Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2020, 13:17   #37
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Po kilkunastu minutach posłyszała pukanie do drzwi. I znajomy głos.
- Mogę wejść moja pani?
To Cosette była za drzwiami.
- Oczywiście… wejdź. - Basia przewróciła się na bok i spojrzała na drzwi do sypialni.
- Czyżby Michał zyskał młodszego konkurenta do twoich wdzięków?- spytała żartobliwie ochmistrzyni zamykając za sobą drzwi. - Niecierpliwa się zrobiłaś i zachłanna… ale takie są młode wdówki.
- Żadna konkurencja. Jeremi wyjeżdża.. - Barbara usiadła na łóżku i objęła nogi rękami. - to była jedynie przyjemna noc.
- Ale wróci pewnie. A jeśli nie on, to inni przyjadą. Przystojni, dumni i chętni do przytulenia cię w łożu.- odparła ironicznie Francuzka rozglądając się dookoła.
- Cóż.. zapewne też skorzystasz, czyż nie? - Barbara przyglądała się ochmistrzyni, ciekawa czego ta szuka.
Kobieta zwróciła swoje spojrzenie na Barbarę uśmiechając się figlarnie. - Czyżbyś próbowała mnie skusić ku nieprzyzwoitym figlom? Tuszę że ów energiczny młodzian spisał się w łożnicy?
- Bardzo się spisał. - Magnatka uśmiechnęła się ciepło. - Chodziło mi raczej o młodzieńców, którzy przyjadą się starać o moje względy. Zapomnisz o mnie.
- Doprawdy?- mruknęła w odpowiedzi Francuzka muskając kciukiem dolną wargę. - Bo ja miałam wrażenie, że ty zapomnisz o mnie. Tak jak zapomniałaś wczoraj o naszych wspólnych planach. Młody szlachcic okazał się ważniejszy.
- Chciałam go nieco przekonać do mojej osoby… martwią mnie zakusy Stadnickiego. - Basia zarumieniła się. - Ale był tak.. uroczy.
- I całą noc musiałaś go przekonywać?- zaśmiała się ironicznie ochmistrzyni podchodząc do stolika i nalewając sobie wina. - A jak będą kolejni, to pan Michał też pójdzie w odstawkę? Nie żeby to go zaskoczyło, niemniej nigdy nie dawaj mu powodów do myślenia, że nasz stary przyjaciel będzie kimś więcej dla ciebie niż tylko okazjonalnym kochankiem. Można igrać z kuśką mężczyzny, ale nie z jego dumą.
- Obawiam się, że już może myśleć inaczej. - Basia westchnęła ciężko. - Po za tym… nie wiem czy będą kolejni.
- Och… doprawdy?- popijając wino Cosette podeszła do jasnowłosej. - Ja jestem pewna, że będą kolejni. Może nawet… kolejne.
Stanęła przed nią i patrząc na nią z góry dodała.- Nie kuś mnie bym wzięła cię pod mój obcas Basiu. Nabierz trochę pewności siebie.
- Nabieram…. I mam na ciebie ochotę. - Szepnęła, uśmiechając się.
- To mi się podoba.- odparła Cosette, upiła nieco trunku, nachyliła się i pochwyciła za pukle jasnowłosej. Zmusiła Basię do spojrzenia w górę i pocałowała szlachciankę, przelewając wino ze swoich ust do jej. Magnatka piła zachłannie, po czym wsunęła język w usta ochmistrzyni.
- Wybacz, że cię zaniedbałam piękna. - Szepnęła wsuwając dłonie we włosy Cosette.
- Mhmm.- mruknęła w odpowiedzi ochmistrzyni poddając się pocałunkom i pieszczocie palców Basi.
Magnatka przejęła kielich od Cosette i odstawiła go na stolik nocny.
- Jak mogę ci to wynagrodzić? - Szepnęła i powróciła do przerwanego pocałunku.
- Kąpiąc się, ubierając i kusząc mnie przy śniadaniu.- odparła ochmistrzyni uwalniając się z objęć kochanki i cofając dwa kroki.- Obawiam się moja pani, że bardziej wymagająca niźli inni. Będziesz musiała trochę poflirtować, jeśli chcesz tej nagrody.
Po tych słowach przesunęła dłońmi po swojej kibici.
- Zrobię co w mojej mocy. - Basia uśmiechnęła się ciepło i powoli wstała z łóżka. - Więc.. najpierw kąpiel?
- Tak. I fryzura i suknia i dodatki. Dama musi wyglądać elegancko nawet uciekając z alkowy swojego kochanka.- Cosette dygnęła i ruszyła do wyjścia.- Każę przygotować kąpiel.
- Dziękuję. - Barbara odprowadziła Cosette wzrokiem. Dobrze, że ochmistrzyni przywróciła ją do porządku. Zbyt stęskniona była chyba jakichś cieplejszych uczuć. Bo niby czemu myślałaby o Jeremim.. czemu chciała go zatrzymać w swej alkowie. Podeszła do okna, ciekawa czy husarze już odjechali.
Tych jednak nie było widać na dziedzińcu co przypomniało szlachciance, iż Jeremi nie wpadł do jej zamku z powodu zauroczenia. Wszak miał dziś jej lochy przeszukiwać i więźniów przepytywać.

Magnatka przysiadła na wysokim parapecie. Może powinna porozmawiać z Michałem.. tylko kiedy? Teraz pewnie jeden kochanek oprowadzał drugiego po lochach.
Nie dane jej było długo rozmyślać. Wkrótce zjawiła się służka z balią pełną wody przyniesioną przez dwóch pachołków. Którzy od razu się oddalili. Tą służką nie była Ewka, zapewne po to by Basia się nie rozpraszała.
Basia zdjęła koszulę i weszła do balii. Leżąc w ciepłej wodzie poprosiła służącą by ta najpierw wymyła, a potem zaplotła jej włosy. Musiała przyznać, że cieszyła ją chwila spokoju nie mniej niż widok Cosette. Chętnie po prostu położyła się i wtuliła w lono ochmistrzyni, ale jakoś ciężko jej było się do tego przyznać przed kochanką. Dając się wymyś oddała się dalszym rozmyślaniom.
Służka w milczeniu zabrała się za mycie swojej pani. Była bardzo profesjonalna w swoich działaniach. I milcząca podczas tego zadania. Bardzo poważna i przejęta swoją rolą. Woda jednak była ciepła, a moczenie się w niej… przyjemnym doświadczeniem. Barbara pomrukiwała od dotyku służącej, eksponując swoje ciało przed kobietą. Tym razem jednak trafiła kosa na kamień i służka nie wyszła poza swoje obowiązki. I po przyjemnej kąpieli przyszedł czas na wycieranie ciała szorstkim ręcznikiem i… strojenie się dla swojej wymagającej kochanki. Barbara grzecznie poddała się tym zabiegom. Nawet… chyba nieco ją cieszyło, że nie każdy w tym zamku myśli tylko o tym by znaleźć cię w jej alkowie. Gdy służąca upinała jej włosy spytała.
- Jak ci na imię?
- Bogna psze pani.- odparla dwórka skupiona na swoim zadaniu.
- Długo pracujesz na zamku? - Barbara przymknęła oczy. Lubiła gdy ktoś zajmował się jej włosami.
- Będzie z ..eee… o tyle wiosen.- pokazała Basi osiem palców.
- To długo. - Magnatka przytaknęła. - Umaluj mnie proszę.
- Dobrze pani.- odparła dziewczyna zabierając się za poprawianie urody magnatki za pomocą pudru i barwniczek.
Barbara poddała się temu nie kusząc służki. Grzecznie też udała się na śniadanie.


Cosette już na nią czekała, w niedużej komnacie z widokiem na ogród. Do niej to Basię Bogna zaprowadziła i zamknęła za szlachcianką drzwi. Posiłek był skromny, ledwie kilka mocno faszerowanych przyprawami potraw i burgund w karafce.
- Wyglądasz uroczo. - Francuzka pochwaliła magnatkę.
- Ty również. - Magnatka uśmiechała się przez cały czas do ochmistrzyni. Naprawdę cieszyła ją obecność dostojnej kochanki. - Jak tam nasi goście? Nie zapewnili ci nazbyt wiele dodatkowej pracy?
- Twoje dwórki na nich nasłałam… z przyzwoitką co by nie rozzuchwaliły się za bardzo.- odparła Cosette biorąc się za posiłek.- Są nimi zachwyceni.
- To dobrze. Dziewczęta miały to po co przybyły. - Barbara roześmiała się cicho. Oparła przedramiona o stół eksponując swoje piersi.
- Ich matki miałyby na temat inne zdanie.- uśmiechnęła się ironicznie ochmistrzyni. - Towarzysz starościca to nie starościc.
Zerkała na biust kochanki spod półprzymkniętych powiek.- Ale nie możemy ich w lochach zamykać czekając, aż magnaci się zjawią.
- Cóż… celowo napomknęłam o dziewczętach, a nie o ich matkach. - Barbarę bardzo ucieszyło to spojrzenie. Sama z zachwytem obserwowała Cosette.
Gesty były spokojne, leniwe acz pełne gracji. Ochmistrzyni powoli się posilała jedząc bez pośpiechu i smakując każdy kęs. - Będzie jeszcze uczta na pożegnanie naszych gości po południu. Wolałabym,żebyś starościca wykorzystała przed nią. Potem może nie być dość czasu.
- Przed także może nie być czasu. - Barbara powróciła do przerwanego posiłku starając się naśladować kochankę. - Jeśli mnie odnajdzie… wtedy dam mu tą możliwość.
- Jeśli cię odnajdzie.- mruknęła złowieszczo Cosette spoglądając w oczy magnatki.- Nie boisz się, że cię zniewolę?
- Chyba… i tak nie mogę się obronić, czyż nie? - Barbara upiła nieco trunku uśmiechając się.
- Osoba o silnej naturze podjęłaby walkę.- odparła z uśmiechem ochmistrzyni popijając burgunda.
- A osoba tęskniąca za czułością. - Magnatka oparła się na jednej dłoni, kręcąc kielichem.
- Za romansem. Za westchnieniami. Za kimś do kogo chcesz wzdychać. To zrozumiałe.- odparła z uśmiechem Cosette.- Jesteś młoda i niedoświadczona… to wszystko jest nowe dla ciebie.
Barbara spochmurniała i przytaknęła.
- Myślisz, że to złe? - Powiedziała cicho, wpatrując się w częściowo wypełniony kielich.
- Niebezpieczne nieco. W kłębowisku żmij będziesz się obracała.- odparła czule Cosette i uśmiechnęła się delikatnie. - Ale sama nie jesteś. Masz nas.
- Jeremi jest niesamowicie uczciwy… nieco mnie tym zaskoczył. - Magnatka zerknęła na ochmistrzynię.
- To miłe… ale też nie wróży dobrze dla jego kariery.- zastanowiła się głośno Cosette i spojrzała na dziewczynę dodając. - Byłby dobrym materiałem na męża. Niemniej nie daj się zwieść pierwszemu wrażeniu. Nie warto wybierać na małżonka kogoś, kogo zna się ledwo kilka godzin.
Magnatka roześmiała się.
- Nie rzekłam mu że będę na niego czekać. - Barbara uśmiechnęła się do ochmistrzyni. - Powiedział że planuje mi się oświadczać gdy wypełni obowiązki, ja jedynie uprzedziłam, że pewnie nie będzie jedyny.
- No cóż… dzień się jeszcze nie skończył.- mruknęła Cosette i wstała nachylając się ku Basieńce dodała.- No i pozostaje kwestia wierności. Czy będziesz mu wierna… czy oprzesz się… mi?
- Cóż.. on planuje dużo podróżować… - Magnatka zarumieniła się nieco, spoglądając na ochmistrzynię.
- Może lepiej ci będzie pozostać wdową?- mruknęła ochmistrzyni chwytając dziewczynę za podbródek. Nachyliła się i pocałowała ją w usta.
Barbara odpowiedziała na pocałunek delikatnie ujmując dłońmi twarz ochmistrzyni. Cosette miała rację. Mogła decydować o sobie, robić co zechce… po co był jej mąż?
Doświadczona kobieta całowała ją delikatnie i zmysłowo. Bez pośpiechu rozkoszując się jej delikatnymi wargami. Basia korzystała z tego czasu delikatnie muskając palcami policzki Cosette. Nie była to wygodna pozycja do pieszczot, więc ochmistrzyni oderwała usta i odsunęła.
- Ponoć lubisz czułość. Dziwne, bo ma wrażenie, że i bardziej namiętne pieszczoty cenisz.- wstała uśmiechając się figlarnie. - Więc jaka winnam być teraz, delikatna czy dzika?
- Chciałabym byś była sobą. - Magnatka obserwowała ochmistrzynię nie ruszyła się jednak z miejsca. - Byś przy mnie robiła to na co masz ochotę.
- A myślisz że nie robię?- zapytała retorycznie Cosette ruszając w stronę drzwi sypialni. I zerknęła przez ramię.- Ty też powinnaś posłuchać swojej rady.
Barbara podniosła się i ruszyła za ochmistrzynią. Na co miała ochotę? Na pocałunki? Pieszczoty? Na to, by nic nie oddzielała ciała jej od ciała Cosette.
Przeszły do sypialni, Francuzka zamknęła za nimi drzwi na klucz i popchnęła nagle i ze śmiechem Barbarę na kanapę.
- No.. podwijaj te suknie. Zobaczymy jak bardzo mnie pragniesz.- dodała żartem.
Magnatka uniosła suknię odsłaniając lekko wilgotną bieliznę.
- Mogłam ci powiedzieć. - Szepnęła, spoglądając na kochankę z delikatnym rumieńcem.
- A ja mogłam ci nakazać rozebrać się przede mną… może nawet przy oknie.- odparła ze złowieszczym uśmiechem Cosette siadając na podłodze przed Basią władczo rozchylając jej uda przesunęła palcami dłoni w aksamitnej rękawiczce po wilgotnej kobiecości kochanki.
Barbara zadrżała pozwalajac cichemu jęknięciu wyrwać się ze swych ust.
- I… czemu tego nie zrobiłaś? - Spytała, spoglądając głodnym wzrokiem na Cosette.
- Nie wiem… ale może kiedyś zrobię.- mruczała Cosette prowokująco wodząc palcami po wrażliwym na dotyk zakątku kochanki.- Chciałabyś bym to zrobiła? A może nie potrzebuję mówić? Może sama się rozdziejesz nie bacząc na to, że ktoś może podejrzeć?- droczyła się jak zwykle, choć szanse na to były małe. Ta komnata znajdowała się na piętrze zamkowym… niemniej okna wychodziły na ogród.
Magnatka wpatrywała się przez chwilę w kochankę starając się uporządkować swoje myśli. Czego pragnęła? Czy powinna o tym mówić? Co tak naprawdę miała do stracenia?
- Chciałabym się nagim ciałem wtulić w twoje nagie ciało. - Odpowiedziała po dłuższej chwili. - Jakie to ma znaczenie czy ktoś zobaczy?
- Hmmm… tylko wtulenie?- mruknęła Cosette, nachyliła się i przeciągnęła językiem po kobiecości przez materiał.
- Nie… - Barbara jęknęła głośniej, czując na swym ciele gorący język ochmistrzyni. - Dotykać cię, ścisnąć swe piersi, poczuć jak…
- To dobrze… samo tulenie nie leży w mojej naturze.- zachichotała Cosette wstając i cofając się. Zabrała się za spokojne rozwiązywanie sznurowania gorsetu.
- Nie miałaś nigdy nikogo do kogo chciałabyś się przytulić? - Barbara obserwowała nie mogąc się doczekać aż zobaczy nagie ciało Cosette.
- W zasadzie to… nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.- kobieta zsuwać poczęła z siebie suknię, A potem oparłwszy raz jedną raz drugą stopą o stolik… zsuwała obuwie.- Byli meżowie i niewiasty których lubiłam i lubię… ale mąż wyleczył mnie z romantycznych fantazyji.
- Mnie jeszcze nie wyleczono. - Magnatka sięgnęła do własnego gorsetu i poczęła go rozsznurowywać.
- I to urocze…- Cosette zabrała się za rozwiązywanie sznurowaniem swojej halki.-... tak jak ty.
Barbara uwolniła swe piersi osłonięte teraz jedynie przejrzystą koszulą i sięgnęła do własnych trzewików, pochylając się i prezentując przed kochanką swe krągłości, sama też cały czas na nią zerkając.
- Czy jednak wdowa Żmigrodzkich, nie powinna być bardziej dostojna niż urocza?
- Powinna, ale jeszcze dość młoda jesteś by być uroczą.- uśmiechnęła Cosette pozbywając pończoch i podwiązek. Całkiem naga podeszła do Basi dając jej klapsa w wypięty pośladek.
Bosa już magnatka wyprostowąła się z cichym jękiem, pozwalając sukni opaść na ziemię i obróciła się w stronę ochmistrzyni.
- Jak szybko się to zmienia.. do niedawna byłam stara Panną, a teraz jestem młodą wdówką. - Uśmiechnęła do Cosette i zabrała się za sznurowanie własnej koszuli.
- Jesteś i jedną i drugą.- zażartowała Cosette.- Człek nie jest tak prostym konceptem, by jednym słowem go określać.
- Może… - Magnatka zdjęła pantalony i pończochy, po czym pozwoliła luźnej już koszuli opaść na ziemię. Stanęła przed ochmistrzynią naga, ozdobiona jedynie biżuterią i finezyjnym upięciem włosów.
Goła Cosette rozpuściła swoje ciemne włosy, objęła w pasie kochankę ocierając się biustem o jej piersi i zaczęła całować zachłannie usta, a potem smakować językiem szyję Basi. Magnatka sięgnęła dłońmi do piersi kochanki i ścisnęła je zachłannie, rozkoszując się ciepłem ciała ochmistrzyni.
W odpowiedzi Francuzka mocniej przywarła ciałem do jasnowłosej i dysząc ciężko, delikatnie kąsała kark. Wtuliła się mocno w Basię, drżąc od narastających pragnień.
Barbara miętosząc jedną dłonią pierś kochanki, drugą sięgnęła ku dołowi by sprawdzić czy ta też jest wilgotna.
Cosette poczuła ten rozkoszny dotyk i zamruczała, gdy Basia namacalnie przekonywała się o rozpaleniu Francuzki.
- Jeśli chcesz… mnie tam dotykać… to może znajdziemy wygo… dniejsze miejsce.- szepnęła ochmistrzyni.
- Łóżka tu nie widzę… - Basia śmiało poczynała spbie z kobiecością kochanki, zanurzając palce w ciepłym wnętrzu.
- Ale jest… kanapa… krzesła, stolik…- szeptała rozpalonym głosem kochanka.
- I na co masz ochotę? - Barbara ścisnęła mocniej pierś kochanki.
- Na wygodne ułożenie się, na twoje palce i języczek między moimi udami.- wymruczała Cosette nie mając problemu z określaniem własnych pragnień.
Barbara puściła kochankę pozwalając jej wybrać gdzie się chce ułożyć.
Kobieta powoli podeszła do kanapy kładąc się na niej. Uniosła nogę i położyła ją na oparciu, bezwstydnie i szeroko rozchyliła uda i zaczęła ugniatać swoje krągłe piersi spoglądając na jasnowłosą. Magnatka przyklęknęła przy sofie i nie zwlekając pochyliła się nad kochanką. Złożyła ciepły pocałunek na kwiecie ochmistrzyni wsuwając palce do jej kwiatu.
- Idzie ci coraz lepiej…- westchnęła jej ciemnowłosa kochanka poddając się pieszczocie Basi i prężąc leniwie. Zajęta pieszczotą własnego biustu Fracuzka rozkoszowała się doznaniami jakie sprawiała jej młoda magnatka. Barbara wpatrywała się w jej twarz obserwując do jakiego stanu uda się jej doprowadzić kochankę. Na pewno była zrelaksowana i odprężona poddając się dotykowi swojej pani. Próbowała brać pod kontrolę swoje emocje, choć z każdą chwilą jej ciało prężyło się coraz mocniej, a z pomiędzy warg coraz częściej wyrywały się głośne jęki. Magnatka sięgnęła językiem pomiędzy własnymi palcami, zanurzając go w kwiecie kochanki. Cosette pachniała podnieceniem.
Słyszała oddech wyrafinowanej kochanki, coraz cięższy i szybszy. Czuła jak ciało Francuzki się spina i wierci. Spełnienie nadchodziło i okazało się być okraszone głośnym jękiem, gdy czarnowłosa straciła kontrolę nad swoim ciałem i głosem.
Magnatka odsunęła się z trudem łapiąc oddech i wpatrując się w rozpaloną kochankę. Czuła wilgoć pomiędzy własnymi nogami. Chciała dojść.
- Zrób dla mnie to samo. - Powiedziała cicho.
- Niech więc moja pani przyjmie… pozycję.- zamruczała leniwie Cosette, gdy już złapała oddech.
- Dobrze. - Barbara usiadła tak jak przed chwilą siedziała ochmistrzyni, z rumieńcem obnażając swoją rozpaloną kobiecość.
- Jakże tak możesz… to nie wypada dobrze urodzonej damie.- stwierdziła Cosette drocząc się z jasnowłosą. Niemniej uklękła przed nią, zanurzając leniwie palce w jej kwiatuszku i muskając wrażliwy punkt jej kobiecości czubkiem języka. Delikatne i wyrafinowane pieszczoty… czego innego mogłaby się spodziewać po Francuzce?
- Twojemu… urodzeniu też niczego nie brakuje… - Wymruczała Basia nim jej myśli skupiły się na tym co działo się z jej ciałem.
- Mieszczką jestem. Mam prawo być skandaliczna.- odparła Cosette poruszając palcami, które rozpalały podbrzusze jasnowłosej przyjemnym żarem.
Barbara nie mogła się skupić na słowach ochmistrzyni. Czuła jak każdy ruch Cosette wprawia jej ciało w coraz silniejsze drżenie. Jej zwinne palce… gorący język. Doszła zasłaniając dłońmi usta.
I dobrze że to uczyniła, bo gdzie w połowie tej eksplozji rozkoszy, ktoś zaczął stanowczo dobijać się do drzwi komnaty w której przebywały nagie.
Barbara w mgnieniu oka skuliła się osłaniając nogami jak najwięcej ze swego ciała. W panice spojrzała na Cosette. Ta zachowała nieco więcej zimnej krwi i rzekła głośno. - Kto tam?!
- To ja…- głos Michała był głośny i nieco nerwowy.- Nie wiesz gdzie jest jaśnie panienka? To pilna sprawa.
Barbara odetchnęła.
- Michale… zaraz przyjdę. Daj mi chwilę. - Magnatka wstała z sofy i poczęła się ubierać.
- Oczywiście pani… proszę się pospieszyć.- odparł szlachcic przez drzwi, podczas gdy francuska kochanka przyglądała się magnatce z lubieżnym rozbawieniem.
- Co się tak cieszy? - Barbara założyła koszulę i obejrzała się na ochmistrzynię. - Pomożesz mi z gorsetem?
- Zastanawiałam się czy odważysz się go wpuścić… tu i teraz.- zażartowała kobieta sięgając po gorset i wstając, by go Basi założyć.
- Sama powiedziałaś, że nie powinnam mu robić nadziei, czyż nie? - Magnatka westchnęła. - I tak pewnie podejrzewa co tu robiłyśmy.
- Z pewnością podejrzewa.- zgodziła się z nią Francuzka.
Barbara dała sobie dopiąć gorset, zbierając jednocześnie kosmyki, które wyrwały się z koka.
- Poza tym… to był czas dla ciebie. - Uśmiechnęła się do ochmistrzyni.
- Miło mi to słyszeć… moja pani.- wymruczała Francuzka za nic mają fakt, że nic nie ukrywa jej nagiego piękna.
- Widzimy się później? - Oparła Barbara niechętnie odwracając wzrok od kochanki i podchodzą do drzwi.
- Oczywiście. Kiedy tylko zechcesz.- odparła gładko kobieta, sama zabierająca się już za ubieranie.
Barbara uśmiechnęła się ponad ramieniem do kochanki i nieznacznie uchylając drzwi by Michał nie dojrzał nagości Francuski, wyszła do oczekującego Szlachcica.
 
Aiko jest offline