Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:21   #513
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Misha i Kira są wielkimi fanami Boney M - wyjaśnił Kaverin. - Na cześć tego zespołu zmienili nazwisko na Rasputin. To jest dopiero oddanie, prawda? - zażartował.
Żartował głównie wtedy, jak był zestresowany. Po chwili pomyślał, że tak właściwie gdyby ktoś inny dał mu to wyjaśnienie, to byłby gotów w nie uwierzyć. Rasputin było bardzo rzadkim nazwiskiem.
Alice parsknęła.
- To w takim razie my pójdziemy. Kirill się wyśpi i wrócimy na imprezę, tak? - zaproponowała. Uśmiechnęła się lekko do przyjaciela.
Kaverin odpowiedział tym samym. Chociaż poczuł się nieco fałszywie. Powinien jej o wszystkim powiedzieć. Jednak nie potrafił.
- Mam nadzieję, że znajdziecie przewodnika dla niewidomych - powiedział. - Alice miała rację, udać się do muzeum sztuki z niewidomą osobą to trochę cios poniżej pasa - mruknął. - Z drugie strony możliwe, że przy starych obrazach będą jakieś istotki? Które mogłaby zobaczyć Kira? To mogłoby być dla niej interesujące. Tak właściwie to ona widzi je tylko przy ludziach, czy też przy obiektach? - zapytał chłopca.
- To zależy, czy z danym obiektem są związane jakieś bardzo silne stare emocje. Wtedy też, od czasu do czasu… - wyjaśnił Misha. Alice słuchała z zainteresowaniem.
- O… czyli może też coś z tego będzie miała - Kirill mruknął.
- Mam nadzieję, że w takim razie przy mnie nie będzie się czuła źle… Bo mogę mieć burzliwe istotki… No nic. Dowiemy się za chwilę. Prowadź Misha… - poprosiła chłopca i spojrzała na Kaverina.
“Jakby miała problem, to i tak idźcie do galerii i tutaj nie wracajcie”, Kirill o mało co nie powiedział.
- A ty masz rozkaz odpocząć - poleciła mu. Po chwili opuściła mieszkanie wraz z młodym Rasputinem. Zapanowała kompletna cisza.
- Mam rozkaz - Kaverin uśmiechnął się do siebie pod nosem. - No cóż… taki rozkaz mogę wykonać.
Wyszedł do drzwi.
- Bawcie się dobrze! - krzyknął jeszcze do schodzących po schodach.

Następnie zamknął drzwi na zamek. Oparł się o nie i westchnął. Przeczesał dłonią włosy i odetchnął głębiej. Miał dużo szczęścia, że to się skończyło w ten sposób. Dopił swoje kakao, po czym zebrał dwa kubki i włożył je do zlewu. Umył je i odłożył. Następnie otworzył lodówkę i zastanowił się, co będzie najbardziej odpowiednim pokarmem dla Joakima. Uznał, że może jogurt pitny. Nie wiedział, czy Dahl miał siłę, żeby gryźć. Wziął wysoką butelkę pełną smakowego produktu mlecznego o smaku pistacji i wanilii. Miał nadzieję, że Fin nie porzyga się od tego. Następnie ruszył do sypialni, aby dowiedzieć się, w jakim był stanie.
Mężczyzna spał na plecach. Jedną dłoń trzymał na klatce piersiowej, a drugą ułożył wzdłuż ciała. Nawet na jego kości policzkowej wykwitł siniak. Oddychał jednak spokojnie i mimo tego co przeszedł, zdawał się w odrobinie lepszym stanie po tych zaledwie dwóch godzinach mocnego snu. Nie rozbudził się jednak, gdy Kirill wszedł. Pozostawał więc w swojej starszej postaci.
Dahl nie wyglądał tak pięknie bez swoich włosów i czaru młodości. No i w tych wszystkich siniakach. Mimo to i tak zdawał się bardziej atrakcyjny od większości mężczyzn. Kirill pomyślał, że musiałby odciąć mu nie włosy, ale całą głowę, żeby przestał się podobać. Choć w tej chwili jego uroda bardziej wywoływała litość i chęć opiekowania się nim, niż zachwyt. Kaverin zastanowił się i doszedł do wniosku, że nie ma sensu go budzić, żeby podać mu trochę jogurtu. Tak właściwie wydawało mu się, że minęło dużo więcej czasu od kiedy tortury się skończyły. Trochę go dziwiło, że Joakim był w stanie spać po tych wszystkich obrażeniach, jakie otrzymał. Z drugiej strony pokazywało to, jak bardzo wykończony był. Kirill wrócił do kuchni i schował jogurt w lodówce. Następnie wrócił do sypialni i położył się na łóżku. Sam również potrzebował snu… Przymknął oczy i czekał, aż zaśnie. Zdawało mu się, że nie potrzebował do tego zbyt dużo czasu.




Misha zaprowadził Alice do hotelu, w którym wynajmowała pokój wraz z resztą Konsumentów. Weszli jednak piętro wyżej. Następnie udali się prosto do jednego z pokojów. Misha włożył kartę do drzwi, po czym wszedł.
- Mm, proszę - powiedział pozwalając po chwili Alice wejść do środka. Światła w środku paliły się tylko w kilku miejscach. Głównie w kuchni i saloniku. Harper rozejrzała się. Widziała sporo słodyczy i torby po lekach. Pudełko po pizzy i stertę gier do grania na konsoli. Na kanapie siedziała młoda blondynka. Była śliczna, miała delikatną dziewczęcą urodę i niesamowite, duże, niebieskie oczy. Zdawały się jednak nieobecne. Jej uwaga bez wątpienia skupiona była teraz na drzwiach wejściowych.
Kira słuchała istotek wokół Mishy, ale były zagłuszane przez te wokół kobiety, która wraz z nim weszła. Było w nich dużo bólu, żalu i lęku, a także kilka o chęci niesienia pomocy. Kobieta zdawała się być mieszanką emocji… Kira powoli podniosła się i westchnęła cicho.
- Miło mi, jestem Kira… - przedstawiła się.
‘Bez wątpienia’ - podsumowała Alice. Jeśli Kirill znalazł sobie jakąś kobietę, musiała być przepiękna jak anioł. I taka właśnie zdawała jej się ta dziewczyna. Miała delikatną urodę, zdawała się również mieć miły charakter, nieco wycofany. Może była opiekuńcza i potrafiła zaleczyć rany, które wiele lat Kaverin sam sobie zadawał. Jeśli tak, to Harper była skłonna wygłuszyć lekkie ukłucie zazdrości, które się w niej nawarstwiło. Kirill tego potrzebował, a ona wiedziała, że nie mogłaby mu tego dać. Skoro jednak dostał to z innego źródła… Alice poczuła ulgę, bo to oznaczało, że mogła się skupić w pełni na swoich obowiązkach… A także na zbudowaniu relacji z Joakimem, tak jak chciała… Nawet jeśli Bóg wie gdzie był i nie musiał być do tego najchętniejszy… Przypomniała sobie jednak jego słowa z Balu Bożonarodzeniowego. O ślubie. Zrobiło jej się znów nieco lżej na duchu. Żałowała trochę, że nie odpowiedziała mu wtedy od razu ‘tak’, ale z drugiej strony, nie chciała, żeby czuł że jest mu oddana tak jak wszyscy jego konsumenci, wolała by patrzył na nią jak na kogoś godnego zostania jego parą…
Tok myśli Alice szalał, a Kira próbowała nad tym zapanować.
- Słyszałam, że Kirill zaproponował byśmy się wybrali do Ermitaża… Misha poprowadzi nas na miejsce, bo zna już okolicę - zaproponowała Rasputin.
- Hmm, w porządku. A jak się ma Noel? Chciałabym się z nim przywitać, dawno go nie widziałam… No chyba, że śpi… - dodała Alice.
- Mogę sprawdzić - dorzucił Misha. Zerknął na Kirę. Ta wzruszyła ramionami.
- Napije się… Napijesz się czegoś? - zapytała zwracając się do Alice.
- Nie, dziękuję. Kirill poczęstował mnie kakao, zanim wysłałam go spać. Kira kiwnęła głową.
- Mm, sen dobrze mu zrobi - stwierdziła.
- Słyszałam, że nie miał najlżejszej noc - westchnęła Harper.
Misha tymczasem poszedł do drzwi sypialni Noela i zajrzał do środka, czy mężczyzna spał, czy może robił coś innego.

Mężczyzna leżał na łóżku. Był szczelnie owinięty kołdrą, spod której wystawała tylko jego głowa i ręce. Trzymał na brzuchu laptopa z włączoną grą. Wystarczył rzut oka, aby Misha rozpoznał Pokemony. Nie wymagało to ani wielkiego myślenia, ani też szczególnie nie stresowało. Idealny wybór na chorobę.
- Słyszałem głosy - powiedział Noel. Zamilkł na moment. - Teraz usłyszałem, jak to zabrzmiało - uśmiechnął się lekko.
Leki przeciwgorączkowe działały. Miał lepszy humor, niż ostatnim razem, kiedy Misha go widział.
- Mamy gości? - zapytał. - I chętnie bym zjadł trochę tego rosołu, który ugotowałeś. Skończył się już? Był pyszny. Ugotuj znowu - poprosił, czy może raczej rozkazał.
- Mhm, mamy, właściwie to masz, całego jednego - rzucił Misha.
Noel odstawił na bok laptop i zapauzował grę, po czym znów spojrzał na swojego… kochanka.
- Jest jeszcze nieco rosołu, mogę ci przynieść - zaproponował nastolatek. Rozległo się tymczasem pukanie do drzwi sypialni.
- Halo, dzień dobry - zagadnęła Alice, zaglądając do środka. Spojrzała na Noela usadowionego w łóżku.
- Och… dzień dobry! - Noel poprawił się na łóżku. Też sięgnął po chusteczkę i oczyścił nos. Odłożył ją na bok i spojrzał na Harper.
- Jak to jest, że za każdym razem, gdy jestem w Petersburgu, ty jesteś chory z gorączką po lataniu? - zapytała, żartując nieco. Misha zerknął na nią, zaciekawiony.
- To ja ci ugrzeję ten rosół - oznajmił i ruszył do kuchni. Kira tymczasem poszła do łazienki. Potrzebowała trochę odsapnąć od aury Alice. Nie była tak dramatyczna, jak ta w O’Hooligans dziś wcześniej, ale nadal była ciężka.
- Dzięki, Misha - powiedział Noel. - Może też masz ochotę? Chłopak ugotował dla mnie pyszną zupę. Jak jesteś głodna, albo nie jesteś… to i tak polecam. Chyba wykorzystał trzy różne rodzaje mięsa. Jest taki gęsty… a ja znów głodny… - zaśmiał się. - Mam wrażenie, że to jakiś defekt. W sensie ta moja odporność. To trochę tak, jak gdyby kupił podstawkę gry, jaką jest latanie, ale potrzebował DLC, czyli zwiększonej odporności, aby rzeczywiście czerpać radość z rozrywki.
Ostatnio nie robił nic, tylko spędzał czas przed komputerem lub konsolą. Więc takie skojarzenia i porównania przychodziły mu naturalnie.
- Cóż, może dobrze by ci zrobiło trochę sportu. Mógłbyś podbudować odporność - zaproponowała Alice. Oparła się o framugę drzwi.
- No cóż, ostatnio zwiększyłem swoją aktywność fizyczną - Noel odpowiedział i spojrzał na Rasputina.
- Na rosół Mishy skuszę się, może nie dziś, ale w ciągu pobytu u was na pewno. Hm… Szkoda, że znów się rozłożyłeś, bo zamierzamy wybrać się wszyscy do Ermitaża, a tak będziesz musiał zostać tu sam… - mruknęła.
- Ja i tak nie lubię za bardzo oglądać starych obrazów - powiedział Noel. - Nie jestem tego typu człowiekiem. Ale sam budynek też jest ładny, powinien ci się spodobać. Pasuje mi do ciebie - mruknął. - Poczekasz tylko chwilę, aż chłopak zagrzeje mi tę zupę? I wtedy pójdziecie - zaproponował. - Kto jeszcze z tobą przyleciał? Misha wspomniał, że tylko ty tutaj przyszłaś w charakterze gościa, gdzie są pozostali?
- Są ze mną jeszcze cztery osoby, ale zostawiłam ich na razie w pokoju hotelowym. Zapewne jednak zabiorę ich na wycieczkę.
- Lepiej, żeby poszli z tobą, niż siedzieli sami w hotelu - Noel zgodził się.
- Przyleciała Jennifer, Abigail i dwaj moi bracia Arthur i Thomas - powiedziała wymieniając członków swojej świty.
Noel pokiwał głową, ale jego mina wskazywała, że nic mu to nie mówiło.
- Poznasz ich, jeśli nie dziś na imprezie, to jak wydobrzejesz - oznajmiła, bo raczej wątpiła, czy Noel pozbiera się do przyjęcia Sylwestrowego.
- Spróbuję się pozbierać do wieczora - mruknął Noel. - Mam gorączkę i katar, na szczęście nie kaszlę, no i boli mnie głowa i gardło. Zejdę może chociaż na samo odliczanie, bo nie chciałbym być zbyt długo. Z jednej strony męka dla mnie, a z drugiej jeszcze was zarażę - skrzywił się. - Wierz mi lub nie, ale nie chcę być zapamiętany, jako ten, przez którego wszyscy leżeli po Sylwestrze w łóżkach. Półżywi, tak jak ja. Rozmawiałaś już z Kirillem? - zmienił temat. - Powiedział ci coś… ciekawego? - zerknął na Alice.
- Jeśli za ciekawego masz na myśli tego… - Harper zerknęła w stronę drzwi.
Noel wydął usta niczym osoba, która zna sekret, ale udaje, że wcale nie. Kobieta kontynuowała.
- Tego człowieka, który napastował Mishę, a którego Kirill zabił, to nie… Nie rozmawialiśmy na ten temat… Przynajmniej nie dużo, wyjaśnił mi tylko, że to jakiś Fin, zgaduję, że jeszcze od Valkoinen… Przykro mi, że ktoś was tu dalej prześladuje, mimo że od Helsinek minęło tak dużo czasu - westchnęła.
Noel momentalnie usiadł.
- On go kurwa zabił?! - wrzasnął. - Mówiłem, żeby go nie zabijał - chwilowo zapomniał o bólu gardła. - Jak to? Dlaczego?
- Znaczy nie powiedział, że go zabił, widziałam tylko jakieś ciało… Nim zatrzasnął drzwi od sypialni - dodała Harper, zaskoczona reakcją młodego Dahla.
Odsunął kołdrę. Okazało się, że cały ten czas spędził w onesie jednorożca. Błękitne rękawy otulały jego ramiona i nogi, natomiast brzuch był pomalowany na biało. Kaptur z głową i rogiem wisiał za jego plecami.
Wstał i ruszył do salonu.
- Misha? - zapytał.
Alice zamrugała. Nie spodziewała się takiego stroju.
Misha drgnął. Był w kuchni, mieszając odgrzewaną zupę w garnku.
- Co się stało? - zapytał chłopiec, słysząc napięty ton głosu Noela.
- Alice wspomniała o martwym Finie w sypialni Kirilla? - młody Dahl zapytał bardzo napiętym głosem. - Chyba uzgodniliśmy, że zero zabijania?
Wyglądało na to, że Noel stał się pacyfistą, który brzydził się odbieraniem życia innym ludziom, nawet jeśli byli wrogami. Przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka… Mogło być jakieś inne wytłumaczenie?
Harper zmarszczyła brwi nie rozumiejąc co się działo. Misha tymczasem stał się bardzo spięty.
- Bo… znaczy… Widziałem ciało w sypialni… Nie wiem czy martwe, ale trochę się wystraszyłem - powiedział ostrożnie. Zerknął na Alice.
- Może zadzwonisz do niego i po prostu go zapytasz? Nie ma sensu zgadywać teraz - zaproponowała wreszcie rozsądnie Kira.
- Hmm… dobrze - Noel był cały czas zdenerwowany i całe jego ciało mówiło, że nie, wcale nie było dobrze.
Ruszył do sypialni i zatrzasnął za sobą drzwi. To było dramatyczne wyjście, ale potem wrócił do salonu w poszukiwaniu komórki. Była podpięta do kontaktu niedaleko krajalnicy do chleba. Jak na hotelową kuchnię, zdawała się bardzo dobrze zaopatrzona. Odpiął telefon i ruszył z nim do sypialni.
- Miłej wycieczki - młody Dahl mruknął i drugi raz zamknął za sobą drzwi.
Misha wrócił do mieszania rosołu, Harper była zdezorientowana, a Kira zdawała się nieco zmęczona. Chłopiec nalał zupy do miski, po czym poszedł zanieść ją Noelowi.
- To chodźmy… - powiedział, gdy opuścił sypialnię. Też zdawał się zmęczony.
Harper doszła do wniosku, że coś tu było nie tak, ale jeszcze nie wiedziała co. Postanowiła, że wcześniej, czy później się dowie…


Kiedy Kirill obudził się drugi raz, była godzina szesnasta. Późno, ale jeszcze nie tragicznie późno. Wciąż był zmęczony, jednak nie na tyle, żeby wrócić do snu. Obliczył w głowie, że za dwie godziny powinna rozpocząć się impreza. Nie był pewien, czy wszyscy stawią punktualnie, czy też może modnie spóźnią. Chwycił telefon i sprawdził nieodebrane połączenia. Dziesięć od Noela. Prędko do niego oddzwonił.
- Miałeś go nie zabijać! - usłyszał na wstępie.
Kaverin był zaspany i jeszcze nie do końca przytomny. Nachylił się w stronę Joakima, żeby sprawdzić mu tętno na szyi.
- On umarł? - zapytał zaskoczony.
Usłyszał gniewne parsknięcie pełne niedowierzania. Jednocześnie przekonał się o tym, że Dahl był jak najbardziej żywy. I jeden, i drugi. Obydwoje chwilowo nie szczycili się zdrowiem, ale jeden z nich był w zdecydowanie lepszym stanie od drugiego.
- Nie, żyje. Kto ci nagadał takich głupot?
- Alice.
- Alice wie o Joakimie?! - Kaverin podniósł głos.
- Najwyraźniej tak, Misha musiał jej powiedzieć - rzekł Noel.
- Ten mały… - mruknął Kirill.
- Znaczy odniosłem wrażenie, że nie wie o Joakimie, jako o… Joakimie. Bo wypowiedziałaby jego imię - Noel zaczął myśleć. - Mówiła tylko o Finie i Valkoinen.
- Ach, czyli to, co ja jej powiedziałem. To w porządku.
- Jak w porządku, skoro mój ojciec nie żyje?!
- No powiedziałem właśnie, że żyje.
- Chyba obydwoje powinniśmy się jeszcze chwilę zdrzemnąć.
- Racja - mruknął Kirill i się rozłączył.
Następnie wybrał numer Alice i czekał na połączenie.
 
Ombrose jest offline