- Skarb nie elf... - rzekł półgłosem pomarańczowobrody podszedłszy bliżej sarkofagu. - Schody tam są. Warto zobaczyć czy kto, lub co, tam jest, lub bywa. Żeby od rzyci strony nas nie znalazło, z głowami w trumnie, żadne plugastwo chaosu...
Jak przed każdą bitwą, plan być jaki winien. Rozpoznanie terenu, zwłaszcza na tyłach wroga wskazane. Honorowym było oddać życie w obronie kompanów, a wzgardy godna niepotrzebna śmierć wszystkich.
- Skarb na górze może być, nie? A pod tym mieczem spać demon go pilnujący. Albo wampir? - dodał wyruszywszy ramionami, choć jakby z nadzieją, że faktycznie zamiast złota będzie tam coś zasługujące na porządny wpierdol.