Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2020, 12:22   #87
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M41, Placówka Przywracania Załogi, Błysk Cienia

Praca była skończona. Nowy serwitor właśnie słuchał pierwszego Psalmu Życia. Szereg kabli nadal łączył go z Duchem Błysku. Byli jednością, choć za chwile miało nastąpić odłaczenie. Mistyczne przecięcie pępowiny. Czas gdy umysł Xan odzyskiwał funkcje kognitywne dobiegał końca.
Nazwał ją Xan, bo nazwisko Xan’tai czy imię Alecto mogły zostać źle odebrane przez załogę. Już wielki szmaragd umieszczony w środkowym oczodole czaszki zwracał uwagę. Mogło to źle wpłynąć na morale.

Morale… Ramirez nie znosił troski o morale. Morale było trudno policzalne. Stanowiło zmienną, która doskonałą wręcz ekstrapolacje mogła zamienić w nic nie znaczącą mrzonkę. Czynnik ludzki zaczynał coraz bardziej przeszkadzać techkapłanowi w ostatnim czasie. Miną jeszcze lata zanim Ramirez zmieni całą załogę Gunara w posłuszne i przewidywalne servitory. Ale on miał czas. Trzeba tylko przetrwać czas komplikacji. Ułożyć wszystko i naprowadzić na właściwe tory.

Nagie ciało kapłana zanurzało się w okrągłym basenie wypełnionym zielonkawą cieczą. Koniec rytuału. Mieszanka aqua vitae i uświęconych surfaktantów pozwalała na zmycie z siebie świętych olejów. Dla kapłana rytuał dobiegł końca. Teraz to Omnisjasz i jego błogosławiona Iskra Zapłonu uruchamiały servitora.

Po rytualnym obmyciu Ramirez przywdział swoje szaty i ruszył do pomieszczeń magazynowych. Miejsce to napawało wielkim przeświadczeniem o władzy Omnisjasza. Porządek. Rzędy skrytek i schowków, każda opatrzona kodem. Wewnątrz dokładnie opisane i skatalogowane części do produkcji servitorów. W takich miejscach w wątpliwość należało poddać istnienie Tznaetcha czy jakiegokolwiek innego boga chaosu. Oni nie mieli racji bytu. Z pewnością nie tutaj, w świątyni porządku. Tak powinny wyglądać świątynie. Nie tak jak ich kaplica. Pełna ludzi.

Gdy jego kroki odbijały się echem od ciasno zbitych skrytek Ramirez rozmyślał. Na samym końcu magazynu było to co go niepokoiło. Chaos. Przedmioty nie skatalogowane. Przedmioty nie należące do tego miejsca. Przedmioty, które nigdy nie powinny trafić w to miejsce.

Na dwóch sporej wielkości blatach roboczych były ułożone przedmioty, o których sprowadzenie Szaman maszyny poprosił.

Markus - Piłomiecz Ahaliona. Palce techkapłana przebiegły po ostrzu. Uśmiechnął się do siebie na myśl o tym jak Duch tego miecza sprawował się w walce. Miał nadzieję, że już niedługo jego właściciel znów będzie mógł go dzierżyć.

Vindex. Wspaniały servitor lady Winter Corax. Cyberzwierze ożywiło się na widok kapłana. Musiało być zdezorientowane. Oszalałe z tęsknoty? Natychmiast doskoczyło do Ramireza siadając na jego ramieniu i wbijając swoje ostre szpony w jego przedramię.

Na stole leżał jeszcze pistolet należący do navigatorki. Na niego przyjdzie czas później. Teraz trzeba było porozmawiać z potencjalnym świadkiem ataku. Z istotą, która mogła ostatecznie potwierdzić przypuszczenia Ramireza w kwestii Ahaliona i Winter. Prawe oko techkapłana zaświeciło czerwienią. Impuls umysł-maszyna w ułamku sekundy związał umysły Vindexa i Ramireza.


rzut na tech-use Int 69, +10 Miu, +10 utiliti mechadendrite



Z zamyślenia Ramireza wyrwał Leon. Jego serwoczaszka. Leon miał usunięte systemy odpowiedzialne za transmisję głosu, dlatego przekazywał informacje przy użyciu nusfery. Sygnalizował on chęć otwarcia kanału głosowego przez Seneszala. Cóż, i tak musieli porozmawiać.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline