Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2020, 07:17   #35
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Hector rozglądał się nerwowo, próbując dosłownie po omacku coś wypatrzyć. Napastnicy, którzy wdarli się do domu, byli już przy drzwiach i dobijali się do nich, tyle był w stanie usłyszeć. Pytanie, czy tamci potrafią otwierać drzwi? Chyba nie chciał się o tym przekonać. Dopadł do płotu, zaczął szarpać za sztachety, syknął z bólu, kiedy w lewą dłoń wbiła mu się drzazga. Nie wiedział, jak wygląda płot z tyłu domu, ale z przodu był porządny, nie udało mu się nic z niego urwać. W panice przebiegł jeszcze pod dom, Weranda - też nic.

Tracił czas. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby go dopadła panika. Nieznany wróg, ciemność, brak amunicji, nieznany teren. Czy tak wyglądało piekło?

Test Morale:
Stopień Trudności: -5
Cecha: Charakter 14
Rzuty: 19,2,14
Test niezdany - utrudnienie o 1 do wszystkich testów

Hector miotał się po podwórzu, próbując znaleźć cokolwiek do obrony, nie chciał tłuc kolbą swojego karabinu, cała regulacja celownica pójdzie na marne.
Jest!!! Nieomal się o to potknął, młode drzewko, przywiązane do solidnego kija, średnica ze dwa cale, wkopanego w ziemię. Gwałtownie szarpiąc i naginając, w myślach czując oddech tamtych na swoich plecach. Odwrócił się gwałtownie, pusto. Szarpał dalej, jest! Miał już go w ręce, sięgający mu niemal do brody kij.

Już był przy Jackie, która lufą strzelby omiatała całe przedpole, lufa skakała dół i góra, góra i dół. Hector miał jeszcze tyle rozsądku i nie podszedł do niej z przodu, będąc przy niej zdołał jeszcze chwycić lufę nakierowującą się w jego stronę. Pociągnął ją i dopadł do furtki i wybiegli na ulicę. Najwyższy czas, po tamci jednak potrafili otwierać drzwi, już stali na werandzie, był w stanie rozpoznać słabo widzialne sylwetki.

Dokąd teraz? W lewo miał samochód, w prawo ciągnęła się ulica. I to z tej strony intensywniej się bronili. W tej cholernej ciemności zobaczył słabe światło, z trudem przebijające się przez mgłę. Dopiero teraz mógł naprawdę zobaczyć, w jakiej wacie się poruszał. Ruszył w jego stronę. Paliło się gdzieś na środku drogi. Po ruchu snopu światła rozpoznał latarkę. Ktoś się do nich zbliżał.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:34.
JohnyTRS jest offline