24-03-2020, 11:27
|
#34 |
Dział Postapokalipsa | 6 marca 2050, przed domem Jackie
Kubańczyk machnął ręką dając zdezorientowanej kobiecie do zrozumienia, że jego pytanie nie było ważne, a potem zarzucił pasek karabinu na ramię i doskoczył do płotu wspinając się nań w zamiarze wyjrzenia na ulicę. Ciemność nocy i upiornie gęsta mgła praktycznie uniemożliwiały widzenie i na dodatek tłumiły też dźwięki, jednak huk wystrzałów wciąż pozostawał rozpoznawalny.
Mózg Hectora pracował na maksymalnych obrotach. Ucieczka z ciasnej przestrzeni domostwa zwiększała szanse na przeżycie, o ile prześladowcy poruszali się pod odkrytym niebem równie ospale jak do tej pory. Garcii przeszło na sekundę przez myśl, by w razie spotkania z nimi przybrać identyczną pozę i sposób poruszania się w nadziei na zmylenie mutantów, koniec końców nie wiedział jednak czy tamci nie komunikowali się między sobą w jakiś nadnaturalny sposób, przez co od razu mogli rzekomego kompana zdemaskować.
Co gorsza, takie niezgrabne włóczenie się we mgle mogło zaowocować przestrzeleniem głowy przez któregoś ze stawiających zaciekły opór mieszkańców.
Kręcąc głową na wszystkie strony monter postanowił zdać się na łaskę Najświętszej Panienki. Odwracając się w stronę Jackie wskazał jej ręką kierunek, z którego dobiegała najgłośniejsza kanonada.
- Musimy dołączyć do innych - powiedział podniesionym szeptem dosuwając usta do ucha gospodyni - Połączyć siły.
|
| |