Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:11   #497
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- No jasne - Noel żachnął się i podszedł do lodówki.
Wyciągnął dla siebie piwo… i po chwili wahania wyciągnął również drugie, czego nigdy nie robił. Nigdy nie dawał chłopcu alkoholu. Sięgnął po otwieracz i pozbawił obie butelki kapsli. Następnie podszedł i podał jedną Mishy. Nie miał pojęcia, dlaczego to zrobił. Czekał na jego kolejne słowa, bo chwilowo nie wiedział, co powiedzieć.
Rasputin był zaskoczony, ale wziął butelkę i napił się. Po czym skrzywił się lekko i pokręcił głową. Kaszlnął i spojrzał na butelkę. Wiedział, że to alkohol, wiedział, że jest nieco gazowany i wiedział jak pachnie, ale nie miał pojęcia, że ma taki gryzący smak. Nie pił nigdy do tej pory. Wziął jednak następny łyk, już spodziewając się smaku, więc nie zareagował jak chwilę temu, tylko lekko się skrzywił.
- Nie wiem co jest takiego specjalnego w tym alkoholu, że wszyscy tak go lubią… - mruknął. Na pewno nie chodziło o smak. Może w takim razie o sam akt bycia upojonym i bez potrzeby kontrolowania się? Nie znał tego doznania.

Noel rzucił mu kolejne spojrzenie, ale nic na to nie odpowiedział. Podszedł ze swoim piwem pod okno, przy którym przed chwilą palił. Tyle że teraz było zamknięte. Oparł się o najbliższą ścianę, co wcale nie było najwygodniejszym miejscem w całym apartamencie. Następnie przesunął wzrok prosto na Mishę. Patrzył na niego intensywnie. Po kilku długich sekundach wziął pierwszy łyk alkoholu. Chłopiec natomiast miał wrażenie, że został zamknięty w klatce z lwem. Panowała cisza, której telewizor nie mógł przerwać. Był odłączony od prądu. Noel bez wątpienia zachowywał się dziwnie. Dziwniej, niż zazwyczaj.
Misha wypił kolejnego łyka piwa. Obserwował czarny ekran telewizora i swoje w nim odbicie. Miał na sobie jeansy i czarnobiały sweter w paski. No i te potargane włosy. Podniósł rękę i spróbował je jakoś ogarnąć, przegarniając do tyłu i na bok. Nie dało to za wiele. Napił się więc jeszcze, odchylając już nieco głowę do tyłu, bo w ten sposób dochodził do połowy butelki. Piwo miało charakterystyczny smak. Odjął butelkę od ust i cmoknął. Obrócił przedmiot w dłoniach. Zerknął na Noela, choć już mu się jeżyły włoski na karku od atmosfery.
- To źle? - zapytał.
- Że jesteś takim dzieckiem, że nawet nie lubisz piwa? - zapytał Noel. - Nie zdziwiłbym się, gdyby to był pierwszy raz, kiedy masz alkohol w ustach… - na to Misha przełknął ciężko ślinę i spojrzał w bok, zawstydzony, ale Noel kontynuował.
- No ale cóż… podawaniem czternastolatkowi piwa wcale nie sprawię, że stanie się pięć lat starszy, prawda? Jedynie wyrządzam więcej szkody - powiedział i wypił duszkiem połowę butelki. - Chodź - rzucił.
Ruszył do łazienki. Zapalił w niej światło i wszedł do środka. Chwilowo Misha został sam… mógł uciekać lub też ruszyć do jaskini lwa.
Misha odstawił swoją butelkę piwa na szafkę koło telewizora. Ociągał się chwilę i próbował uspokoić nerwy. Napięcie, które Noel potrafił wywołać w nim tak błyskawicznie było wręcz boleśnie niezdrowe. Nie było przyjemne, Misha codziennie bał się, że nastanie taki dzień, w którym Noel po prostu powie mu, że ma wypierdalać… Mimo tego lęku, chłopak wszedł za nim do łazienki. Rozejrzał się bacznie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=P4z1O3miesI[/media]

Znajdowało się tutaj duże, prostokątne lustro. Nad nim świeciły się dwie żarówki w kinkiecie. To nie było wcale mocne oświetlenie. Bardzo żółte, Noel wyglądał w nim nieco inaczej. Stał naprzeciw swojego odbicia i wpatrywał się w swoje odbicie. Jak gdyby próbował wygrać walkę na wzrok z samym sobą. Chłopiec spostrzegł, że Dahl miał w dłoni grzebień posmarowany żelem.
- Podejdź tu - nakazał mu. - Doprowadzę te twoje pieprzone włosy do porządku.
Rasputin w milczeniu podszedł do lustra. Był szczupły i niższy od Noela… Sporo, w końcu dopiero zaczynał mężnieć. Mimo to, stanął przed nim, by Noel miał dostęp do jego włosów, tym samym stając tyłem do lustra. Zerknął na grzebień, a potem podniósł spojrzenie ciemnych oczu na twarz Noela i czekał cierpliwie. Na dnie jego oczu krył się jednak niepokój i milion pytań.
Przez chwilę Dahl nawiązał z nim kontakt wzrokowy, ale nie mógł tego znieść i odciągnął oczy na bok. Chwycił chłopca za bark i obrócił go tyłem do siebie, a przodem do lustra. Następnie lewą rękę położył na klatce piersiowej Mishy i docisnął go do siebie. Co momentalnie sprawiło, że serce Mishy zaczęło dudnić w klatce piersiowej. Dahl spojrzał na ich odbicie w lustrze. Czternastolatek wyglądał bardzo niewinnie. Nie miał tak wyrazistych, męskich rysów twarzy, jak Noel. Głowa starszego mężczyzny znajdowała się tuż nad głową Rasputina. Gdyby tylko nieco ją zgiął, jego broda dotknęłaby ciemienia chłopca. Podniósł dłoń z grzebieniem i wsunął go w półdługie włosy. Przeczesał je delikatnie do tyłu. Misha poczuł, jak ząbki masowały mu skórę, wywołując przyjemne wrażenie. Ciepło Noela grzało go od tyłu. Cisza, która panowała, oszałamiała.
Misha miał wrażenie, że jego oddech był za głośny, choć przecież nie sapał, ani nie wzdychał. Po prostu było tak cicho, że ogłuszało go jego własne bicie serca. Obserwował siebie i Noela w lustrze i nie śmiał zagłuszać milczenia, które panowało w pomieszczeniu. Przyglądał się jak żel opanowywał nieład na jego głowie. Rasputin wyglądał teraz jak postać z włoskich filmów lat sześćdziesiątych. Zaskakująco jego miękkie włosy, będące do tej pory w nieładzie, całkiem posłusznie dały się ułożyć grzebieniowi i masie na nim. Wygładził się i połyskiwały. Misha lekko zmrużył oczy. Wyglądał jak postać z Ojca Chrzestnego… Jakiś młody panicz, czy ktoś taki. Przechylił lekko głowę, żeby zobaczyć się z profilu. Nie chciał jednak przeszkadzać Noelowi w pracy i znów wyprostował głowę. Czekał, co ten teraz uczyni. Nie poruszał się, nie chciał go bardziej wkurzyć. Nie rozumiał jego wybuchu i tej ciężkiej aury, którą Dahl wokół siebie roztaczał. Jakby samo powietrze mogło go teraz przygnieść. Noel potrafił sprzeciwiać się prawu grawitacji, a jednak teraz Misha miał wrażenie, że grawitacja była dużo mocniejsza…
Starszy mężczyzna czuł bicie serca chłopca. Wciąż dotykał jego klatki piersiowej jedną ręką. Co prawda przez sweter, jednak miał wrażenie, że równie dobrze ten mógłby być nagi. Nie spodziewał się tego, ale wnet poczuł ciężar w kroczu. Jego penis powoli zaczął twardnieć, choć wcale tego nie chciał. A może jednak?
- Spójrz na nas. Wyglądasz jak mały, niewinny aniołek. A ja jak drapieżny, nikczemny demon - mruknął Noel.
Rzeczywiście, podkreślali nawzajem walory swojej urody poprzez kontrast.
- Jesteś największą próbą mojego życia do tej pory - westchnął i podniósł dłoń z grzebieniem. Czesał go, mimo że Misha już teraz wyglądał, jakby wybierał się na jakąś uroczystość. - Nie chcę stać się tym, czego nienawidziłem przez całe moje życie - szepnął, a jednak przycisnął go jakby mocniej do siebie.
Noel zerknął na swoje odbicie w lustrze. Posmutniał. Z jednego jego oka poleciała samotna, ale bardzo wilgotna łza. Mieniła się niczym brokat w żółtym świetle dwóch żarówek.
- Kiedy patrzę na ciebie, widzę siebie z przeszłości - mruknął. - Najwyraźniej historia kołem się toczy. Skoro tak bardzo chcę cię wziąć.
Zawiesił głos.
- A potem za kilkanaście lat zniszczysz życie jakiemuś innemu dziecku. Tak jak mi je zniszczono. I tak jak ja chcę zniszczyć je tobie. Bardzo mocno chcę.
- Niszczyłbyś je, gdybym tego nie chciał… - powiedział poważnym tonem Misha. Obserwował swoje odbicie, ale zaraz uniósł wzrok do oczu Noela w lustrze.
- To aż takie okropne? Że jestem jeszcze tak młody? Co to jest za cholerna różnica, kilka lat w lewo, czy w prawo… Ciągle mi wypominasz, że jestem dzieciakiem, ale przecież lubisz takie same rzeczy co ja, różni nas co najwyżej alkohol, fajki i wzrost… A jednak… A jednak to ty mnie ciągle wyzywasz od dzieciaka… Sam też jesteś dzieciakiem - powiedział i spuścił wzrok.
- Bo mnie zniszczono i zatrzymałem się na tamtym etapie - Noel odpowiedział błyskawicznie, odruchowo.
Zamilkł. Zszokowała go taka odpowiedź z jego strony. Nie spodziewał się jej. Wnet lekko zwiesił głowę, ale właśnie przez to oparł ją o Mishę. Co było niezamierzone. Rzucił grzebień w bok i wyciągnął obie ręce przed siebie. Objął go. Jakoś słodko. Jeszcze przed chwilą Noel sprawiał wrażenie maszyny do zabijania, natomiast teraz odsłonił swoją nieco bardziej wrażliwą stronę.
- Jeżeli ci się nie spodoba, jeśli zaczniesz nienawidzić mnie lub siebie, jeśli podetniesz sobie żyły, to nie będzie się liczyło to, że czternastolatek wcześniej twierdził, iż uważa się za dorosłego. Bo odpowiedzialność za to będzie zawsze tkwiła tylko i wyłącznie po mojej stronie, gdyż jestem od ciebie starszy. I przynajmniej w teorii mądrzejszy.
Zamilkł, próbując zebrać myśli. Na szczęście nie płakał, nienawidził płakać. Tylko ta jedna łza go złamała, na szczęście nie było ich już więcej.
- Nikt nie każe ci być mądrzejszym i bardziej odpowiedzialnym… Nie przezywam cię ‘ej stary’... Nie czuję się skrzywdzony, sam to wszystko tak zrobiłem, że teraz jesteś tak przygnębiony… Jeśli już ktoś tu spieprzył cokolwiek, to ja. Jestem tego świadomy, przepraszam, bo sprawiam ci ból, ale po prostu nie mogę cię zostawić, bo jesteś… - zawiesił głos na moment.
- Jedyną osobą, której czuję, że mogę w pełni ufać - dokończył i zamknął na moment oczy. Był cały spięty. Powoli otworzył je już jakby nieco spokojniejszy, choć jego serce dalej dudniło, zdradzając prawdziwe emocje.

To było bardzo niespodziewane. Noel miał już zapytać, dlaczego nie jest tą osobą Kira. Zdawała się bardziej oczywista. Ale zdecydował, że nie poruszy tej kwestii. Nie chciał, żeby zamieniło się to w niepotrzebny ranking najbliższych osób. Zaczerpnął głęboko powietrza.
- Jesteś jedyną osobą, która naprawdę mnie szanuje - mruknął. - Kirill uważa mnie za dziecko… tak jak ja uważam ciebie… Nie bierz tego za brak szacunku. Po prostu jesteś zbyt dojrzały, jak na swój wiek. Może to nie chodzi o to, że ja mógłbym cię zniszczyć… tylko o to, że zostałeś zniszczony dużo wcześniej. I może chcesz, żebyśmy byli zniszczeni razem.

Tak, to wydało się Noelowi prawdopodobne. Mimo to nie spodobało mu się, jak ostro i dosadnie to zabrzmiało. Jednak uświadomił sobie, że Misha był sierotą. Mieszkał do tej pory ze swoją starszą siostrą. Którą musiał opiekować się, gdyż była niewidoma. Robił zakupy, sprzątał i gotował, kiedy jego znajomi grali w piłkę. Sama Kira była luksusową dziwką, choć tego określenia nikt nie używał. Noel nie ośmieliłby się wypowiedzieć go na głos, zwłaszcza w towarzystwie Kirilla lub samej Kiry.
- Chcesz odpocząć i pozwolić teraz, żeby dla odmiany to ktoś inny zaopiekował się tobą? - zapytał Noel łagodnie.
Misha rozluźnił się nieco i uśmiechnął lekko.
- Wiesz… Już się mną opiekujesz… Spędzasz ze mną czas, choć nikt ci za to nie płaci… Nawet czeszesz mi włosy - skinął lekko głową.
Noel spojrzał na grzebień leżący na podłodze.
- Nie mam pojęcia jak mógłbym być bardziej zaopiekowany… Przecież dokarmiasz mnie pizzą i nawet pomagasz mi w zadaniach do szkoły - zauważył chłopiec.
- Mam na myśli trochę inną opiekę - odpowiedział Noel. - Nie taką dosłowną. Taką bardziej… psychologiczną. Ale to prawda, że wyżerasz mi zbyt dużo jedzenia. A co do płacenia, to nie bądź taki pewny. Myślisz, że skąd mam pieniądze? - zażartował.
- Kira ci płaci, żebyś spędzał ze mną czas? - teraz Misha znów się cały spiął. Chyba nie złapał żartu. Cóż mu się dziwić, Noel wywoływał w nim kalejdoskop emocji.
- Nie, Kirill mnie utrzymuje. Nigdy nie poszedłem do pracy. Nie zauważyłeś tego, kiedy całymi dniami siedzieliśmy przed telewizorem? - zaśmiał się lekko.
Następnie spojrzał gdzieś w bok. Nie żartował dlatego, bo nagle zrobiło mu się tak wesoło. Nie mógł już dłużej znieść takiego ciężkiego i emocjonalnego charakteru rozmowy. Ale musiał doprowadzić ją do końca.
- Są dwie opcje. Albo będziemy z sobą i będziemy się kochać - powiedział. - Albo wrócisz do siostry i nie będziemy widzieć się częściej, niż to konieczne. Wszystko pomiędzy… jest dla mnie zbyt toksyczne - mruknął.
- Chcesz być ze mną i się kochać? - zapytał Misha ogłuszony dźwiękiem tych słów. Nawet głos mu się złamał jak je powtarzał pytająco.
- Za tamtym razem moje ciało otagowało cię jako bardzo seksualny obiekt - jęknął Noel. - Może dlatego, bo to był najlepszy seks, jaki w życiu miałem.
Dahl nawet nie pomyślał o tym, jak żałośnie mogłoby to zabrzmieć. Naprawdę uważał, że Misha miał ogromny talent w tym względzie. To, jak wziął go do ust całego i wytrzymał, kiedy go w ten sposób brał… aż do końca… Zero odruchu wymiotnego, jak gdyby robił to każdego dnia…
- Choćby teraz jest twardy.
Misha zarumienił się mimo wszystko, bo przecież próbował wyglądać tak poważnie i spokojnie.
- Może mogę coś na to zaradzić? - zaproponował nieśmiało.
Noel otworzył lekko usta. Spojrzał na odbicie Mishy. Bał się przyznać, że uważał go za podniecającego. Nie chciał, aby uczyniło to z niego pedofila. Z drugiej strony Rasputin nie miał umysłu dziecka.
- Myślę, że na tym etapie więcej krzywdy robimy sobie nawzajem, nie pieprząc się. Niż się pieprząc - odpowiedział Noel.
Włożył dłonie pod ściągacz swetra i koszulki chłopca. Następnie pociągnął do góry, chcąc go z nich wyswobodzić.
Nie miał z tym najmniejszych problemów, materiały były rozciągliwe i po prostu zsunęły się z Mishy. Jego świeżo zaczesane włosy na żel, teraz znowu były w lekkim nieładzie, kiedy kilka błyszczących, ciemnych kosmyków rozsypało się na boki i przykleiło do jego czoła i policzków. Przegarnął je ręka w tył. Jego klatka piersiowa była teraz naga. Jego ramiona lekko poruszały się, bo zaczął oddychać nieco szybciej i było to już widoczne. Sam też poczuł ucisk w jeansach. Miał wrażenie, że radość zaraz go rozsadzi.
Noel jakoś łapczywie położył obie dłonie na klatce piersiowej chłopca. Przesunął po niej w dół aż na brzuch. Na ciele Mishy były tylko pojedyncze włosy. Następnie rozpiął guzik jego spodni, a potem rozporek. Zaczął ściągać spodnie, ale w tym Rasputin musiał mu już pomóc. Noel dopiero po chwili uświadomił sobie, że wstrzymał oddech. Czuł się coraz bardziej podniecony.
- Zawsze możemy przerwać… w każdej chwili. Powiedz tylko jedno słowo… - zawiesił głos.
Misha pokręcił głową.
- Rozbierz się też - powiedział, kiedy nie miał już na sobie ubrań, bo właśnie skopał spodnie na podłogę. Czuł się oszołomiony całą tą sceną i stanie przed lustrem przy tym wszystkim podniecało go i kompletnie onieśmielało. Starał się jednak skupić w pełni na Noelu. Dahl był podniecony, cieszyło go to i to bardzo. Strasznie. Niezwykle. Podekscytował się aż. To znaczy, że Noel go chciał. To było doskonałe. Poczuł jakąś dziwną ulgę w duszy. Chciał dać mężczyźnie satysfakcję i drugi najlepszy seks. Puszył się wewnętrznie takim odważnym stwierdzeniem.
Noel rozpiął bluzę i zrzucił ją za siebie. Następnie pozbył się też koszulki. To na razie musiało wystarczyć chłopcu. Wsunął dłonie w gumkę jego bokserek i opuścił je aż do ud. Penis chłopca wyskoczył spod materiału. Dahl położył lewą dłoń na teraz już gołej klatce Mishy i przysunął jego plecy do jego własnej klatki. Westchnął. Lubił to ciepło, potrzebował go. Drugą dłoń natomiast zacisnął na erekcji chłopca. Była sprężysta i w tej chwili już pełna. Przesunął ręką, masturbując go lekko. Noel nie spodziewał się tego, ale sprawiło mu to przyjemność. Nie wiedział, z czego wynikała. Może po prostu lubił Mishę i wiedział, że to będzie miało dla niego znaczenie.
- Podoba ci się to, co widzisz? - zapytał.
Mogli obserwować się z łatwością w dużym lustrze, które zajmowało połowę ściany.
Misha był cały czerwony na twarzy. Bez wątpienia robienie tego przed lustrem sprawiało mu tyle samo przyjemności co zawstydzenia, zwłaszcza, że to Noel miał teraz jego penis w swojej dłoni. Rasputin skakał wzrokiem po całej scenie. Było mu bardzo gorąco. Dłoń Noela choć duża, obejmowała go z zaskakującym wyczuciem i łagodnością i to tylko podniecało Mishę bardziej.
- Mhm… - mruknął. Zdołał wyartykułować jakiś dźwięk, który był nawet odpowiedzią i nawet twierdzącą tak jak chciał. Był z siebie dumny, bo w głowie miał przyjemną miazgę.
- Jeżeli dobrze mnie obsłużysz, to wezmę cię do ust - obiecał.
Czuł się bardzo hojny. Wcześniej jednak zamierzał dobrze umyć chłopca, tak dla pewności. Noel nie pragnął ssania penisa drugiego mężczyzny, czy w tym przypadku nastolatka. Jednak nie chciał tylko wziąć Mishy i go zostawić. Mimo że większość tak uczyniłaby na jego miejscu. I Rasputin chyba nawet nie protestowałby specjalnie. Dahl myślał, że będzie miał dzięki temu mniej wyrzutów sumienia po tym, co miało się za chwilę wydarzyć.
Opuścił dłoń z klatki chłopca. Odsunął trochę lędźwia, żeby móc ścisnąć jego pośladek. Wtedy też nieświadomie nieco mocniej chwycił erekcję Mishy.
- Dzisiaj cię wreszcie przerżnę - szepnął z ulgą.
 
Ombrose jest offline