Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595
Ennio Benesato rozpromienił się słysząc deklarację dziedzica Sanguine, co w oczach Abdela nie przydało jego pomarszczonej starczej twarzy nawet odrobiny uroku.
- To wielki zaszczyt i pamiętny dzień dla naszego rodu - oznajmił poklepując po przedramieniu swą oblubienicę - Pokładam ogromną wiarę w twe talenta, ambasadorze i pewien jestem, że przyniesiesz memu nieszczęsnemu ludowi ukojenie w prawdzie.
- Aby twemu życzeniu stało się zadość, czcigodny patriarcho, musimy dołożyć wszelkich starań, by rozwikłać zagadkę strasznej śmierci Miecza Adriatyku - przemawiał pełnym uniesienia tonem dziedzic, przywołując na swe dumne szlachetne oblicze wyraz ogromnej powagi - To zaś wymaga postawienia wielu pytań.
- Postaram się odpowiedzieć na każde, jakkolwiek nie byłoby bolesne - odrzekł namiestnik Lucatore. Stojąca za jego plecami Galla Lombardi nic nie dodała, chociaż Abdel miał wrażenie, że córka Białego Wilka dosłownie przewierca go wzrokiem.
- Kto znalazł ciało czcigodnego zmarłego i czy można z tą osobą porozmawiać? - zapytał dziedzic podpierając prawicą podbródek i spoglądając uważnie w oczy starego namiestnika.
- Mieszczańskie dziecko, które poszło do ujęcia akweduktu po wodę - odparł Ennio - Dziewczynka z tutejszej rodziny, nie pomnę jej imienia. Polecę, by Pace i Domingo sprowadzili ją jak najszybciej przed twe oblicze, ambasadorze.
- Kim byli przynależni do wewnętrznego kręgu ludzie, którzy uczestniczyli w tym jakże niecodziennie pośpiesznym pochówku, a wcześniej być może dostąpili honoru ujrzenia zwłok?
- Jego małżonka Neva, Furor Lucio Bastardo, który jest adoptowanym synem mego brata oraz mistrz Abacus, przełożony klasztoru odpowiedzialny za wytwarzanie tutejszych elysiańskich olejów. Oni to z pomocą tuzina anabaptystów pochowali Altaira w noc po jego śmierci nikogo o tym nie uprzedzając.
- Żelazna Emisariuszka wyraziła przekonanie, że jej wielki mąż, za życia wybitny wojownik, nie powinien być wystawiany na widok publiczny z raną przynoszącą ujmę na honorze - odezwała się Galla, chłodnym wyważonym tonem - Skrytobójca podciął Altairowi gardło nie dając mu szansy na obronę.
- Haniebny to czyn, który godny jest największego potępienia! - Abdel podniósł zamierzenie głos, przywołał na twarz wyraz oburzenia zastąpionego następnie przejmującym smutkiem - Czy to jednak nie dziwne, że nikt nie strzegł twego brata, czcigodny namiestniku? Wszak opuścił klasztor gotów do podróży poza miasto. Czy wiadomo, dokąd zmierzał i po co?
Ennio złożył palcami dłonie, pokiwał z namysłem głową popatrując na częściowo opróżniony z wina puchar.
- Brat mój niegdyś wiele podróżował, piastował wszak niebywale zaszczytną funkcję jednego z Ośmiu. Bywał w Borce i Pollenie, dotarł niegdyś nawet do Gdańska, ale w ostatnich czasach nie opuszczał już Lucatore. Wdowa być może zna odpowiedź, wzgardziła jednak mym zapytaniem. Co zaś do eskorty, poza klasztorem Neognostykowi zawsze towarzyszyło kilku weteranów, bardziej dla prestiżu niźli z potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa, ponieważ mój brat cieszył się wielkim poważaniem i miłością ludu. Ale tego tragicznego poranka eskorta wróciła spod wież akweduktu z powrotem do klasztoru, przywołana przez Furora z powodu niedopełnienia jakiegoś obowiązku. Skrytobójca chytrze i podle wykorzystał ów krótki moment, kiedy mój pogrążony w modlitwie brat pozostał w samotności.