Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:07   #492
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Chłopiec na moment zerknął na telewizor i uśmiechnął się przelotnie. Po chwili znów położył dłonie na jego podbrzuszu i zaczął smarować i masować. Zamyślił się skupiony na wrażeniu czuciowym. Pilnował się tylko, by nie zamknąć oczu, choć tak naprawdę i tak z nich w tej sekundzie w ogóle nie korzystał. Zmieniał nacisk na skórze poszczególnymi palcami. Badał budowę brzucha Noela, najdelikatniej traktował poparzone strefy, niemal muskał je samymi opuszkami. Gdy jego palce zsuwały się niżej za śladem oparzeń, przy samej krawędzi bokserek łaskotały wrażliwszą skórę Noela. Sam Noel chyba nawet nie wiedział jak zręcznie mu wychodził ten łagodzący masaż…
Misha nie był pewny, czy mu się nie wydawało, ale chyba zawartość bokserek mężczyzny nieco się powiększyła. Nieznacznie, ale jednak… Tymczasem Dahl patrzył na kolejne sceny, uśmiechał się i chyba dobrze się bawił. Nie wyglądał na kogoś w miłosnym nastroju, jednak jego ciało reagowało bezwiednie. Wreszcie miała miejsce druga przerwa na reklamy i Noel znów spojrzał na swoje dłonie. Dotknął jedną drugą i skrzywił się.
- Nie wiem… - westchnął. - Mógłbyś zawołać tu Kirilla? Bo jednak nie dam sobie rady z bokserkami i resztą ciała. A jemu chyba nie będzie to przeszkadzać - powiedział. - Bardzo ciężko zawstydzić mężczyznę, który większość życia spędza nago - zażartował.
Misha zerknął na niego.
- No tak, coś w tym jest… znaczy wiesz, mi to tam też nie przeszkadza, jak mówiłem, przywykłem do pomagania, czasem pomogałem siostrze w kąpieli czy coś, jakoś mnie nie rusza widok nagości… Aż tak bardzo. Ale jak będzie ci tak wygodniej… - powiedział niewinnym tonem.
Noel zamrugał.
- Ale wiesz, że mi nie chodzi tylko o oglądanie, prawda? - zawiesił głos. Wydawało mu się, że Misha nie do końca rozumiał, co miał na myśli. - To jedno, kiedy nie rusza cię widok nagości. A to drugie, kiedy kolega prosi cię, żebyś masował jego kutasa - odpowiedział brutalnie. - Kirilla znam od wielu lat i wiem, że mi nie da w twarz za taką prośbę, ale nie chciałbym przekraczać granic z tobą. Bo wiem, że mógłbyś poczuć się niekomfortowo. Nawet jeśli lubisz pomagać, to jednak może być dość… no wiesz, szczególny rodzaj pomocy.
Zerknął w bok. Nieco zawstydził się, ale nie chciał, żeby chłopak to zobaczył. Nie wiedział, jak miał się czuć z wizją czternastoletniego dziecka ugniatającego jego krocze, nawet w celach medycznych. Spojrzał na swoje dłonie. Miał ochotę je obciąć. Kazały mu przez to wszystko przechodzić.
- Już i tak mi dużo pomogłeś…
Misha rozumiał jego intencję bardzo dobrze i z jednej strony oczywiście sam też nie chciał przegiąć… Ale jak mógł powstrzymać fakt, że naprawdę chciał go dotknąć? Nie… Tak naprawdę od kilku minut zastanawiał się, jak zaargumentować to, że naprawdę może mu pomóc.
- Wiesz, nie dam ci w pysk czy coś? Chciałem ci pomóc, a jestem w tym profesjonalistą - przekręcił to w lekki żart. Sam zerknął na moment w bok. Potem jego spojrzenie przesunęło się na bokserki Kaverina.
- Właściwie i tak mam ręce w kremie i w ogóle - wzruszył lekko ramionami, jakby rozmawiali o masażu pleców, czy coś. Tak naprawdę jednak wcale nie był taki obojętny. Zaschło mu w ustach i zrobiło mu się gorąco. Czuł się, jakby stąpał po bardzo cienkiej linie, jeśli postawi jeden zły krok, Noel go znielubi i wyzwie od pedałów, gdy prześwietli jego prawdziwe intencje… Bał się tego, ale co jeśli tak nie będzie? Misha nie był tchórzem, chciał próbować różnych rzeczy, był ciekawski i gdy była okazja, a on czuł się tak a nie inaczej, chciał kuć żelazo póki gorące… co było paradoksalnym, bo nadal czuł głęboki, wewnętrzny szok i wstyd. Był w tej chwili plątaniną chaotycznych myśli.
Noel zamilkł, spoglądając na reklamę wafelków orzechowych. Wpatrywał się w nią tak intensywnie, jakby fabuła była tutaj bardziej zajmująca od filmu, którego oglądali.
- Dobra. To określmy kilka zasad - powiedział. - Po pierwsze, upewnij się, że drzwi są zamknięte. Nie chciałbym, żeby weszła żadna sprzątaczka, bo mogłaby to źle zrozumieć. Po drugie, zasuń rolety. Jesteśmy dość wysoko, ale sam robiłem zdjęcia nie z takiej odległości od ziemi. Po trzecie… myślę, że będzie najlepiej, jeśli weźmiesz z łazienki ręczniki, miskę ciepłej wody, płyn do golenia i maszynkę - mruknął. - Będzie wtedy łatwiej zająć się podbrzuszem. Zwłaszcza, że chyba jest tam jeszcze trochę zaschniętego kisielu - wpatrywał się w reklamę słodyczy. Nawet nie mrugał. Na jego policzkach wykwitły bardzo delikatne rumieńce. Spojrzał jeszcze raz na dłonie, jednak wciąż były sine.
Misha kiwnął głowa w milczeniu, po czym zszedł z łóżka. Sam również się zarumienił, ale akurat odszedł od Noela i ten mógł tego nie zauważyć. Podszedł do drzwi. Sprawdził, ale były zamknięte. Na wszelki wypadek jednak wywiesił przywieszkę ‘Nie przeszkadzać’, to powinno na pewno powstrzymać wszelkich niechcianych gości. Potem poszedł do okna i zasunął rolety. W pomieszczeniu zrobiło się automatycznie nieco ciemniej. Pogoda nie była dziś słoneczna, a wręcz zachmurzona. Padał wcześniej śnieg, więc po zasłonięciu okien, pewnie gdyby nie telewizor w pokoju zrobiłoby się dość sennie i mrocznie. Misha zerknął na Noela, po czym poszedł do łazienki. Tam spędził chwilę, zbierając wszystko, czego mu było potrzeba. Zwłaszcza, że przez kilka chwil ręce mu się trzęsły z podeskcytowania i musiał się uspokoić. W końcu wrócił do głównego pomieszczenia. Postawił wszystko na stoliku i ostrożnie go przysunął bliżej do łóżka… Znowu spojrzał na Dahla, czekając na kolejne polecenia.
Noel chyba nie spodziewał się, że zrobi się aż tak ciemno. Choć było to logiczne, że bez głównego źródła światła atmosfera nieco zmieni się.
- Jakoś tak mroczno się zrobiło - mruknął. Ale wnet Tony Stark kontynuował swoje porywające przygody pełne wybuchów i wystrzałów. Noel zwiększył głośność i zrobiło się nawet kameralnie. Przynajmniej taką miał nadzieję. - Jeżeli nie chcesz jeszcze uciec, to zajmij się tym - poprosił. - Myślę, że będzie najlepiej, jeśli podłożyć pode mnie ręczniki - mruknął i wygiął plecy w mostek. - A potem ściągniesz bokserki i mnie ogolisz. Czuję też pieczenie na wewnętrznej stronie ud. Kiedy pozbędziemy się włosów, będziesz mógł z większym poślizgiem… no wiesz. A najchętniej to chciałbym, żebyśmy całą tę tubkę wklepali na raz - powiedział.
