - Podniosła się z ożywieniem na rękach. - W posiadłości, jak zapytałam czemu Perełko, powiedziałaś, że jestem cenna, co miałaś na myśli? - zapytała. - Nagroda, którą daje Książę jest taka duża? - dodała przekornie.

- Nowa? - Anjali pokręciła głową. - Ależ skądże znowu. Super stara. To ona od wieków cementuje nasze rodzinne więzi. Sig ci o niej wspominał? Może też chciał cię zaprosić. Nie jesteś częścią Rodziny, ale mogłabyś się stać… mogłabyś też pojawić się jako Przyjaciel Rodziny… albo Gość. Opcji jest wiele…
- Nie, nagroda księciunia nie ma tu nic do rzeczy. Powiedziałam tak, bo jesteś… wyjątkowa. To dzięki tobie i podobnym tobie historia idzie do przodu… a świat staje się coraz pełniejszy…

- Co? Ale przecież ja tylko wpadłam w kłopoty - stwierdziła. - Jakbym się nie wyrżnęła w ogródku, to pewnie siedziałbym teraz w jakiejś zapomnianej krypcie… albo spróbowała przenocować w piwnicach muzeum… miałam kilka opcji, po tym jak Vincent kazał mi nie wracać do miejsc związanych ze mną… w zasadzie to było dziwne, że tak to ujął - zastanawiała się chwilę. - Sig, w zasadzie jeszcze wtedy myślał, że jestem człowiekiem, chciał mnie spokrewnić… - dodała, uśmiechając się na wspomnienie tego jak o tym rozmawiali i na błysk w jego oczach, gdy miał pewność.

- Tak myślał? - Anjali roześmiała sie. - Sig nigdy nie był zbyt spostrzegawczy… ani zbyt bystry… ale ma serce we właściwym miejscu - stwierdziła ciepło. - Trochę żałuję, że nie spędzałam z nim więcej czasu, w końcu oboje jesteśmy z Rodziny, nawet jeśli z innych Rodów. No ale należymy obecnie do różnych grup, więc spoufalanie się mogło być niebezpieczne. Właśnie dlatego Karnawał Szaleństwa jest super, spotykamy się wszyscy i możemy być ze sobą otwarcie, nieważne kto z jaką grupą aktualnie pracuje i pod jaką banderą pływa. Karnawał to piracki port Nassau, gdzie wszyscy jesteśmy jednością… - rozmarzyła się.

- Może po prostu umiem się dobrze kamuflować. Wpadłam na niego jak prawie odgryzł komuś głowę… trochę paskudny widok. Strzeliłam mu focie i zwiałam, a jak mnie dogonił to wkręciłam, że chce być dziennikarką i namówiłam na wywiad. Fajnie było się tak bawić w udawanie zafascynowanej nastolatki. No ale po naszym spotkaniu u Vincenta, już wiedział. W zasadzie jak mnie złapał i przeskanował Demencją, byłam pewna, że mnie zabije… ale na szczęście zdążył się przywiązać - stwierdziła uśmiechając się. - Karnawał brzmi jak bajka… ale chyba Camarilla tego nie pochwala? Żadnego spoufalania się z Sabbatem i Anarchistami - dodała udając stanowczy ton.

- Ale historia! - zachwyciła się AJ. - Musisz być niezłą aktorką. Jeden z wielu twoich talentów - uśmiechnęła się przymilnie. - Cieszę się, że Sig nie zrobił ci krzywdy. On potrafi być okrutny, to prawda, ale ma serce we właściwym miejscu - powtórzyła się. - Zdziwisz się, ale Camarilla jak najbardziej to pochwala! - zaśmiała się. - To znaczy nie cała, jakby się dowiedzieli ci co nie powinni, to mogłoby się zrobić nieprzyjemnie. Ale Jerry, który w ostatnich latach kilkukrotnie był gospodarzem Karnawału, i jak się zdaje, jest nim znowu, jest Księciem Ann Arbor i okolic. To takie miasto niedaleko Chicago - dodała wyjaśniająco. - Zresztą Karnawał Szaleństwa ma kilka zasad, a jedną z najważniejszych jest to, że w jego trakcie takie szufladki jak "Camarilla", "Sabbat" czy "Anarchowie" są łamane w drzazgi i rzucane w ognisko nad którym przeskakujemy podczas tańców - powiedziała z uśmiechem. - Członkowie Rodziny są w każdej z tych organizacji. Ród Szkarłatu najliczniejszy jest w Sabbacie. Ród Złota wśród Anarchów. Ród Szafiru wśród Camarilli. Ale są wyjątki. A ja jestem jednym z nich, bowiem moje oczy zdradzają, że jestem z Rodu Szafiru - wskazała na swoje intensywnie niebieskie tęczówki.
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline