Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2007, 22:51   #24
Mijikai
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
- Och matko, w czym ja jestem ? - Sandor mruknął poddenerwowany odklejając śluz.

Pamiętał tylko jak opuścił dom zabierając pieniądze od ojca. Tak są. Potem pojechał do lasu - na koniu. Jego nie ma. Była właśnie pora poobiednia, więc położył się zdrzemnąć pod drzewem. To było ostatnie co pamiętał z przed... dwóch dni ? Może więcej ?

***

Wyrwał go z tego jakiś krasnolud. Och, krasnolud. Szlachcic ratowany przez jakiegoś brudnego krasnoluda, cóż za zniewaga. Och, zniewaga. Ów krasnolud taszczył topór. Tak, w tym byli dobrzy, w mordowaniu. Widział ich na wojnie, zaciężne oddziały krasnoludów swoją niemobilność nadrabiały opanowaniem i dyscypliną. Lecz, moi mili nie w tej sytuacji ,Sandor był w tej chwili. W tej chwili jego skromną posturę i złoto-blond włosy i zadbaną twarz pokrywał ochydny śluz. Tak, tak śluz. Przed chwilą jeszcze był w kokonie. Pomyślał coby się stało, gdyby nie nieoczekiwany wybawca. Wolał nie myśleć. Wieczorami dziadkowie siadywaliby przy piecu i opowiadali dziatkom historię o " Sir Sandorze Magrane'nie, lordzie żebraku, szlachcicu przez drzewo pożartym ". Cała reszta była na swoim miejscu. Co jak co, ale cechą każdego dobrego szlachcica jest przynajmniej podziękować. Krasnal wdał się w rozmowę z jednym co się przed chwilą obudzili:

- Hej, ty krasnoludzie - Sandor przewrócił oczami - tak, tak do ciebię mówie. Masz świadomość, że miałeś zaszczyt uratować sir Sandora Magrane'a ? - wyciągnął się na ziemi i westchnął - No... ten...wiesz, dzięki. - wyszło wreszcie z Sandora przez zaciśnięte zęby - Uff, miło rozprostować kości - zaczął zmieniając prędko temat, chociaż nie uśmiechało mu się to towarzystwo, z resztą nie uśmiechało mu się żadne towarzystwo, bo nie miewał przyjaciół - Ile ja tam mogłem wisieć ? - potarł podbródek natrafiając na drobniutki zarost, uśmiechnął się sam do siebie - Niezbyt długo. - Usiadł i strzepnął z siebie resztki śluzu i runa leśnego - To jak ? Rozpalimy ognisko ?

Wstał patrząc się znacząco na krasnoluda. Nie był wysoki. W sumie to był nawet bardzo niski. Miał maksymalnie 165 cm. Posturą i urodą przypominał może elfa, ale na twarzy rysował się jakaś głęboko ukrywana emocja, drapieżność, a w oczach dostrzec było można nutkę rozbawienia sytuacją i wesołości.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 10-08-2007 o 22:58.
Mijikai jest offline