Barnaba spojrzał na swojego największego wroga w tej chwili.
Metalowy sejf naznaczony przynajmniej dwoma rycinami przedstawiającymi penisy.
Lista
Chudego miała dziesiątki, a może setki pozycji. To, że coś w niej mogło się przydać, było całkiem prawdopodobne. Marysieńka wskazała tego laptopa, jak gdyby rozwiązanie było w nim dużym drukiem i jeszcze podkreślone. Jerzemu nie chciało się czytać tej listy, a co dopiero myśleć nad nią. A na dodatek nie miał na to ani godziny, ani nawet kilku minut.
Jerzy sprężył się i przejrzał spis. Myślał nad potencjalnie przydatnymi rzeczami.
Cytat:
Kilka rzeczy od razu odrzucił:
- łom - bo zdawało się, że ludzie już próbowali otworzyć sejf w ten sposób i im się nie udało, choć może warto byłoby spróbować
- siekierę strażacką - nikt nie miał tyle siły, żeby otworzyć nią sejf; a nawet gdyby mieli, to narzędzie mogłoby się połamać w trakcie
- ciężki młot - nikt nie miał takiej siły, podobnie jak z siekierą
Inne rzeczy czysto potencjalnie mogły pomóc i warto było o nich pamiętać:
- manierka wody święconej - na wypadek, gdyby sejf zaczął się topić pod jej wpływem, jakby oblany żrącym kwasem; o ile woda święcona gdziekolwiek i kiedykolwiek w rękach ludzi przeciętnie wierzących mogła tak działać
- ramset - Jerzy nie miał pojęcia, czym był ramset, ale brzmiało to potencjalnie groźnie; trochę jak kastet; dlatego nie mógł tego wykluczyć; choć kastetem nie otworzyłby sejfu, to przecież ramset to nie było to samo co kastet, choć żeby być pewnym, musiałby wiedzieć, czym jest ramset, bo czym był kastet - to już wiedział; poza tym w spisie chyba i tak nie było kastetu, choć był ramset
- strzelba z amunicją - o ile dałoby się przestrzelić zamek
Jeszcze inne rzeczy mogły być ogólnie przydatne, niekoniecznie do otwierania sejfów:
- leki na uspokojenie czy inne psychotropy - jeśli uda im się otworzyć sejf, to można byłoby tym naćpać dzieci, jeśli wariowałyby; sam Jerzy chętnie zażyłby pastylkę
- kamizelka kuloodporna - Jerzemu (oby) nie była potrzebna, ale zawsze można byłoby ją dać Natalii, na pewno ucieszyłaby się z niej i znalazłaby dla niej odpowiednie przeznaczenie
- noktowizor - a nuż ciepło dzieci przebiłoby się przez warstwę metalu i mogliby uzyskać fizyczny dowód, że są naprawdę w środku i jest powód, żeby odstawiać tę całą szopkę z otwieraniem sejfu
Na sam koniec Jerzy zwrócił uwagę na cztery pozycje, które mogły przydać się potencjalnie najbardziej:
- bogaty zestaw wytrychów - o ile ktoś z nich był uzdolniony, aby otworzyć nimi sejf, pewnie warto było spróbować
- lampa lutownicza - może dałoby się nią przetopić zamek? Miała taką moc?
- palnik z dwoma butlami - może stopiłby zamek, jeśliby lampa lutownicza nie dałaby rady
- walizka z odczynnikami chemicznymi! - tak, to mogło być to! Jeśli wylać dużo kwasu siarkowego, czy innego stężonego kwasu, to przecież przeżarłoby zamek!
|
-
Akaczi! - rzucił do niej głośno. -
Na boga, dobra kobieto, przestań! Możesz pomóc? - zapytał teraz
Dianę. -
Bo ona zaraz zamknie tę bramę! - wykrzyknął.
Następnie zwrócił się do
Chudego i szybko opowiedział o wszystkich rzeczach z jego listy, na które zwrócił uwagę. Ile z nich mieli przy sobie? Po ile z nich musieliby się cofać do vana?
-
Dałbyś radę sam skoczyć do vana i to przynieść? - zapytał, próbując przytrzymać
Akaczi w jednym miejscu. -
Bo chciałbym mieć to wszystko przy sobie. Spróbować otworzyć wytrychami zamek, ewentualnie wyjebać go w pizdu ogniem albo kwasem - kiedy Jerzy denerwował się, a teraz bardzo się denerwował, robił się wulgarny. -
Te palniki zajęłyby trochę czasu, ale kwas już może mniej - rzekł. Nie był żadnym ekspertem od otwierania sejfów. -
No i może udałoby się wytrychami.