Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2020, 16:42   #43
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Po chwili da Silva pojawiła się ponownie. Jak gdyby nigdy nic ponownie stanęła koło Winters.
- Potrzebuję podglądu na część mieszkalną. Strefa A.
Evanson tylko bezradnie rozłożył ramiona nad rozległością konsoli sterującej, która zapewne mogła ów podgląd dać. Gestem zaproponował, że ustąpi dyrektor miejsca by mogła wygodnie usiąść, a on jednocześnie nie musiał się narażać na ból gorszy niż ten jaki zapewnia ogon obcego. Da Silva kiwnęła głową w odpowiedzi i nie czekając aż żołnierz podniesie się znów pochyliła się nad pulpitem by samej zająć się kamerami. Pani dyrektor była tak blisko, że Evanson mógł tylko siedzieć i podziwiać, bo gdyby wstał z pewnością otarłby się i to bardzo o kobietę.
Żołnierz odchylił się nieco w fotelu muśnięty po twarzy włosami i ich zapachem. Nie wyglądało na to by jednak miał zamiar się jakoś z tej pozycji wyślizgnąć, a wręcz przeciwnie sprawiał wrażenie poddającego się pułapce, w którą został złapany. I nawet gotów był przysiąc, że przez uniform, pancerz i dzielące ich centymetry przestrzeni jest w stanie wyczuć ciepło jej ciała i jakże seksowną determinację działania, którą przyjemnie było oglądać. Nie poruszył się jednak póki ekran nie wyświetlił pożądanej sekcji.
Pochłonięta swoimi, jakże ważnymi sprawami Veronica zdawała się nie zauważać, że niemal siedzi kapralowi na kolanach.
- Sing prosi o kody do drzwi pomieszczenia d18. Są zablokowane… - Powiedziała nagle Winters, przykładając dwa palce do słuchawki swojego komunikatora.
- Zablokowane?- Veronica nie kryła zdziwienia. - Przecież wszystkie ogólnodostępne części kolonii powinny być odblokowane. Co oni tam znowu zrobili? - Głośno zastanawiała się przechodząc z podglądu Strefy A, który nic nie wykazał, na korytarz przy d18. Tu również niewiele było widać.
Wpisała przy tym kilka sekwencji i ponownie przemówiła do całej kolonii.
- Tu mówi dyrektor Veronica da Silva. W kolonii pojawili się marines. Proszę stosować się do ich poleceń. Uwaga członkowie korpusy - następnie da Silva podała trzykrotnie krótką sekwencję składającą się z kilku cyfr i liter. - Kod ten umożliwia wejście do wszystkich ogólnodostępnych części kolonii - mówiąc to da Silva pokreciła lekko głową z dezaprobatą.
- Przynajmniej to załatwione - westchnęła cicho i usiadła na fotelu, który znajdował się za nią i dopiero gdy poczuła, że siedzi komuś na kolanach przypomniała sobie, że na tym właśnie fotelu siedział już ktoś. Żeby jednak się upewnić odwróciła się powoli do tyłu.
Żołnierz za nią, choć nie szczerzył się bezczelnie, wyglądał mimo zaskoczenia, na rozbawionego.
- Obniżyć, albo podwyższyć fotel, psze pani?
Pani dyrektor potrzebował krótkiej chwili by się opanować. Odchrząknowszy lekko odezwała się spokojnym głosem
- Obniżyć, to ułatwi mi podniesienie się z pańskich kolan.
W odpowiedzi marine sięgnął dłonią pod fotel i wymacał przyciski sterujące siedzeniem. Następnie zaś patrząc pani dyrektor w oczy, wcisnął odpowiedni i fotel nieskończenie powoli zaczął obniżać pozycję.
[i]- Dojechaliśmy, psze pani.
- Uroczo - powiedziała Veronica nie odrywając wzroku od oczu żołnierza. Bo ponoć oczy to zwierciadło duszy. Tak przynajmniej mawiali starożytni. Nie mieli oni jednak do czynienia tak z dyrektorami korporacji jak i członkami korpusu marines. W oczach tak jednych jak i drugich niewiele dało się wyczytać. A to co się już i tak dojrzało nie było prawdą.
- Na jeszcze jakieś usługi można liczyć?- Zapytała da Silva podnosząc się bardzo powoli i zupełnie z premedytacją wspierając się przy tym na kolanach żołnierza a nie ma podłokietnikach fotel.
Evanson pozwolił sobie na jeszcze jedno objęcie wzrokiem unoszących się pośladków. Zrobił to w tej charakterystycznej stopklatce w której dłonie Veronici spoczęły na jego kolanach, a jej tyłek uniósł się wyżej w naturalnym odruchu wstawania. Po czym gdy pani dyrektor wstała, zrobił minę jakby poważnie się zastanawiał nad możliwymi usługami.
- Myślę, że do góry też panią zabiorę jak będzie trzeba.
Co rzekłszy wstał robiąc jej miejsce przy konsoli sterowniczej.
- Ster i komendę zdaję.
- To chyba swojej koleżance - da Silva głową wskazała na siedzącą obok starszą kapral Winters. - A z pańskiej propozycji nie omieszkam skorzystać. Wprawdzie nie w górę teraz, tylko kilka pomieszczeń dalej… - zawiesiła na chwilę głos.
To co świeciło się w oczach żołnierza natychmiast zmieniło odcień. Może na skutek nie w takim stopniu samego pomysłu co tonu jakim da Silva go powiedziała. A ten nie wróżył żartu.
- Żaden z plutonów jeszcze nie zabezpieczył naszej kondygnacji. Nie wiemy, czy w okolicy nie ma obcych.
- Żaden z plutonów nie zabezpieczył żadnego poziomu - pani dyrektor poprawił go. - A ja nie mam na to czasu. Tak czy nie?
Gdyby Evanson prowadził całą tę akcję zapewne wszystko wyglądałoby inaczej. Nie wpadliby w te pułapki w które wpadli i nie zginęli by ci ludzie którzy zginęli. Za to wpadliby pewnie w inne, a zginęliby ich koledzy. Z tego powodu właśnie Evanson nie zamierzał trwać przy oprotestowywaniu pomysłów, z którymi się nie zgadzał, a na które i tak nie miał wpływu. Nie od tego tu był. Wziął swoją M65 i kiwnął głową na pozostawiony czujnik ruchu.
- Da pani radę obsłużyć tracker?
- Dam - odparła bardzo pewna siebie Veronica. - Agnes, idę z panem Evansonem do Strefy A. Dopilnuj tu wszystkiego - zwróciła się do swojej asystentki podchodząc do urządzenia.
Agnes popatrzyła pytająco na swoją właścicielkę i kiwnęła głową. Logiczne było że marines z większą siłą ognia będzie wstanie obronić dyrektor lepiej niż ona.
- Chyba zgłupieliście, że puszczę was samych - Powiedziała nagle Winters - Przynajmniej jeszcze jedna osoba powinna iść z wami… chociaż w sumie to nikt nie powinien iść wcale. Po co pani się w ogóle chce tam wybrać??
- Kapral Evanson zgłosił się na ochotnika. Mnie nie może pani zabronić. A im mniej osób, tym łatwiej się przemknąć - oświadczyła pani dyrektor. - Bardziej przydacie się tu monitorując wszystko i ostrzegając przed ewentualnym zagrożeniem.
- Weźmiecie ze sobą Delucę, i bez gadania. Ja tu zostanę z Kovalskim - Stwierdziła dowodząca Bravo 4.
- To jest serce kolonii. I tu przyda się wsparcie- na da Silvie jakoś "bez gadania " starszej kapral nie robiło wrażenia. - Jeżeli coś tu ulegnie awarii, to kto odpowie za straty ?
- Zdania nie zmienię. Więc albo bierzecie ze sobą Delucę, albo zabronię rozkazem tą wycieczkę Evansonowi, a wtedy pani tam sama na pewno nie pójdzie, i będą nici z całej wyprawy - Kapral Winters spojrzała to na dyrektor, to na Smartgunnera.
- Hawkes - Evanson wskazał na mapy. I tym razem się spierać nie zamierzał, ale warto było podkreślić z czym wiąże się pozbawianie centrum obu ciężkozbrojnych marines - Zmienił kierunek. Cholera wie kiedy tu przyjdą. Jeśli trzeba będzie ewakuować centrum to nikt Cię nie osłoni z Kovalskim na ramieniu. A granatnik Deluki się wtedy przyda. Jakby co, biorę to na siebie Winters.
- Przyjęłam do wiadomości… i mam to gdzieś - Winters uśmiechnęła się całkiem zwyczajowo - Albo-albo. Nie zmienię zdania. A John aż taki umierający nie jest, poradzimy sobie tu za tymi WZMOCNIONYMI wrotami, co John? - Spojrzała na mężczyznę, a ten uniósł kciuk w górę.
Agnes zablokowała klawiaturę na konsoli w której wpisywała ostatnie komendy. Wstała ze swojego miejsca i podeszła do Pani dyrektor, wyciągnęła pistolet gotowa do drogi. - Ja pójdę z nimi. - Powiedziała po prostu. Nawet jeśli uważała że Veronica zachowuje się nielogicznie, to nadal była jej obowiązkiem. No i Agnes nie mogła poczynić nic przeciwko niej.
- Ktoś musi tu zostać i nadzorować wszystko . A ty masz wszystkie moje uprawnienia - pani dyrektor zaczęła głośno wyliczać.
- Systemy które są potrzebne działają, Pani Winters nie puści was we dwoje. A ja mam najmniejszą siłę ognia która i tak nie będzie znacząca w czasie problemów. - Wyjaśniłą spokojnie Androidka. Po czym dodała swoje zdanie, co było dosyć rzadkim zjawiskiem jak na Agnes.- Gdyby to ode mnie zależało to wysłała bym z tobą wszystkich dla bezpieczeństwa.
- Dobrze, już dobrze - powiedziała lekko zniecierpliwiona Veronica. Ta cała wymiana zdań pochłonęła już i tak sporo czasu. - Został pan zgłoszony na ochotnika panie Deluca - ostatnie zdanie lekko zabarwione było ironią.

- Aż klaskam uszami Ma’am! - Odpowiedział sarkastycznie Marine, szczerząc zęby.
- Tylko mi tam nie odstawiać nie wiadomo czego. W razie problemów natychmiast tu wracacie - Powiedziała Winters, i można chyba się było zbierać w drogę…
Da Silva przewróciła teatralnie oczami.
- Zaraz idziemy - powiedziała sprawdzając czy kolejka działa i oglądając wnętrza wagonów.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline