Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2020, 14:47   #59
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pojawiło się pięć nowych pijaw, gotowych znowu atakować śmiałków… a przywołany przez Druida olbrzymi krokodyl zeżarł jedną z nich, tą atakującą tygrysicę.

Kapłan podziękował skinieniem głowy Carrys, ale wpierw poświęcił zapamiętaną łaskę wybuchu dźwięku uleczyć ją nieco.

Lauga przesunęła się w stronę reszty w poszukiwaniu dalszych przeciwników do likwidacji.

Widząc, że kapłan jest już przy półprzytomnej bardce, rycerz odetchnął i zaczął przemieszczać się na wschód (prawo) bacząc jednocześnie na cokolwiek co mogłoby zaatakować ich grupę od jego strony.
Tu więcej Carys pomóc nie mogła. A że wrednych, obślizgłych i do tego brzydkich pijaw przybywało, czarodziejka zrobiła to co radził innym. Wycofała się na z góry upatrzone pozycje.

Lauga idąc w kierunku Amaranthe usiekła kolejną pijawę, która wylazła z bagna… Daveth i tygrysica pospieszyli zaś z pomocą Caistinie. Druid przemienił się w Gryfa, po czym zaatakował pijawę uczepioną Tropicielki, i ta w końcu zdechła, Laura więc nie musiała robić już nic. Wielgachny krokodyl z kolei zajął się kolejną glistą, tą w pobliżu Amaranthe.

Krasnolud podleczył szybko samą Bardkę, i ta poczuła się odrobinę lepiej…

Następnie zaś całe towarzystwo uciekło z pola walki w różnych kierunkach, ignorując ostatnie cztery pijawy, i zakańczając tą dziwaczną walkę, zwalniając dopiero po dobrych 20-30 metrach, będąc już daleko od tych pieprzonych glizd.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline