Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2020, 13:31   #293
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Południe 23 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Wieśniacy najchętniej by chyba udali, że nie zrozumieli szorstkiego polecenia Lautermann, ale groźne spojrzenia uzbrojonych towarzyszy czarodziejki zniechęciły ich do jakiejkolwiek dyskusji. Postękując i dusząc w ustach przekleństwa chłopi odtoczyli na bok wielki głaz, którym nocą podparto drewniane skrzydła bramy. Potem wyrwali z udeptanej ziemi drewniane belki i odsunęli je od bramy otwierając wrota z trwożną niechęcią.

Leto i jego czarni pomagierzy wyszli na zewnątrz jako pierwsi, odprowadzani spojrzeniami pełnymi panicznego niezrozumienia i rozpaczy. Widząc grymasy trwogi rysujące się na obliczach stłoczonych w pełnym szacunku oddaleniu wieśniaków, Katerina wyprostowała się w siodle swego wierzchowca i uniosła wysoko w górę magiczny kostur.

W jednej chwili przykuła uwagę wszystkich, bo też wszyscy pamiętali to, co w przeciągu minionych dwóch nocy czyniła na kamiennym murze i wszyscy czuli na skórze wspomnienie nadnaturalnej energii mrowiącej członki i wypełniającej proste umysły nabożną wręcz trwogą.

- Nie lękajcie się! - oznajmiła dźwięcznym głosem Ametystowa Czarodziejka - Nie traćcie w nas wiary! Nie porzucamy was i nie uciekamy plecami zwróceni do wroga! Przeciwnie, postanowiliśmy zadać mu śmiertelny cios teraz, kiedy jest najsłabszy i kiedy kryje się jak szczur przed promieniami słońca! Wiemy, gdzie znajduje się jego mroczne leże i właśnie tam dzisiaj uderzymy!

Na wielu obliczach wyraz trwogi wciąż dominował, ale obserwujący wieśniaków z wysokości swego siodła Karl Peter Niers dostrzegł w oczach niektórych chłopów błysk kruchej nadziei, radosne ożywienie, odradzającą się wiarę.

To tylko utrwaliło cynicznego Altdorfczyka w przeświadczeniu o głupocie mieszkańców Herrendorfu. On sam nigdy nie dałby się złapać na równie lepkie słówka, ale też on miał za sobą lata doświadczeń wyniesionych z życia w rynsztokach miast wielkiego świata, gdzie nie takie krzepiące serca kłamstwa zdarzało mu się słyszeć.

- Niezbadane są wyroki bogów Imperium! - ciągnęła Katerina Lautermann - Uczynimy wszystko, co w naszej mocy, aby dzisiejszego wieczoru przynieść wam głowę obelżywego nekromanty! Jeśli jednak nie będzie nam pisane zwycięstwo, jeśli Morr zapragnie wezwać nas do siebie, stańcie o zmroku na murach i dajcie z siebie wszystko! Odeprzyjcie to nieumarłe plugastwo, a kiedy znów wzejdzie słońce, nachaj najszybsi z was spróbują przedrzeć się do Remer i dalej do Bechafen, aby ponieść wieść o naszym bohaterstwie na dwór elektora!

Katerina ominęłą spojrzeniem Olivię, przeniosła je na Hansa Hansa, na Karla Petera oraz stojącego obok jego konia Franza Mauera.

- Was, moi wierni towarzysze, obarczam obowiązkiem zadbania o bezpieczeństwo świątobliwego Valdemara - oznajmiła wskazując dłonią siedzącego na grzbiecie jej luzaka sędziwego kapłana, przywiązanego liną do tragarskich uprzęży konia - Pierwszy on spośród najprzedniejszych tego sioła i winniśmy uczynić wszystko, aby powrócił żyw pomiędzy swoich ziomków.

Zaiste podniosła przemowa, pomyślał z ukrywanym sarkazmem pan Niers. Jeszcze chwila i to stado cuchnących łajnem kozojebców rzuci się całować buciki jej wielmożnej pani! A jak przyjdzie co do czego, nikt z nas, z panią magiczką na czele, nawet nie spojrzy w stronę tego starego próchna!

Władcze spojrzenie Czarodziejki przesunęło się w bok, ku ostatniej parze najmitów i Niers zmrużył badawczo oczy. Od początku czekał na ten właśnie moment, bo też on miał przesądzić o autorytecie zleceniodawczyni i zdradzić nieco tajemnicy jej charakteru.

Katerina Lautermann sięgnęła do kieszeni podróżnych spodni, wyjęła z nich dwa małe złociste krążki, za które w zwyczajnych czasach miejscowi gotowi byliby zaciukać nocą każdego nie dość ostrożnego podróżnego.

Dwie złote korony, rzucone z wysokości końskiego grzbietu, upadły na ziemię przed nogami Saxy i Felixa. Karl Peter uśmiechnął się złośliwie kącikami ust przypominając sobie na ów widok jak wielkooka służka splunęła wcześniej na podłogę domu zgromadzeń w wyrazie dezaprobaty wobec słów Leto.

Wielcy tego świata nie zapominali maluczkim takich gestów, nawet jeśli nie były one skierowane przeciwko im samym, a innym wielkim.

- Zwalniam was z danego mi słowa posłuszeństwa - powiedziała zimnym wyniosłym tonem Ametystowa Czarodziejka - Uczynicie, co zechcecie. Jeśli wciąż leży wam na sercu dobro tych nieszczęśników, możecie pójść z nami. Nie zmuszam was i nie nalegam. Wasza służba dobiegła końca.

Nie czekając na odpowiedź młodego myśliwego i jego wiotkiej towarzyszki, przedstawicielka Ametystowego Kolegium uderzyła konia piętami i zwierzę ruszyło posłusznie przed siebie zanurzając się w gardziel szeroko otwartej bramy.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 24-03-2020 o 14:33. Powód: Literówki
Ketharian jest offline