Czy to zabrzmiało nieodpowiednio?
- Bo… bo wiesz, wolałbym raz a dobrze. Żebyś nie musiał już tego więcej doświadczać.
Misha kiwnął głową.
- Mhmm, dobra… To ty się skup na filmie i zrelaksuj i w ogóle… - powiedział chcąc uspokoić Noela i chyba samego siebie. Zaraz miał go naprawdę dotknąć. Miał wrażenie, że się z jakichś dziwnych powodów zaraz rozpłacze, ale jednak to nie nastąpiło. Zabrał się więc do roboty. Było mrocznie, ale nie na tyle ciemno, by nic kompletnie nie widział, po prostu w pokoju zrobiło się bardzo szaro, ale światło dawał telewizor, więc było ok. Trochę się martwił tym goleniem, bo wiedział, że lekko drżały mu dłonie, ale może zdoła je uspokoić. Wziął ręcznik i położył złożony na pół na pościeli. Następnie, korzystając z faktu, że Noel tak niesamowicie wyginał biodra, złapał palcami za brzeg jego bokserek i uniósł go, zdejmując z jego męskości, a potem zsuwając je po udach. Rzucił je na jego spodnie.
Poczekał, aż Noel opuści biodra na ręcznik i wtedy zabrał się do pracy.
Najpierw patrzył. Oceniał. Od której strony zacząć? Przechylił głowę zastanawiając się pod jakim kątem ustawiać maszynkę, gdzie dokładnie… Jednocześnie, mogł go teraz obejrzeć z takiego bliska, że był niemal oszołomiony i upojony widokiem. Potem zabrał się do dzieła. Przesunął sobie stolik bliżej, odszukał na nim maszynkę, zwilżył ją wodą i położył na ręczniku. Potem zwilżył ręce i rozsmarował na nich płyn do golenia, żeby powstała piana. Nie podnosił wzroku, bo miał wrażenie, że jeśli teraz spojrzy na Noela i zobaczy, że ten zamiast oglądać film, patrzy na niego, to chyba spłonie. Nie zawahał się jednak i zaczął przesuwać palcami nanosząc płyn na ciało Dahla. Nie oddychał. Badał i kontemplował twardość włosków i miękkość skóry pod nimi. Zamrugał szybko i gdy skończył, wziął maszynkę. Znów ja zamoczył, żeby na pewno była mokra, po czym powoli, ostrożnie przyłożył ją do jego ciała i powolutku, delikatnie zaczął golić. Nie chciał go zaciąć, w końcu nie golił siebie a drugą osobę i tak jak jego brzuch masował chwile temu już nawet zdecydowanymi ruchami, tak teraz znów stał się delikatny i subtelny, jakby zbyt gwałtowny ruch mógłby doprowadzić do eksplozji bomby.
Noel spoglądał cały czas na telewizor. Kiedy zerknął na Mishę, ten akurat również patrzył na film. Chłopiec obawiał się bycia posądzonym o czerpanie przyjemności z oglądania ciała kumpla, jednak Dahl lekko zagryzł wargę.
- Może zrobimy tak, że ja ci będę opowiadał, co się dzieje na filmie, a ty się skupisz? Bo nie chciałbym, żebyś mi czegoś odciął tą żyletką. Wiem, że Iron Man jest ciekawszy od poparzonych penisów, jednak… - Noel wzruszył ramionami. - Wiesz, co…? Zróbmy tak. Uważaj.
Następnie podciągnął swoje ciało w ten sposób, że usiadł na skraju łóżka. Wygiął ciało w ten sposób, żeby jego krocze było dobrze widoczne. Podparł się z tyłu rękami. Misha siedział na przysuniętym krześle. Dahl położył stopy po obu stronach jego ud, rozszerzając swoje. Następnie wygiął szyję w prawo, w stronę telewizora. Natomiast młody Rasputin był po części unieruchomiony. Krocze Noela było skierowane prosto w jego stronę. Czarne włosy łonowe mężczyzny były gęste, obecnie pokryte białą pianą i tylko częściowo zgolone. Między nimi wyrastał dorodny fallus. Ciągnął się majestatycznie i opierał o ręcznik pod spodem. Nie był we wzwodzie, jednak na pewno nie w spoczynku. Misha uświadomił sobie, że jeśli odciągnie od niego wzrok, to pewnie tylko zaniepokoi Noela. W sumie ciężko było go winić o to, że wolał, aby chłopiec nie był rozproszony. Krocze Dahla tonęło w półcieniach. Misha widział wszystko, ale było to wyeksponowane w dziwnie drażniący sposób, który wydawał się… kuszący? Chłopiec poczuł erekcję w swoich własnych spodenkach. Gniotła go, była niewygodna. Chyba musiał usiąść trochę inaczej. Na szczęście miał dżinsy, które ją dobrze chowały.
- Już teraz, kiedy go uwolniłem, już czuję się dużo lepiej - powiedział.
- Mhm… To dobrze… To oglądaj i mów, a ja się biorę do roboty… - powiedział Misha, po czym teraz już bez poczucia winy i potrzeby markowania, zajął się oglądaniem go i goleniem. Rozsunął szerzej własne nogi, siadając tak, że niby wygodniej mu było się nieco opuścić i oprzeć o oparcie krzesła, ale tak naprawdę chciał dać luzu swemu kroczu. W rezultacie stopy Noela opadły z obu stron jego ud, bo nie było już na nie miejsca na krześle. Znalazły się na podłodze. To sprawiło, że Dahl zrobił się jeszcze bardziej wyeksponowany. Jego ciało było napięte, choć sam Noel zdawał się zrelaksowany. Przebywanie w tak zamkniętej pozycji było dziwnie podniecające, jednak teraz również Misha nie miał na co narzekać. Noel nie był pewnie nawet świadomy, jak bardzo na niego wpływał. Rasputin kontynuował golenie, już teraz nie przerywając. Był bardzo ostrożny i bardzo dokładny.
Słuchał opowiadania dahla i skupiał się na pracy.
Gdy skończył, opłukał ciało Noela, teraz całkiem gładkie. Było widać na nim cienie, gdzie bardziej, lub mniej się poparzył. Misha zmarszczył lekko brwi, oceniając na których partiach bardziej musi się skupić, a na których mniej. Przełknął ślinę. Zbliżał się do punktu, w którym za dosłownie moment go dotknie.
- Krem jest nieco chłodny, więc uwaga… - ostrzegł Noela, żeby ten nie wystraszył się, kiedy nagle pojawi się dotyk. Tak jak prosił Noel, tym razem wycisnął calą zawartość tubki na dłonie. Było jej tak dużo, że prawie jej nie ogarniał i musiał od razu przenieść rękę nad jego ciało. A potem przytknął ją do jego skóry. Zgarnął nieco drugą ręką. Zaczął od boków i ud mężczyzny. Następnie stopniowo przesuwał dłonie w kierunku środka, do męskości Noela. Jego oddech stał się płytki i cichy. Misha kontrolował się na najwyższym poziomie. A potem go objął i przestał przez sekundę w ogóle oddychać. Najpierw oburącz przesunął dłońmi w górę, rozprowadzając krem po całej długości jego męskości, aż po samą żołądź, którą Noel najbardziej podrażnił, wystawioną wcześniej na kisiel. Był zaskakująco podobny w dotyku do jego własnego penisa. Nie wiedział czemu miał wrażenie, że jego będzie mniej lub bardziej twardy, miękki, gorący, lub chłodny. Gdy rozsmarował już krem, zaczął go rozmasowywać. pofolgował sobie, bo teraz, kiedy już znał dotyk skóry Noela i jaka była, czuł się nieco pewniej. Wmasowywał mu krem i cieszył się doznaniami.

Kiedy Misha objął męskość Dahla, ten momentalnie przestał zdawać relacje z filmu. Tego kremu było tak dużo… A dłonie chłopca wcale nie były aż takie nieśmiałe i delikatne. Cicho sapnął, kiedy poczuł wilgoć rozprowadzaną wzdłuż całego napletka.
- Cholera - sapnął, kiedy Misha dotknął jego żołędzi.
Odruchowo nieco cofnął się biodrami… czy też spróbował. Chłopiec mocno go trzymał, a Noel był poparzony. Nie mógł tak wierzgać ciałem, więc potulnie wrócił do poprzedniej pozycji. Czuł się cały czerwony na twarzy oraz dziwnie rozpalony. Spojrzał na swoje podbrzusze. Nie sądził, że Misha wywali na nie dosłownie cały krem… Przecież wcieranie tego zajmie wieczność… Co gorsza, dłonie czternastolatka były zbyt przyjemne w dotyku. I bardzo ciepłe, co kontrastowało z chłodem kremu. Wnet Rasputin puścił jego męskość i zaczął okrężnymi ruchami wcierać biel w wewnętrzną stronę ud mężczyzny. Noel z przerażeniem spoglądał, jak jego penis wznosił się, spowity w bieli. Wydłużał się i pęczniał. Twardniał. Błyszcząca, napięta żołądź wysunęła się spod napletka prosto w stronę twarzy Mishy.
- Nie… nie… - Noel szeptał do siebie.
To było okropnie upokarzające. Myślał, że taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę. Wcześniej urażał go dotyk bokserek. Dłonie chłopca przecież wcale nie było delikatniejsze od materiału. Wręcz przeciwnie, Misha dużo pracował. To powinno go boleć. I rzeczywiście, męskość go piekła, lecz jednocześnie była mokra od spływającego po niej kremu. Oraz… rozmasowana. Noel już w apartamencie nad O’Hooligans doznał dwóch niespełnionych erekcji, a teraz pojawiła się ta trzecia… Nie wiedział, co powinien uważać, lub czuć.
- To… nie miało się zdarzyć - rzekł kwaśno. - Wyjdź i zapomnij o tym - spuścił wzrok. - Nie będziemy o tym rozmawiać.
Jego ciało jeszcze nigdy go tak nie zażenowało. Zupełnie inaczej czułby się z tym, gdyby to Kira go ugniatała. Ale miał przed sobą jej czternastoletniego braciszka, do kurwy nędzy…
Misha zauważył jak Noel zareagował na jego dotyk. Po prostu się nie dało nie zauważyć. Był taki gorący i pod delikatną skórą, stał się ciepły, niemal gorący. Fascynował i onieśmielał go.
- Wiesz, tak jakby… To nie jest tak, że nie jestem w jakiś sposób winny temu, że tak się stało no nie? W końcu cię dotykam… Krem się częściowo wchłonął, ale jeszcze potrwa, nim to nastąpi całkiem… - zabrał od niego dłonie, nie chcąc go stresować.
- To ja posprzątam… - powiedział, ale wcale nie chciał wychodzić, ani tak naprawdę zabierać od niego dłoni. Popatrzył na Noela uważnie, pierwszy raz podnosząc wzrok do jego twarzy. Był Dahlowi pod światło telewizora, ale i tak oczy mu błyszczały, jedyne czego mógł nie zauważyć, to fakt, że chłopiec też się rumienił i ramiona nie poruszały mu się szybciej dlatego, że się zmęczył, tylko próbował panować nad oddechem. Nie mógł się jednak ruszyć, póki Noel nie weźmie nóg. Oblizał nerwowo usta i zerknął na ręcznik, pościel, kolano Noela…
Dahl poruszył nerwowo biodrami na ręczniku. Przeklęty Misha rozbudził go. Co gorsza, był przy tym dziwnie, cholernie wręcz miły. To sprawiało, że Noel zaczynał się zastanawiać. I walczyć z sobą w ciszy.
- Może… może obejrzyj do końca film - powiedział. - Robiłeś już wcześniej takie rzeczy? Dłoniami? - zapytał.
Czyżby Misha zarabiał w ten sposób w Irkucku? Zajmował się nim tak, jakby miał w tym pewne doświadczenie. Nie wyglądało na to, żeby jego ciało wywierało w nim zdrowe uczucie obrzydzenia. Noel miał nadzieję, że Rasputin nie musiał zarabiać w ten sposób na utrzymanie rodziny.
- Nie… Znaczy… Tylko sobie… - odpowiedział szczerze Misha. To by znaczyło, że albo był bardzo miły i to do zepsutej granicy, albo z jakichś przyczyn te granice u niego w ogóle nie funkcjonowały jak powinny.
- Może wróć na brzuch - polecił cicho Noel. - Jeżeli nie czujesz się źle - mruknął. - Może w międzyczasie nieco ostygnę.
- Mhm… - mruknął tylko Rasputin, ale zamiast delikatnie przemieścić się, by dotknąć jego ciała z innej strony, oddalając się od męskości i podbrzusza Noela, to ten wystrzelił rękami do przodu, jak przeciągający się kot. Zgarnął krem z jego podbrzusza i popchnął go palcami w górę jego ciała, na chwilę unosząc się z krzesła. Patrzył na jego ciało sekundę z góry i westchnął. Noel nie usłyszał tego i pewnie nawet by nie zauważył, gdyby nie to, jak gorący był dół jego ciała. Misha chyba nie wziął tego pod uwagę, że jego oddech muśnie skórę Dahla, zdradzając jak bardzo chłopiec wstrzymywał oddech i jak ten był ciepły. Mimo że podmuch był chłodniejszy na ciele Noela, to jednak czuł to, że nie był tak naturalnie letni jak powinien być. Co to właściwie oznaczało?
- Mhm dobra… To mamy krem, bo w tubce nie ma… - bardzo rozsądnie Misha wyjaśnił, czemu w ogóle służył ten bezpośredni ruch. Nie patrzył jednak na twarz Noela. Zerknął na jego nogę, którą teraz spróbował jakoś przekroczyć nad, żeby się przemieścić i skrzywił się przy tym lekko jakby się ukuł. Jeansy go upijały w krocze, przy takim ruchu.
Noel zerknął na rumianą twarz chłopaka. Zamrugał oczami.
- Misha, jesteś normalny? - zapytał, po czym zamilkł na chwilę. - Siedzisz tu sobie w swetrze, kiedy jest tak gorąco? Rozbierz się. Może nie tak, jak ja, ale przynajmniej ściągnij ten sweter, bo się cały spocisz. Myślałem, że tylko mi jest tak ciepło, bo… No… Ale tobie najwyraźniej też. Trzeba najwyraźniej nieco zakręcić kaloryfer - mruknął.
Na pierwsze słowa Dahla, Rasputin otworzył szerzej oczy i poczuł ból brzucha. Wystraszył się. Noel zauważył? dowiedział się? wyrzuci go? Już się z nim nie będzie kolegował? Potem jednak, okazało się, że to zupełnie co innego i rozluźnił się…
- Tak. Gorąco… - powiedział tylko cicho, po czym udało mu się przedostać na drugą stronę nogi mężczyzny. Ściągnął sweter i też powiesił go na krześle. Został w czarnym, bawełnianym t-shircie, który był dopasowany do jego ciała. Był drobny, smukły, ale nie wychudzony. Misha nie był typem dzieciaka, który tylko i wyłącznie gra w gry, częściej biegał, pracował, pomagał i był gdzieś na mieście. Kiedyś będzie miał zapewne całkiem przyzwoitą sylwetkę, jeśli oczywiście zainwestuje w jakiś trening...
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline