Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2020, 20:36   #530
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Rośliny zdawały się wręcz napastliwe. Mężczyzna poczuł jak jedna z łodyg zaczęła oplatać jego męskość, muskając liśćmi jego jądra i uda. Inna zaczęła przesuwać się między pośladkami. Sam Joakim obserwował cały proces, ale najlepszy widok i tak miał na miny Alice, Kirilla i Praserta, którzy go obserwowali.
Rudowłosa na przykład wyglądała, jakby obserwowała piękne dzieło sztuki. Jakby pragnęła go dotykać i napawać się jego doskonałością.
Prasert wstał. Spojrzał na Kirilla i Alice. Wnet kolejne kwiaty zaczęły budzić się do życia. Kaverin próbował zrzucić z siebie jedno z pnączy, ale wtedy drugie oplotło jego kolano… i kiedy ruszył dłonią w jego stronę, wtedy okazało się, że bark został już unieruchomiony… Szarpnął się, ale rośliny były silne. Harper również nie miała szans. Na twarzy Privata pojawił się władczy uśmieszek. Wyprostował się i zaczął od niechcenia krążyć wokół nich. Patrzył, jak zniewalał pozostałą trójkę gwiazd. Ta dominacja sprawiała mu przyjemność. Ukląkł tuż obok Joakima. Spojrzał na jego męskość i objął ją dłoniami. Wypełniała je całe i jeszcze wystawała. Delikatnie poruszył, a Dahl szarpnął się. Prasert nachylił się i Finowi już zdawało się, że weźmie go w usta… ale zamiast tego cofnął ręce.
- W sumie chyba nie mam ochoty - rzekł i uśmiechnął się do białowłosego.
Joakim chciał krzyknąć, żeby przestał się z nim droczyć, ale kwiat mu na to nie pozwalał. Szarpał się z pnączami, ale te zdawały się tylko silniejsze.
Taki sam problem miał Kaverin. Jego ramiona i nogi zostały oplecione. Kwiaty sunęły po jego skórze jak węże, co najmniej jakby szukały i badały osobę, którą owijały swymi pędami. jeden musnął jego usta, jakby pytając o pozwolenie, czy zdoła się w nie dostać inny natomiast zaczął ocierać się o jego żołądź. Tak jakby pasowało mu przebywanie w jej pobliżu. Pędy zaczęły muskać i jego męskość, ale i pośladki, tak jak to było w przypadku Joakima.

Alice zauważyła, że i na nią zaczęły się wspinać.
- Co robisz Prasercie? - zapytała spoglądając na Taja, ale widząc jego minę, zaniepokoiła się nieco. Oczywiście, że spróbowała się opierać roślinom. Te zaczęły oplatać jej dłonie i łydki. Napinały się i przesuwały z nią. Była kobietą, dla niej rośliny miały inną pozycję. W końcu potrzebowały się dostać do konkretnych partii jej ciała, a wiedziały, że była źródłem energii, tylko trzeba się było do niej dobrać.
- Hmm… - Privat rzucił od niechcenia. - To, co tylko chcę.
Spojrzał na Harper. Wtedy też kwiaty zaczęły być bardziej napastliwe. Poczuła, jak zaczęły owijać się wokół jej piersi. Zaczęły chyba wydzielać jakąś substancję, gdyż zdawały się lekko wilgotne. Kolejna łodyga ruszyła w dół, pomiędzy jej uda. Prasert obserwował to. Działo się to powoli. Tak, żeby Harper mogła w międzyczasie odejść od zmysłów.
- Chyba ustalam dominację - uśmiechnął się do niej.
- Nie powinieneś… Jesteśmy sobie równi… - powiedziała starając sie przemówić mu do rozsądku.
- Jeśli jesteśmy sobie równi, to dlaczego znajdujecie się na poziomie moich stóp? - zaśmiał się Privat.
Wtedy też jeden z liści wszedł w nią. Rozrastał się w jej wnętrzu zarówno na długość, jak i na szerokość.
Na to Alice jęknęła zaskoczona doznaniem. Bliżej temu było do krzyknięcia skonsternowania. Spróbowała się szarpnąć. Poruszyć miednicą, uciec nią w jakąś stronę od rośliny. Czuła gorąco na skórze. Pędy pięły się po niej, dwa już znalazły jej sutki, a jeden oplatał jej szyję. Wyglądała jak ubrana w piękną, perwersyjną bieliznę. Roślina zaczęła piąć się w górę, unosząc ją do siadu i powoli wyżej, by nie mogła swobodnie leżeć na ziemi, a by musiała całkowicie poddać ciężar swego ciała grawitacji, opierając go na pędach. Jej dłonie wyciągnięto w górę. Przestała być na poziomie ziemi i stóp Privata. Dzięki czemu i Kaverin i Dahl też mogli zauważyć co Prasert jej robił.

Jedno z pnączy wepchnęło się w usta Kaverina i rozrosło w charakterystyczny sposób. Poczuł intensywny, słodki smak na języku. I jego myśli lekko się zamgliły.
Joakim tymczasem zauważył, jak jeden z kwiatów otulił się wokół czubka jego męskości i zaczął drażnić go płatkami.
Prasert podszedł do Kaverina. Wyciągnął stopę i położył ją na policzku Kirilla, przygniatając go do ziemi. Rosjanin wtedy też poczuł, że jeden z pędów zaczął wzrastać w stronę jego odbytu. Nie był przekonany, że mu się to podobało. Z drugiej strony nie czuł się też fatalnie, jako że Alice i Joakim byli w tym samym położeniu. Pomyślał, że jeśli ten mężczyzna odbierze mu kalectwo, to może też zabrać mu nieco godności. Był w stanie wytrzymać to, co dla niego szykował. A przynajmniej miał takie postanowienie.
Potem Privat podszedł do Alice. Położył dłoń na jej podbrzuszu. Poczuła, jak liść w jej wnętrzu obrzękł… i w pewnym momencie pękł, zalewając ją lepką cieczą. Lekko paliła, ale nie było to wcale nieprzyjemne. Już myślała, że to będzie koniec, ale wtedy z wnętrza jej pochwy zaczęły wyrastać kolejne, malutkie roślinki. Najwyraźniej roślina złożyła w niej nasienie, które zaczęło kiełkować. Było to doznanie, którego nie można było opisać słowami i pomylić z czymkolwiek innym.
Szarpnęła się i zadrżała cała. Na swój sposób stała się rodzicielką tych kiełkujących roślin i uczucie było bardzo dziwne, szczególnie w jej umyśle. Jedynie jej usta nie były jeszcze niczym zajęte. Dwa kwiaty jednak zaczęły ocierać się o jej piersi, jakby chciały je obudzić.


Kirill poczuł jak pęd piął się w górę i wsunął w jego odbyt, zaczynając rozrastać i zadamawiać się w nowym miejscu. Wił się i poruszał, szukając najlepszego dla siebie ułożenia i jak się za moment przekonał, jego prostaty którą zaczął drażnić. Było to dziwne uczucie. Nie uważał je za przyjemne w taki oczywisty sposób. Doszedł do wniosku, że sprawiało rozkosz tylko wtedy, kiedy miałeś odpowiednie nastawienie i chciałeś odczuwać z tego powodu przyjemność. Tak samo jak to rozpieranie. Miał lekkie PTSD, przypominając sobie niektóre sceny z przeszłości, kiedy był w podobny sposób zniewalany. Teraz jednak powtarzał sobie, że to był jego własny wybór, choć w rzeczywistości wcale nie miał takiej pewności.

Joakim tymczasem był świadkiem tego co działo się z Alice i Kirillem i tego jak zachowywał się przy tym Prasert. Rośliny zachowywały się przy nim spokojniej, nie na tyle, by przestał być podniecony, ale zupełnie tak, jakby z premedytacją miał czekać. Jakby miał to obserwować. W końcu jeśli ktokolwiek w tym towarzystwie był ‘zagrożeniem’ dla Praserta, to on. Kwiat na jego męskości poruszył się inaczej, zmienił nieco kształt w kielich i zaczął go ssać, pochłaniając. To mogło rozproszyć.
Privat wtedy właśnie wrócił do niego. Usiadł na jego brzuchu okrakiem, opierając ciężar ciała głównie na nogach po obu stronach Joakima. Tymczasem kwiat szczelnie pokrył ogrom podbrzusza Dahla. Lekko pulsował i ssał. Było to cholernie przyjemne, ale też w taki jakby… niewłaściwy sposób. Doprowadzało go to do szału. Przypominało torturę. Co prawda erotycznej rozkoszy, ale mimo wszystko torturę. Privat spoglądał na niego z tym swoim uśmieszkiem. Joakim czuł cały wachlarz najróżniejszych emocji względem tego mężczyzny. Był nim zirytowany, zainteresowany, chciał mu przywalić, też pocałować…
- Może włączę cię do mojej kolekcji - mruknął Prasert i położył palec wskazujący na podbródku mężczyzny. - Może byłbyś interesującym okazem biologicznym.
Pnącza gęsto porastały mężczyznę. Kolejne zaczęły wdzierać się do jego odbytu, który po Kirillu wciąż nie stawiał większego oporu. Joakim zaczął oddychać przez nos dużo szybciej. Czuł, jak szybko biło jego serce. Wtem znienacka poczuł dziwny spokój. Błękitna energia otulała go z każdej strony, próbowała nim zawładnąć. Na tę chwilę jej się to udało. Wtem jednak oczy Dahla zaświeciły przez moment czystą bielą. Jakby stracił tęczówki i źrenice, a zostało samo białko. Z jego ciała wydobył się krótki puls bieli. Wtem wszystkie rośliny, które go porastały, zaczęły więdnąć i umierać. Prasert zmarszczył brwi i stał. Zaatakował Joakima kolejną kaskadę kwiatów. Te przez chwilę go oplatały, ale rozległ się drugi puls i zginęły. Privat otworzył usta. Joakim skorzystał z okazji i podciął mu nogi. Taj upadł. Wnet poczuł na sobie ciało Dahla.
- Jestem na ciebie bardzo zły - powiedział i wdarł się językiem do gardła Praserta.

Kaverin natomiast nie miał jak pozbyć się pędów Praserta. Widział spór między Privatem i Dahlem. Na jego oczach Życie zmierzyło się ze Śmiercią i popadli w impas, który Joakim zakończył jednym prostym cięciem, powalając Praserta. Obaj byli teraz na ziemi Złączeni w uścisku kompletnie ograniczającym przestrzeń między ich ciałami… I całowali się, a przynajmniej, Dahl całował Privata. Na swój sposób koncepcja tego co obserwował, była podniecająca, a może to te rośliny mieszały mu w głowie, bo znów poczuł się podniecony. Jego oczy lekko zaczęły połyskiwać błękitem, jakby jego ciało spierało się z mocą Phecdy.

Alice obserwowała w osłupieniu jak Joakim i Prasert mierzyli się. Z jakiegoś powodu wydawali jej się bardzo podobni. Tak samo podniecający, w pewien drapieżny i dominujący sposób. Rozproszyło ją jednak dziwne ukłucie w okolicy lewego sutka i aż jęknęła zaskoczona, spoglądając w dół. Wtedy jeden z pędów oplótł jej oczy blokując jej wizję. Miała być poddana i tylko czuć. Taki był zamysł. Nie była im potrzebna świadoma.
- Po...mocy?! - rzuciła na głos, mając nadzieję, że może Joakim sobie o niej przypomni… Albo Prasert zlituje.
Mężczyźni byli jednak zajęci sobą nawzajem. Chwilowo Alice została przez wszystkich zapomniana. Kirill pomyślał, że w życiu nie był podniecony przez taki długi czas. Jego ciało z trudem nadążało za tym wszystkim, co się tu działo. Miał wrażenie, że Harper dzieliła dokładnie te same odczucia, co on. Przymknął oczy i postanowił czerpać przyjemność z tej sytuacji, bo najwyraźniej i tak nie miał na nią wpływu. Technicznie mógł próbować skorzystać ze swojej mocy, żeby się wyswobodzić. Alice pewnie też mogłaby skonsumować pnącza, ale postanowiła tego nie robić. Najwyraźniej mieli grać do rytmu Praserta. A teraz to może Joakima? Balans sił był w tej chwili bardzo płynny.
Dahl cofnął głowę.
- Chcę cię przerżnąć - powiedział do Praserta.
Ten uśmiechnął się do niego z kpiną.
- No dalej - rzekł. Ton wskazywał na to, że mogła to być pułapka. Tylko czy Joakim był w stanie w nią nie wpaść?

Pędy chwilowo odpuściły atakowanie Joakima, czekały na sygnał od Praserta co mają w jego temacie robić. Niecierpliwiły się, ale były posłuszne. Co innego w przypadku tych przy ciele Kirilla. Pozwalały sobie ile wlezie, zwłaszcza kiedy mężczyzna poddał się i przestał opierać. Wyczuły to i jak na zawołanie zaczęły bardziej ochoczo go drażnić i pieścić. Znów poczuł tę słodką substancję w ustach i przestał się zastanawiać nad czymkolwiek co go niepokoiło.
Kirill naprężał się. Różne jego mięśnie zginały się i prostowały w zależności od tego, jak kwiaty na niego w danej chwili oddziaływały. Jego ciało było nieprzyzwyczajone do tego rodzaju pieszczot. W ogóle w życiu nie doświadczył wielu pieszczot, więc to, co działo się tutaj, zaczęło go rozkosznie paraliżować. I im bardziej odpuszczał, tym rośliny były bardziej głodne. Kaverin czuł, jak rozrastały się w jego odbycie i jak bardzo zwiększała się ich objętość. Lekko poruszały się w jego środku. Inne kwiaty stymulowały jego męskość. Wilgotne płatki pieściły żołądź, niektóre łodygi owijały się wokół niej niczym węże. Czuł, że za chwilę dojdzie, i tak też się stało. Rośliny były głodne jego nasienia i nie przestały go stymulować nawet po orgazmie.
- Nie… - szepnął. - Już dość - poprosił.
Joakim mocno chwycił nogi Praserta i je rozchylił. Wsunął palec w odbyt mężczyzny. Nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Privat uśmiechał się do niego cały czas tym kpiącym uśmieszkiem, który doprowadzał Dahla do szału.
- Czy to nie byłoby zabawne, gdybym zmienił twoje ciało? - zaśmiał się Prasert. - Ciekawe jakby ci się spodobało, gdyby twój penis skurczył się kilka razy… A może zmienię go w łechtaczkę? Wtedy byłby naprawdę mały.
Joakim zmarszczył brwi.
- Jeśli takie jest twoje wyobrażenie co do brudnej, podniecającej gadki, to musisz się dużo nauczyć… - zawiesił głos.
Zastygł w bezruchu. Bał się, że jeśli wejdzie w Praserta, to rzeczywiście ten rzuci na niego jakąś klątwę. Cholerna Gwiazda Życia!

Pędy nie posłuchały jednak Kirilla. Nie miał nad nimi żadnej kontroli i robiły z nim co chciały. Penetrowały i zamierzały doprowadzić go do kolejnego orgazmu, a może i jeszcze jednego, jeśli będa miały na to ochotę. W tej chwili służył im, tak jak pozwolił na to Privat.
Prasert wsparł się na ramionach i pocałował Joakima.
- Strach cię obleciał? - zapytał.
Dahl wsunął w niego drugi palec i Privat skrzywił się przez moment, ale wnet przyzwyczaił się. Jak na razie Joakim nie robił niczego, czego nie robiliby regularnie Han, Alexiei czy Warun. Z drugiej strony żaden z nich nie posiadał tak dużego penisa i to lekko deprymowało Praserta, choć nie dał tego po sobie poznać.
- Przerżnę cię czymkolwiek będę chciał - powiedział Joakim. - Nawet mikropenisem.
Privat obserwował mężczyznę, który nakierował biodra na wejście do jego wnętrza. Na twarzy Dahla rysowało się tak wielkie zacięcie, że aż wydawało się to Prasertowi zabawne. Potem jednak skończyły mu się powody do śmiechu, kiedy poczuł napierające na jego wnętrze monstrum. Joakim splunął dla lepszego poślizgu.
Tymczasem pędy znów natarły na Alice. Zaczęły spijać z niej wszystkie soki. Pieściły jej wargi, wnętrze - zarówno pochwy, jak i odbytu. Kobieta była już wymęczona po trzech mężczyznach, a rozkosze nie chciały się skończyć. Delikatne prątki kwiatów bawiły się jej łechtaczką, stymulując ją bez przerwy. Poczuła, że za chwilę dojdzie.
Harper pokręciła głową, chcąc uwolnić oczy od roślina, która ograniczyła ruch jej głowy i widoczność. Słyszała dyszącego Kaverina i słyszała że odrobinę dalej, ale nadal w pobliżu był Joakim i Prasert. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale rośliny wykorzystały to, by wepchnąć w nie jeden z kwiatów. Kobieta jęknęła zaskoczona i poczuła na języku te same pręciki, które doprowadzały jej łechtaczkę do stanu kompletnego podniecenia i gotowości. Błękitne światło powoli otuliło jej skórę. Wszystkie pędy, które wyrosły z jej płci oplotły jej ciało muskając i gładząc jej skórę. Jej piersi były podsadzone i pocierane przez dwa duże kwiaty, które w końcu otuliły się wokół jej sutków i zaczęły je ssać. Na co Alice wydała przeciągły jęk. Próbowała się znów szarpnąć roślinom. Pulsy podniecenia przechodziły po jej ciele falą i miała dziwne wrażenie, że jeśli dojdzie, to nie sprawi, że roślina przestanie. Próbowała się więc powstrzymywać. Co pędy wyczuły.

Kaverin tymczasem dochodził do punktu krytycznego, gdzie był bliski orgazmu i on również czuł, że rośliny tylko na to czekały. To już nie było przyjemne uczucie. Miał wrażenie, że rośliny chciały od jego ciała więcej, niż mogło dać. Czuł się w środku kompletnie pusty. Nie miał już w sobie ani mililitra nasienia. Wtem jednak pnącza zaczęły się wycofywać. Alice to samo zauważyła. Zaczęły nieruchomieć. To nagłe zwolnienie tempa sprawiło, że Harper poczuła się bardziej wyczulona. Kilka płatków przesunęło się po jej ciele w bardzo strategicznych miejscach i wtem poczuła ogromną rozkosz orgazmu. Kiedy uspokoiła się po nim, zauważyła, że większość kwiatów opadło z jej ciała i mogła się próbować wyzwolić.
Prasert nie był w stanie utrzymać ich czaru, kiedy znajdował się w nim Joakim.
Wszedł w niego, powoli nabijając go na swoją męskość. Potem zaczął poruszać biodrami. Alice zauważyła, że robił to dużo mniej łagodnie. W porównaniu do tego, jak z nią się obchodził. Wypełniał całkowicie Privata, który wyprężył się i jęknął z przyjemności.
- Żyjesz? - Kirill zapytał Alice.
Usiadł. Wyglądał na półżywego. Oddychał głośno przez usta.
Rudowłosa zaczęła się wiercić i poruszać, by oswobodzić ciało od pędów. Wyślizgnęła się z nich i opadła na kolana, po prostu nie mogąc po tym wszystkim utrzymać się na nogach. Podeszła w ten sposób do Kirilla i weszła w przestrzeń między jego udami. Nie było w jej ruchach jednak nic seksualnego. Zachowywała się jak wystraszone kocię, które chciało się schować. Usiadła tam, obejmując go rękami i obserwowała jak Joakim brał Praserta.
Kaverin wyciągnął w jej stronę nogi i objął ją sam zarówno nimi, jak i dłoniami. Było w tym coś zabawnego, bo zachowywali się jak ofiary jakiejś ogromnej katastrofy, choć obiektywnie w życiu przeżyli dużo gorsze rzeczy.
- Nie maleję - rzucił Joakim.
- Jeśli już, to wydaje mi się, że robisz się tylko większy - mruknął Prasert.
Nieco zmienił kąt bioder tak, żeby było im wygodniej. Oczy Dahla zrobiły się znów jasnoniebieskie. Natomiast we włosach pojawiało się coraz więcej czarnych pasemek. W ogóle nie zauważył, że Prasert wysysał z niego energię.
Alice za to zauważyła i szturchnęła Kirilla.
- Włosy mu znów ciemnieją - oznajmiła. Na swój sposób, Prasert był podniecający, ale i nieco przerażający. Czy to była cecha życia? Nie była pewna. Obiecała mu jednak seks co miesiąc za oddanie zdrowia Kirillowi i mimo tego co zaprezentował im Privat, nie zamierzała odmówić. Chciała pomóc Kaverinowi. Spróbowała się teraz nieco rozluźnić. Obserwowanie seksu mężczyzn było przyjemne. Na swój sposób relaksujące, teraz kiedy rośliny już jej nie nękały.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline