Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:12   #498
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
To ostatnie zdanie wywołało w Mishy błogie drżenie. Odniósł wrażenie, że kopnął go prąd.
- Zrobię co chcesz - powiedział grzecznie. Gdyby jeszcze był taki grzeczny, gdy ogrywał go w Tekkena, albo w Need for speed… Wtedy jednak w Mishę wchodził mały demon potrzeby wygranej… A teraz? Teraz zachowywał się dokładnie tak, jak określił jego wygląd Noel… Niemal niewinnie, choć przecież właśnie otwarcie zgodził się na wzięcie jego penisa gdziekolwiek wsadzić Dahl go zechce… Misha poczekał chwilę, co poleci mu Noel. Nie wiedział gdzie mają to zrobić. Tu w łazience? Wrócą do pokoju? Był niemal rozedrgany z wyczekiwania.
Noel również zastanawiał się na ten temat. Jednocześnie zauważył, że chłopiec zdawał się dużo bardziej podniecać wizją ulegania mu, niż odczuwania własnej bardziej dosłownej, męskiej, seksualnej przyjemności. Dahl nie do końca to rozumiał, ale podniecało go to. Odsunął się nieco. Następnie rozpiął swoje spodnie i je opuścił. Pozostała bielizna. Już miał się jej pozbyć, kiedy zawahał się.
- Rozbierz mnie - polecił. Przeczuwał, że odsłonięcie ogromnej erekcji sprawi Mishy dużo radości.
Noel nie zawiódł się. Misha zwrócił się do niego przodem i nerwowo wręcz oblizał wargi, kiedy złapał brzeg bokserek Dahla. Zaczął je zsuwać. Zahaczył o nie palce i odgiał, pozwalając by męskość mężczyzny ukazała się, wraz ze specyficzną, nieco piżmową i intensywną wonią. Misha zsunął jego bokserki w dół, pochylając się przed nim posłusznie. W końcu obiecał spełniać polecenia Noela, a to brzmiało ‘rozbierz mnie’. Gdy skończył, dopiero wtedy wyprostował się, napięty jak cięciwa.
- Gdzie chcesz… mnie rżnąć? - zapytał ale znowu aż mu się głos załamał w pół wypowiedzi. Był podniecony i dokładnie to mówiły jego rozszerzone źrenice, lekko rozchylone usta i kompletnie czerwona twarz.
- Wszędzie i prawie zawsze - odpowiedział Noel. - Wszystko w porządku? Może chcesz chwilę odpocząć? - zapytał. - Żebyś nie wybuchł mi tu zaraz. I wcale nie mam na myśli spontanicznej ejakulacji - zażartował, ale uważnie spojrzał na Mishę. Nie zdziwiłby się, gdyby zaraz pękło mu jakieś naczynko w mózgu i padł na udar.
- Nie, jest ok… Tylko czuję się strasznie wesoły… - powiedział. Wziął głębszy wdech.
- Co mam teraz zrobić? - zapytał grzecznie Misha. Jakby właśnie teraz nagle nauczył się dobrych manier. Wyraźnie był gotów zrobić teraz dla niego wszystko i tylko czekał na jedno słowo.
Noel zamyślił się. Wygodniej byłoby im na łóżku bez wątpienia. Jednak z drugiej strony tutaj mieli lustro.
- Jesteś bardzo przystojny z nażelowanymi włosami - rzekł nieopatrznie. Uświadomił sobie, że teraz pewnie Misha nie opuści jednego dnia bez żelowania fryzury. - Obróć się do mnie tyłem - dodał.
Zerknął na szeroki blat z kamienia, który znajdował się pod lustrem. Ciągnął się wzdłuż całej szerokości ściany. I zdawał się dość głęboki. Noel nie używał wielu kosmetyków, więc było tutaj dla nich wystarczająco miejsca.
Misha pokiwał głową, po czym obrócił się znów tyłem do Noela, a przodem do lustra. Spojrzał na siebie i odruchowo przygładził nażelowane włosy. Stał, tak jak Noel chciał. Zerknął na blat, na który patrzył teraz Dahl i załapał coś w swojej głowie, albo może chciał dać coś od siebie, bo oparł się o niego rękami i pochylił lekko, tym samym wyginając nieco plecy w łuk. Nic nie powiedział, ale spojrzał najpierw w swoje oczy z bliska, a potem w odbiciu na twarz Noela. Gdzie patrzył. Co za emocje malowały się na jego twarzy. Obserwował.
Dahl nieświadomie oblizał wargi. To był dobry widok. Misha był szczupły, ale pośladki miał mięsiste. Podszedł do szafki i otworzył ją. Nie miał żadnych lubrykantów, rzecz jasna. Jednak posiadał oliwkę dla dzieci, którą używał do dłoni, kiedy te mu bardziej doskwierały. Chwycił ją i zamknął drzwiczki. Uśmiechnął się. Był bardzo podekscytowany.
- W tej chwili mam wrażenie, że nie dam rady wejść w ciebie, wyglądasz na bardzo ciasnego - rzekł.
- No możliwe… Z twoim rozmiarem… - zauważył Misha.
Otworzył butelkę i pozwolił śliskiej cieczy spłynąć po prawym pośladku chłopca. Następnie po lewym. Wreszcie nakierował ją na sam środek. Zaczęła spływać po szparze pośladkowej na uda. Noel nie zastanawiał się długo i naoliwił również plecy chłopca. Wtedy dopiero odstawił butelkę. Zaczął go masować. Zaczął od pleców i przeszedł w dół na pośladki. Chwycił je. Zaczęły mu uciekać, nasmarowane. Wtedy Noel przekierował dłoń na sam środek. To już było bardziej intymne. Masował odbyt chłopca i w dół aż do momentu, w którym zaczynały się jego jądra.
Misha zamknął oczy i cierpliwie skupiał się na czuciu. Oddychał szybko, ale równo. Zdawał się celowo rozluźniać mięśnie. Tak jakby już się mentalnie przygotowywał, choć Noel dopiero co masował jego całą skórę. Rasputin wiedział, że jest w stanie wziąć go całego do ust. Zastanawiał się, czy da radę i w ten sposób. Co prawda parę razy, w kąpieli próbował się przygotować, ale palce czy cokolwiek nie były w stanie przygotować go na rozmiar Dahla. Był po prostu wielki, a on zamierzał mieć go w sobie i to go bardzo podniecało. Rozsunął nieco bardziej uda, dając mu lepszy dostęp i stabilniej oparł się o półkę. Czekał.
Nie musiał długo czekać. Poczuł palec Noela, który wsunął się do jego odbytu. Całkiem szybko i bez większych problemów.
- Może nie będzie tak źle - mruknął i wsunął drugi. Robiło się już nieco ciaśniej.
Dahl spojrzał na odbicie twarzy Mishy.
- Otwórz oczy - polecił. - Chcę, żebyś był przy tym jak najbardziej obecny - rzekł. - Stąd to lustro. Misha posłuchał. Powoli otworzył oczy i spojrzał prosto na jego twarz.
Noel zaczął go penetrować tymi dwoma palcami. Próbował za każdym razem wsunąć je trochę dalej i potem jeszcze… Wnet je wysunął i naoliwił. Chciał, żeby wnętrze Mishy było bardzo śliskie, kiedy w nie wejdzie. Wsunął dwa palce… tak głęboko, jak był w stanie. Próbował dołożyć trzeci.
- Nagle przestaję się już gniewać za tego Tekkena - uśmiechnął się, patrząc chłopcu w oczy.
- Może powinienem robić ci loda za każdym razem jak przegrasz… Żebyś się nie smucił - zaproponował rozochocony uwagą. Trzeci palec sprawił, że przez chwilę wstrzymywał oddech, ale oliwka pomagała, był śliski i palec również wszedł. Misha oblizał usta i oparł na moment czoło o lustro, zaraz jednak wyprostował głowę, by móc dalej w pełni obserwować siebie i Noela. Głównie jego.
- Kiedyś będę rżnął cię, jak będziesz w trakcie meczu w league - powiedział Dahl. - Nie przejmuj się, większość graczy w silverze gra w ten sposób.
Musiał się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Nie powinien śmiać się z rangi Mishy. Wtedy też stracił kontrolę i parsknął.
- Przepraszam - przysunął się… i zanim zdołał pomyśleć, pocałował chłopca w policzek. Nie chciał, aby ten pamiętał o niemiłym żarcie.
Chyba pomogło, bo Misha już strzelał w niego wzrokiem przez odbicie. Pocałunek jednak zaskoczył go i nieco ‘rozpuścił’. Chłopak drgnął i westchnął.
- No trochę masz rację w sumie… Z niektórymi przeciwnikami to takie właśnie uczucie… Chyba… Trochę trudno mi się myśli, jak masz we mnie trzy palce… - zauważył.
- Zmienisz się w roślinę w takim razie, kiedy włożę w ciebie kutasa - odparł Noel. - Choć może lepiej nie żartować w ten sposób, a nuż się spełni. Nie zdziwiłbym się, gdybym podziurawił ci przeponę, albo kręgosłup - mruknął.
- No bez przesady, aż tak wielki to nie jesteś - zażartował Misha.
Noel wysunął dłoń i uderzył go mocno w pośladek. Rozległ się mokry odgłos. Potem wsunął szybko trzy palce. Weszły bez najmniejszego trudu. Noel raz jeszcze usunął dłoń i dał chłopcu klapsa. Następnie podał oliwkę chłopcu.
- Przestań na chwilę tak cudownie wyginać plecy w ten cholerny łuk - mruknął. - Odwdzięcz się i naoliw jeszcze mnie. To tak, żebyś przypomniał sobie, czy na pewno taki wielki nie jestem.
Misha wziął oliwkę i wyprostował się. Obrócił. Spojrzał w oczy Dahlowi, po czym przesunął wzrok po jego klatce piersiowej, aż wreszcie wycelował go w jego podbrzusze. Wstrzymał oddech, ale wylał sobie oliwki na dłonie i rozsmarował, a potem po odstawieniu butelki, oburącz zabrał się do namaszczania nią erekcji Noela. Nic nie mówił, ale wyraźnie przypomniał sobie, jak duży był. No i nie miał komentarza na ten temat. Po prostu obserwował, pozwalał swoim palcom ślizgać się po nim i ekscytował się coraz mocniej.
Noel jęknął. To nie były wcale takie niewinne ruchy. Sam był podniecony już od dłuższego czasu, więc czuł się wyczulony na każde przesunięcie dłonią. Kiedy spojrzał na Mishę, doszedł do wniosku, że ten naprawdę robił się coraz bardziej przystojny. Może po prostu wcześniej tego nie zauważał. No i nic dziwnego, bo Noel wcale nie był gejem. Choć to najwyraźniej zmieniło się ostatnimi czasy. Ludzka seksualność była bardzo plastyczna.
- Pocałuj i zostaw. Każde twoje posunięcie dłonią to jedno mniej wgłąb ciebie - rzekł.
Rasputin drgnął. Wziął jego penis jedną dłonią i pochylił się. Złożył na jego czubku pocałunek, niczym książę, po czym wyprostował się i puścił. Następnie, znów się obrócił i oparł rękoma o blat. Obserwował w lustrze Noela.
Ten stanął za jego plecami. Chwycił dłonią swoją męskość. Obydwoje byli tacy śliscy. Nie powinno być z tym większych problemów. Jedyną przeszkodą była wielkość Dahla, jednak to również go podniecało. Chciał tak przerżnąć tego małego pedałka, że ten przestanie chodzić. Noel nie mógł uwierzyć, że jeszcze chwilę przedtem prowadzili takie emocjonalne rozmowy. Dbał o jego uczucia i tym podobne… w tej chwili natomiast pragnął go tylko rżnąć.
Położył żołądź na odbycie Mishy i delikatnie pchnął.
- Spóźnione, ale szczere - powiedział.
Misha wstrzymał oddech przy pierwszym, lekkim pchnięciu. Wypiął się nieco bardziej i bardziej rozchylił uda. Wyglądało na to, że mentalnie był przygotowany i tylko czekał na resztę. Jego spojrzenie stało się nieco puste, kiedy koncentrował się na rozluźnieniu, ale nie zamknął oczu.
Noel wszedł głębiej… westchnął. To było… cudowne. Misha był tak oczywiście spragniony. Dlaczego nie spędzili ostatnich dni na pieprzeniu się? Tylko grali w głupie gry? Z powodu jakiejś… moralności…? To smakowało dużo, dużo lepiej. Dahl wysunął się nieco i znowu wszedł. Miał wrażenie, że nadziewał Mishę na siebie, ale to i tak sprawiało mu rozkosz. To było tak intymne i satysfakcjonujące. Zaczął mocniej i szybciej poruszać biodrami. Penetrował chłopca na jakichś dziesięciu centymetrach, ale na razie nie chciał badać jego możliwości. Położył dłonie na jego biodrach i brał go tak, jak obydwoje tego pragnęli.
- Kira i Kirill zmarliby na zawał, gdyby nas teraz zobaczyli - mruknął. - Jesteś na serio ładny - dodał, spoglądając na odbicie chłopca. - I co, jest tak fajnie, jak się spodziewałeś?
Misha musiał się nieco wyprostować i zaparł się aż dłońmi o lustro. Tak było mu wygodniej przyjmować Noela.
- Jesteś… Kurwa… Trochę duży… - parsknął rozbawiony swoim spostrzeżeniem.
- A nie mówiłem?! - Noel zaśmiał się szczęśliwie.
- Ale jest ok - dodał Misha, żeby Dahl czasem źle tego nie zinterpretował.
- Dam radę - oznajmił uparcie. Noel mógł być pewien, że Misha często to sobie w życiu powtarzał.
- To nasz pierwszy raz - powiedział Dahl. - Za tydzień będzie to dla ciebie standardowy rozmiar, jak się dobrze przyzwyczaisz. Już jest nieco… lepiej - jęknął i pchnął nieco głębiej.
Przesunął dłoniami po lśniących plecach nastolatka. Ten był bardzo dzielny. Noel trochę obawiał się, że zmieni zdanie i będzie chciał uciekać.
- Boli? Czy czujesz przyjemność? - zapytał. Był zaciekawiony.
Przestał na chwilę poruszać i spojrzał na swoją męskość wsuniętą do połowy w miednicę chłopca. Uderzył go w pośladek. Należał do niego. Noel zaakceptował to i zaczął czerpać z tego korzyści.
- Trochę jedno i trochę drugie. Trochę dziwnie i bardzo rozpiera. I gorąco, ale jest dobrze… Podoba mi się - powiedział i spojrzał w odbiciu na twarz Noela. Uśmiechnął się do niego. Gdy lekko się poruszył, Noel odnotował, że czuł na sobie najmniejsze napięcie jego mięśni i ruch.

Noel w pewnym momencie wsunął dłonie pod pachy chłopaka i dociągnął jego plecy do siebie. Uderzał lędźwiami w jego. Odgłos był głośny i satysfakcjonujący. Następnie objął go w pasie. Misha poczuł dziwne motyle w brzuchu i przez krótki moment zrobiło mu się niedobrze, kiedy… wzlecieli.
- Zmieścisz się tu - rzekł Noel. - Na czworaka - powiedział wysuwając się z niego i pozostawiając chłopca obok zlewu. - Tylko szeroko rozstaw nogi. Nie martw się, tak docisnę cię do lustra, że nie spadniesz.
Misha musiał wynaleźć wstępną, początkową pozycję i rzeczywiście ustawił się na czworaka, ale jedną ręką musiał zapierać się o lustro. Rozsunął uda szeroko na ile mógł i oparł się policzkiem o swoje odbicie w tafli pokrywającej ścianę. Zajrzał w głębię własnego oka, a potem w odbicie, żeby zobaczyć co robił Noel za nim.
Ten rozstawił szeroko nogi i oparł stopy o blat. Ten był stabilny i mógł ich utrzymać. Dahl zgiął kolana tak, żeby dostosować lepiej swoją wysokość i pchnął. Wszedł w Mishę krótko. I wyszedł. Potem wszedł. I znów wyszedł. Patrzył, jak mięśnie odbytu chłopca próbują niemrawo nadążyć za tymi atakami.
- Okazuje się, że koniec końców najwięcej frajdy sprawia nie tyle granie z tobą, co na tobie - zaśmiał się i wszedł.
Teraz poruszał szybko biodrami. Było mu nieco łatwiej w tej pozycji.
- Za...bawne - sapnął Misha, ale gdy tak Noel w niego wchodził i wychodził to sapał bo jednak jego mięśnie się stawiały. W końcu jednak Noel znalazł się w nim i zaczął poruszać się dużo szybciej, na co Rasputin stęknął z zaskoczenia i przyjemności i braku tchu.
Dahl przesunął dłonią po plecach chłopca. Poruszał się w nim na szeroko rozstawionych nogach. Dociskał go do lustra. Mieli tutaj mało miejsca, ale z drugiej strony to go z jakiegoś niewyjaśnionego powodu podniecało. Choć nie musiał być już bardziej podniecony. Nastolatek czuł to w sobie.
Noel chciał coś powiedzieć, ale nie miał co. Co tutaj było więcej do dodania? Dalsze milczenie mu jak najbardziej odpowiadało. Ten seks sprawiał mu więcej przyjemności, niż się tego spodziewał. Bez wątpienia Misha dbał o to i starał się z całych sił. Świadomość, że mógłby zrobić z nim wszystko była zarówno trochę przerażająca, jak i podniecająca. Wchodził w niego, rozkoszując się każdym kolejnym pchnięciem…


- I jak? - zapytał Joakim.
Rozprostował dłonie i uśmiechnął się tylko trochę niepewnie do siedzącej na krześle Alicii. Czuł się trochę głupio w stroju Świętego Mikołaja. Zwłaszcza, że miał odwiedzić Noela nie w Boże Narodzenie, tylko kilka dni przed Sylwestrem.
- Ho ho ho! - zakrzyknął tak, jak powinien. To był jego rubaszny głos? Nie przywykł do niego.
Kiedy Noel i Mary byli małymi dziećmi, co roku przebierał się za Świętego Mikołaja. Głównie dlatego, bo Dahl uwielbiał kostiumy, bez względu na to, jak bardzo brzydkie. Tylko trochę obrzydły mu po pewnym szczególnym Halloween, jednak Alicia zaproponowała to rozwiązanie… Może chciała go nim ukarać? W każdym razie Joakim doszedł do wniosku, że to nie musiał być zły pomysł. Sentymentalny, rzecz jasna. Ale kto nie lubił choć trochę sentymentalizmu?
Van den Allen przyglądała mu się w milczeniu. Miała skrzyżowane ręce. Przeskanowała go uważnie od stóp do głów, po czym podeszła i odruchowo poprawiła mu kołnierzyk. Nienawidziła, gdy coś było nierówno ułożone, lub niewyprasowane.
- Może być. Nie zapomnij prezentów i spędź z nim trochę czasu. No chyba, że cię wyrzuci, bo to możliwe… Wtedy no cóż, masz tu wrócić - w ostatniej wypowiedzi pojawiła się nuta groźby.
- Oczywiście, że wrócę… mamy źródło wiecznej młodości do znalezienia… a przynajmniej młodości. Bo ostatnia wieczna młodość nie okazała się wcale wieczną. Czy przekazać mu coś od ciebie? - zapytał Joakim, poprawiając brodę. Była puchata, jakby wykonana z waty. Gryzła go w szczękę, ale postanowił wytrwać. Miał tylko nadzieję, że nie był uczulony na żaden składnik, bo nie chciał wysypki na połowie twarzy.
- List ode mnie jest w jednym z prezentów, na pewno go znajdzie - powiedziała. Alicia zdecydowanie nie zamierzała powierzać słów do przekazania Joakimowi. Mógłby je bowiem przekręcić na własną modłę. Dahl mógł to wyczuć.
- Ach, pewnie narysowałaś mu jakieś ładne bazgrołki - mężczyzna pokiwał głową.
- Masz maksymalnie sześć dni… - wyznaczyła mu granicę. Do tego czasu pewnie powinni już być na pierwszej wyspie, więc nim wróci, powinna już mieć rozeznanie w terenie.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline