24-03-2020, 20:39
|
#294 |
| - To ja dawałem jakieś słowo posłuszeństwa? - Zamyślony Felix zapytał sam siebie przyciszonym głosem, ale szybko się z tego otrząsnął i tylko wzruszył ramionami. Niezrażony schylił się po monety i sprawnie wyłowił je z błotnistej drogi. Przetarł złote krążki, jednak widząc wyraz twarzy Saxy, postanowił nie dawać jej jednej z koron. W złości albo innym rozgoryczeniu jeszcze zrobiła by coś głupiego i drogocenna blaszka skończy w okolicznym krzaku czy innym bajorze. Nie, swoją część dostanie jak będzie już po wszystkim. - To jak, idziemy? - Zapytał dziewczyny. - W kupie raźniej, a cholera wie co będzie się działo tu jak wroniec poczuje, że dobierają mu się do dupy. Może jak ranny zwierz zaatakować mimo słońca wszystkim co ma. - Podzielił się obawami niemal wyszeptując je na ucho Saxie. - Poza tym wyprawa potrzebuje zbrojnych, a wczoraj pokazałaś, że niczym tu nie ustępujesz. Byle nie pakować się w konflikt między morrytami, a czarodziejką. - Puścił jej oko i niespiesznie ruszył za zmobilizowaną grupą.
Ściągnął z ramienia łuk, jeszcze raz sprawdził naciąg, poprawił strzały w kołczanie i toporek za pasem. Teraz albo nigdy. Był gotów.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |