Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:20   #512
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Zakręciło jej się w głowie i zemdliło ją.
- Uh… Wybacz Misha… Chyba… Chyba musimy się cofnąć… Nie mogę tu teraz siedzieć… Nie póki sie tu nie uspokoi. Wszystko jest już dobrze, Kirill żyje, ale energia tego miejsca… Słabo mi jest… Czy możesz pójść i rozejrzeć się za Kirillem? Może być na dole, albo na piętrze… Przekaż mu, że zostałam u Noela… Po prostu nie wytrzymam tu przez kilka najbliższych godzin… - powiedziała i cofnęła się. Kira zrobiła się bardziej blada niż zwykle. Misha zmartwił się i pomógł jej się wycofać z lokalu. Po chwili został w głównej sali zupełnie sam. To było nieco… Upiorne. Rozejrzał się. Podszedł do schodów na parter, a potem do tych na górę. Nasłuchiwał gdzie był Kaverin… Czy mógł go w ogóle dosłyszeć?

Nie. Było cichutko. Zupełnie jak gdyby budynek został nawiedzony przez duchy. Wcale nie dziwił się, że reakcja Kiry była taka stanowcza. Co więcej, każdemu napędziłaby stracha. Gdyby to był film, to krzyczałby na tego głupiego chłopca na ekranie, żeby słuchał słów siostry i uciekał. Ta co prawda kazała mu wejść do środka, ale...
Misha uznał, że nie ma sensu tego przedłużać. Wszedł do środka. Przy schodach nic niepokojącego nie usłyszał. Kirill mógł być wszędzie. Albo na górze, albo na dole.

Misha ruszył na górę. Może Kaverin po prostu był w sypialni i odpoczywał? Rasputin uznał, że to może być najbardziej sensowne rozwiązanie. Jeśli całą noc był zajęty, to pewnie teraz odpoczywał przed przyjazdem swojej przyjaciółki. Wszedł po schodach, po czym otworzył drzwi do apartamentu i rozejrzał się.
Było cicho i spokojnie. Spostrzegł jednak, że drzwi do sypialni były otwarte. Widział, że ktoś leżał na łóżku, ale był zbyt daleko, aby spostrzec, kto to taki. Zresztą widział jedynie jego nogi… To były nogi? Niebieskie i sine… W pierwszej chwili Misha pomyślał, że może to jakieś przebrzydkie pończochy. Potem jednak odniósł wrażenie, że to wcale nie był kolorowy materiał…
Chłopiec otworzył szerzej oczy i ruszył w tamtą stronę. Powoli, krok za krokiem zbliżał się do drzwi sypialni.
- Ki...rill? - zapytał, sądząc, że to może jednak chłopak jego siostry… Popchnął drzwi do przodu i zobaczył ciało. Zamurowało go. Śledził wzrokiem po kolażu z barw na skórze starszego człowieka, który leżał w łóżku Kirilla i Kiry. Nie miał włosów, wyglądał strasznie taki poturbowany… Misha nie wytrzymał i zapowietrzył się. Cofnął się kilka kroków w tył, po czym zaczął zbiegać na dół, mało nie gubiąc nóg. W oczach stanęły mu łzy, w rysach tej bardzo dojrzałej twarzy rozpoznał coś znajomego, ale był porażony faktem, że pierwszy raz w życiu widział z bliska na oczy prawdziwe zwłoki.

Zbiegł na dół, o mało nie potykając się. Na sam koniec ruszył biegiem w stronę wyjścia z O’Hooligans.
Szarpnął za drzwi, ale stawiły mu opór. Okazało się, że w dokładnie tej samej chwili ktoś próbował je otworzyć. Stanął twarzą w twarz z piękną, rudowłosą kobietą. Jej włosy opadały falami na ramiona. Miała na sobie czarny, długi do ud płaszcz, spod którego widać było spodnie i kozaki. Fioletowy szal otulał jej szyję. Miała bardzo zaskoczona minę widząc chłopca. Zaraz jednak dostrzegła strach i szok w jego oczach.
- Co się stało? Nic ci nie jest? - zapytała melodyjnym głosem.
- Zwłoki… boże… Nie żyje… - wysapał Misha i chciał minąć kobietę. Rudowłosa stała chwilę w bezruchu, ale zaraz wzdrygnęła się i weszła prędko do lokalu. Rozejrzała się, szukając śladów walki, strzelaniny, lub czegoś podobnego. Nie było tu Isidora, ani żadnej klienteli, to jej nie dziwiło, skoro dopiero dochodziła dziesiąta.

Alice miała tylko jedną opcję, cokolwiek wystraszyło tego młodego chłopca, musiało być w apartamencie na górze. Do głowy jej bowiem nie przyszło, że przecież O’Hooligans miało piwnicę. Była w niej zaledwie raz i to kupe czasu temu, a teraz panicznie bała się o Kirilla. Wyciągnęła telefon, w razie gdyby okazało się, że po prostu trzeba wezwać karetkę. Ruszyła na górę, na tyle szybko na ile mogła sobie pozwolić w butach na lekkim obcasie. Drzwi apartamentu były otwarte, Misha zapomniał ich zamknąć w amoku. Harper weszła do środka.
- Halo? - zagadnęła wchodząc do środka.
Ujrzała w środku Kirilla. Mężczyzna był nagi i blady. Opierał się o drzwi do łazienki, które przed chwilą otworzył. Przed chwilą obudził się i poszedł umyć twarz. Wydawało mu się, że usłyszał, że ktoś wszedł do środka, ale po szybkiej inspekcji okazało się, że mu się tylko zdawało. Wrócił do toalety, aby dokończyć poranną higienę i właśnie wychodził z pomieszczenia, kiedy okazało się, że to poprzednim razem wcale nie było złudzeniem. Alice wchodziła i wychodziła z apartamentu, ale teraz postanowiła zostać na dłużej… najwyraźniej.
- Cześć… to już ta godzina? - zdziwił się. Był wciąż zmęczony.
Ruszył delikatnie w stronę drzwi do sypialni. Chciał je zamknąć, aby Alice nie weszła do środka i nie zobaczyła nic niepokojącego.
Harper zmarszczyła lekko brwi. Odruchowo widząc, że Kirill idzie do drzwi sypialni, spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła fragment tego co wcześniej poraziło Mishę. Otworzyła szerzej oczy.
- Kirill… Kto leży w twojej sypialni? - zapytała spiętym tonem. Jeśli to jakiś wróg, morderca, ktoś kto im zagroził, to była gotowa zrozumieć.
- Ja ci do sypialni nie zaglądam - Kaverin zażartował nerwowo.
Zamknął drzwi prowadzące do sypialni.
- Powiedz mi lepiej, jak ci się leciało samolotem - powiedział, zmieniając prędko temat. - Nie trafiliście przypadkiem znowu w sanie Świętego Mikołaja? - zaśmiał się jak ktoś, kto bardzo nie umie udawać wesołości.
Alice zastanawiała się co takiego mężczyzna ukrywał przed nią w tym pokoju. Czy naprawdę to były czyjeś zwłoki? Czemu po prostu o tym nie powiedział?
- Nie, na szczęście obyło się bez niedzielnych, saniowych kierowców… Modliłam się o to trzy razy… - mruknęła. Zdjęła płaszcz.
- Do którego boga? Który bóg jest obecnie na topie w naszych okolicach? - zapytał Kirill. Bardzo chciał odwrócić jej uwagę od sypialni.
- Mogę liczyć na kubek kakao? - zapytała. Rozejrzała się po mieszkaniu i skrzywiła lekko. Ostatni raz kiedy tu była, nie było to w najmilszych okolicznościach…
- Nie podobają ci się balony? - zapytał Kirill, w ten sposób interpretując jej minę. - Kira dość długo napełniała je helem. Wiem, że to wygląda trochę tanio, ale również… szampańsko. Chyba. Gdzie są twoi przyjaciele?
- Nie, nie… Balony sa w porządku. Po prostu przypomniałam sobie w jakich okolicznościach ostatni raz byłam w tym mieszkaniu - powiedziała.
- Ech… no wiem, pamiętam. Przepraszam za tamto.
- Reszta jest w hotelu, rozpakowują się. Ja chciałam się przywitać i dać znać, że już jesteśmy. Wiem, że do przyjęcia i imprezy jeszcze trochę, ale jeśli planujecie coś jeszcze szykować, to możemy pomóc… Albo nie przeszkadzać - odpowiedziała.
Kirill podszedł do lodówki i wyjął z niej butelkę mleka.
- Wiesz co? Zrobię nam wszystkim - rzekł. Zamilkł na moment. - Całej naszej dwójce.
Nalał do dwóch kubków i włożył do mikrofalówki. Jednocześnie przyszykował puszkę nesquika, która stała w szafce obok zlewu.
- M-hmmm… - odpowiedziała w zamyśleniu Alice. To sformułowanie brzmiało co najmniej dziwnie, bo raczej odnosiło się do większych grup, ale nie komentowała. Czekała cierpliwie na swój kubek kakao i obserwowała jakoś bardzo uważnie Kirilla.
- Wyglądasz trochę bladziej niż zwykle, dobrze się czujesz? - zapytała w końcu.
- Uhm… nie bardzo. Szczerze mówiąc… Czuję się lżej i miło mi, ale jestem też odrętwiały i bardzo, bardzo zmęczony. Pamiętasz… erm… Finlandię i Valkoinen? Wczoraj zajmowałem się jednym facetem z tego kraju - rzekł zgodnie z prawdą, ale to było więcej, niż półprawdą. Nazwałby to lingwistyczną manipulacją. - Ale już wszystko w porządku.
Wyciągnął kubki. Pomieszał mleko łyżeczką i włożył jeszcze na trzydzieści sekund, aby nieco lepiej się zagrzało.
- Kogoś z Finlandii? Węszył tutaj? - Alice zinterpretowała to za kolejną ingerencję Valkoinen. Może w takim razie to ten trup leżał w sypialni? Przeszkodziła mu w usunięciu go?
- Pedofil. Kazał Mishy całować go. Misha to brat mojej dziewczyny - wyjaśnił Kirill.
Czy Joakim był pedofilem? Chyba tak. Czternastoletnimi chłopcami zajmowali się pediatrzy, więc bez wątpienia byli jeszcze dziećmi.
- Może powinieneś odpocząć przed Sylwestrem? W końcu to impreza, źle by było, gdybyś zasnął po dwóch tańcach - Alice zażartowała niewinnie.
- Tak, jeszcze wrócę do pokoju i zdrzemnę się trochę - zaproponował Kirill. - A ty możesz zwiedzić Petersburg. Byłaś w Ermitażu? Albo w pałacu Peterhof? To tak, jak przylecieć do Paryża i nie widzieć Wieży Eiffle’a - wyjaśnił. - Może wzięlibyście z sobą Mishę i Kirę? Na pewno się polubicie.
To nie było wcale tak eleganckie, jak Kaverin by chciał. Wręcz przeciwnie, w normalnych okolicznościach nie zorganizowałby tego w ten sposób. Pragnął jednak pozbyć się wszystkich na tak długo, jak to możliwe. Może Ermitaż był mu w stanie pomóc.
- Cóż… No nie. Do tej pory nie zwiedzałam Petersburga… Hm… Może to nie taki zły pomysł. Gdzie znajdziemy Kirę i Mishę? - zapytała. Chłopiec pewnie potrzebował odsapnąć po tej traumie, skoro jakiś pedofil kazał mu się całować. Było jej przykro i skoro mogłaby pomóc w taki sposób…
- To bardzo miłe osoby. Kira jest niewidoma, ale nie będzie dla was wcale ciężarem. Jeśli będzie miała jakieś kłopoty, to Misha jej we wszystkim pomoże. Obydwoje wiedzą o naszym świecie i nie musicie mieć przed nimi tajemnic. To znaczy, mam na myśli… wiesz, co mam na myśli - dokończył niezgrabnie.
Zamieszał kakao i podał kubek Alice.
Kobieta podziękowała i uśmiechnęła się do niego lekko.
- Jak tam bal? Bo słyszałem o wielkim balu de Traffordów. Świątecznym. Pisali o nim w internecie. Podobno była tam McGonnagal? - zapytał zaciekawiony. Tak właściwie rzeczywiście go to nieco interesowało.
Alice zarumieniła się lekko i milczała. Schowała twarz w kubku kakao i piła kilka chwil.
- Był wspaniały. Poza McGonnagal był jeszcze Gandalf i Elton… Same sławy - zauważyła. Zastanawiała się, czy wycieczka, by coś oglądać, wraz ze ślepą osobą to nie nieuprzejmy pomysł.
- Ciągnię cię do gwiazd. Jak nie takich, to innych - Kirill zażartował.
- A co u Noela? - zagadnęła, chyba chcąc zmienić temat.
Kaverin pomasował skroń. Głowa zaczęła go boleć. Chyba pierwszy raz towarzystwo Alice go w ten sposób stresowało. Poza tym obawiał się, że zaraz Joakim obudzi się i zacznie jęczeć, a wtedy Harper na sto procent by rozpoznała jego głos. To i tak było dziwne, że jeszcze jakieś jej instynkty nie zaprowadziły ją do sypialni. Kirill uważał, że Alice miała mnóstwo szczęścia i dobrych przeczuć. Inaczej zmarłaby dawno temu.
- Zachorował, bo wczoraj bardzo długo latał. A poza tym dobrze. Dużo gra na konsoli z Mishą. Chyba prowadzi niespodziewanie normalne życie, jak każdy mężczyzna w jego wieku - Kirill to sobie uświadomił. - Jak ci smakuje kakao? Nie za zimne?
- Jest w porządku. Dziękuję… Hm… To gdzie znajdziemy Kirę i Mishę? Żebym ci już cennych chwil odpoczynku nie zabierała - uśmiechnęła się.
- Zadzwonię do Mishy i poproszę, aby po was przyszedł. Tak będzie najłatwiej.
- Choć po tej drzemce po Lagunie, to powinieneś nie spać przez najbliższy miesiąc - mruknęła trochę przekomarzając się z nim, a trochę żartobliwie.
- To tak właściwie prawda. Zazwyczaj śpię dziennie może sześć godzin? Tam w Islandii wyrobiłem miesiączną dawkę - zażartował. - Ale zdaje się, że co miało miejsce w Islandii, zostaje w Islandii. Nawet godziny odżywczego snu.
- Żeby ze wszystkim tak działało - mruknęła Harper i pokręciła głową.
Tylko w połowie koncentrował się nad tym, co mówił, bo jednocześnie zastanawiał się nad czymś innym. Jak zadzwonić do Mishy i powiedzieć mu, żeby nie wspominał o Joakimie w ten sposób, aby kobieta o nadnaturalnych zmysłach tego nie usłyszała.
Wyciągnął telefon i napisał SMSa.

Cytat:
Przyjdź, zabierzesz Alice i resztę na turystyczne zwiedzanie Ermitażu i tak dalej. NIE WSPOMINAJ ANI SŁOWEM O JOAKIMIE! Powtórz to Kirze.
Cytat:
OK
Odpowiedź nadeszła dość szybko. Zapewne Misha miał telefon gdzieś pod ręką. Alice tymczasem rozejrzała się po balonach.
- Kolorowo… Ładnie… - skomentowała. Pomyślała jednak o pewnym hotelu, w którym również było dużo balonów… Po chwili nieco spochmurniała, kiedy przypomniała sobie, że właśnie w tamtym miejscu niemal zabiła Joakima korkociągiem.
- O czym myślisz? - Kirill zmarszczył brwi.
Bał się, że Alice zaraz powie, że jest tu tak kolorowo i ładnie, że chciałaby jednak zostać. Kaverin starał się przypomnieć sobie jakieś interesujące szczegóły na temat Ermitażu, którym mógłby zareklamować to muzeum. W międzyczasie napił się jeszcze kakaa.
“Alice została zgwałcona na górze, Joakim na dole. Alice tylko przeze mnie, Joakim przez wszystkich, tylko nie mnie. Po Alice czułem wyrzuty sumienia, po Joakimie ulgę. Pieprzona symetria”, pomyślał.
- Lubię kolory i te balony… Ale w bardzo podobnych okolicznościach prawie zabiłam Joakima w czerwcu… W tamtym pokoju było mnóstwo balonów, które nadmuchał z okazji swoich urodzin… Wybacz, że o nim wspominam, wiem że tego nie lubisz, ale zapytałeś… To nie znaczy, że macie chować te balony, po prostu mi się skojarzyło - pomachała ręką.
Kirill kiwał głową, co nie było jego typowym manieryzmem. Wzmianka o Joakimie sprawiła, że lekko zadrżał w duchu. Naprawdę nie chciał, aby Alice dowiedziała się, w jakim stanie był mężczyzna. To by mogło zepsuć jej Sylwestra. Co brzmiało jak… wielkie niedomówienie. Pragnął, żeby ten Nowy Rok naprawdę się udał. To była chyba pierwsza impreza, jaką w życiu zorganizował. Poza tym widok Dahla mógł być traumatyczny nawet dla osoby, która go zbytnio nie lubiła. Na przykład dla samego Kaverina. I głównie z tego powodu był gotów się z nim pogodzić.

Nie minęło piętnaście minut i do drzwi apartamentu ktoś zapukał. Te otworzyły się i zajrzał do środka Misha. Był blady jak na siebie. Spojrzał najpierw na Alice, a po chwili na Kirilla.
Harper przeniosła na chłopca wzrok i uniosła brwi w górę.
- Oh, to ty… - powiedziała zaskoczona. Misha milczał i rozejrzał się jeszcze, ale usilnie starał się nie patrzeć w stronę drzwi sypialni.
- To wy się znacie? - Kirill zmarszczył brwi.
- Nie wiedziałem, że to pani… Przepraszam, że panią zaskoczyłem.
- Nie szkodzi… Nie przejmuj się - powiedziała uprzejmie. Zgadywała, że to był Misha, brat partnerki Kirilla. Ten, którego napastował ten pedofil. To w takim razie zrozumiałe, że był taki zestresowany.
- Miło mi cię poznać, jestem Alice… Mów mi po imieniu, żadna ze mnie pani - przedstawiła się i wyciągnęła dłoń do chłopca. Misha podszedł i uścisnął ją.
- Misha Rasputin - przedstawił się.
- Niezwykłe nazwisko - stwierdziła kobieta. Misha zarumienił się. Znał skojarzenia, ale nie mógł całe życie się ich bać.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline