Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-08-2007, 22:05   #21
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Coś zaczęło gadać... znowu kurcze... Na szczęście tym razem to był jeden z tych leżących na ziemi.
- Ano witaj. Sumar sie nazywam. - odpowiedział trochę zdezorientowany.
- Co tu robisz? No leżysz jak mi się wydaje, aczkolwiek, to powiem Ci, że psia kość tutaj wszystko się tylko wydaje...
- Wstawać reszta... - powiedział głośno - Skoro przyszło nam tu razem... no... cokolwiek przyszło, to lepiej już trzymać się razem. - wybełkotał z dziwną miną.
Krasnal zaczął przyglądać się dokładniej każdemu z osobna. Pomyślał "Tutaj, to trza się trzymać byle kogo, coby nie ześwirować..."
Po chwili Sumar odruchowo rozejrzał się za swoim toporem...
 
__________________
Question everything.

Ostatnio edytowane przez Sumar : 10-08-2007 o 22:07.
Sumar jest offline  
Stary 10-08-2007, 22:30   #22
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Garret wstał z trudem i rozejrzał się i ledwie przytomnym glosem zapytał się:
- Gdzie ja jestem? Czuję się jak po całonocnej libacji.
Wtedy zauważył krasnoluda.
- Nie mówcie mi, że trafiłem do piekła. Jeśli tak to trzeba przyznac, że to najładniejsze piekło jakie widziałem. Bo pierwsze.
Zaczął z obrzydzeniem czyścić sie z mazi. Ostatnim jego wspomnieniem było to, że był ciągnięty po ziemi. Wiedział oczywiście, że wciąż żył.
- Dlatego właśnie omijam lasy - dodał. Potem zaczął przeszukiwać okolicę w poszukiwaniu swojego ekwipunku. Zastanawiał się też co zrobić ze swoimi towarzyszami. Był typem samotnika jednak wiedział, że samotnie poza miastem nie przeżyje tej nocy. Dlatego też postanowił na razie nic z nimi nie robić.
 
wojto16 jest offline  
Stary 10-08-2007, 22:38   #23
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Zamknij dziób Arczi w końcu, kto tu jest magiem ja czy ty, cóżeś tam znalazł Grry? –Veren spostrzegł, iż na skraju. Kierowany przeczuciem szybko zeskoczył z konia i przypadł do małej. – Ann, moje dziecko, co ci się stało. Ot wielki magus niby taki mądry ta dziewczynka to nie nasza mała. Arczibald ma rację Veren ma całkiem inny zapach. – w głowie Verena nastąpił niewielki chaos gdy oba chowańce chciały przekazać jednocześnie swoje wrażenia.
Mag odczuwał wszystkie wrażenia dziesięciokrotnie gdy Grry, przekazywał mu wrażenia zapachu i słuchu. Magowi zdało się, iż nagle znalazł się w rzeźni w wielkim mieście, odór krwi był przytłaczający. Z głębi lasu dochodziły odgłosy przypominające zasysanie i mlaskanie. – Dość tego dajcie mi na razie spokój - zawołał przerażony natłokiem informacji. – Co tu robisz malutka – zapytał pochylając się nad dzieckiem, próbując wytrzeć krew z jej twarzyczki. Wtedy to dziewczynka podniosła głowę i spojrzała na niego. Mag w pierwszej chwili chciał odskoczyć zauważywszy przenikliwy wzrok dziewczynki.
- Ty też przyszedłeś niszczyć …….zabijać. Głos przeraził Verena słyszał go już u wieszczek i wariatek skrzywdzonych okrucieństwem wojny. Lecz przenikliwy wzrok osadzał go w miejscu.
- Nie szukam tylko mojej wychowanki słyszałem, że ktoś widział w okolicy moją Ann.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 10-08-2007 o 22:41.
Cedryk jest offline  
Stary 10-08-2007, 22:51   #24
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
- Och matko, w czym ja jestem ? - Sandor mruknął poddenerwowany odklejając śluz.

Pamiętał tylko jak opuścił dom zabierając pieniądze od ojca. Tak są. Potem pojechał do lasu - na koniu. Jego nie ma. Była właśnie pora poobiednia, więc położył się zdrzemnąć pod drzewem. To było ostatnie co pamiętał z przed... dwóch dni ? Może więcej ?

***

Wyrwał go z tego jakiś krasnolud. Och, krasnolud. Szlachcic ratowany przez jakiegoś brudnego krasnoluda, cóż za zniewaga. Och, zniewaga. Ów krasnolud taszczył topór. Tak, w tym byli dobrzy, w mordowaniu. Widział ich na wojnie, zaciężne oddziały krasnoludów swoją niemobilność nadrabiały opanowaniem i dyscypliną. Lecz, moi mili nie w tej sytuacji ,Sandor był w tej chwili. W tej chwili jego skromną posturę i złoto-blond włosy i zadbaną twarz pokrywał ochydny śluz. Tak, tak śluz. Przed chwilą jeszcze był w kokonie. Pomyślał coby się stało, gdyby nie nieoczekiwany wybawca. Wolał nie myśleć. Wieczorami dziadkowie siadywaliby przy piecu i opowiadali dziatkom historię o " Sir Sandorze Magrane'nie, lordzie żebraku, szlachcicu przez drzewo pożartym ". Cała reszta była na swoim miejscu. Co jak co, ale cechą każdego dobrego szlachcica jest przynajmniej podziękować. Krasnal wdał się w rozmowę z jednym co się przed chwilą obudzili:

- Hej, ty krasnoludzie - Sandor przewrócił oczami - tak, tak do ciebię mówie. Masz świadomość, że miałeś zaszczyt uratować sir Sandora Magrane'a ? - wyciągnął się na ziemi i westchnął - No... ten...wiesz, dzięki. - wyszło wreszcie z Sandora przez zaciśnięte zęby - Uff, miło rozprostować kości - zaczął zmieniając prędko temat, chociaż nie uśmiechało mu się to towarzystwo, z resztą nie uśmiechało mu się żadne towarzystwo, bo nie miewał przyjaciół - Ile ja tam mogłem wisieć ? - potarł podbródek natrafiając na drobniutki zarost, uśmiechnął się sam do siebie - Niezbyt długo. - Usiadł i strzepnął z siebie resztki śluzu i runa leśnego - To jak ? Rozpalimy ognisko ?

Wstał patrząc się znacząco na krasnoluda. Nie był wysoki. W sumie to był nawet bardzo niski. Miał maksymalnie 165 cm. Posturą i urodą przypominał może elfa, ale na twarzy rysował się jakaś głęboko ukrywana emocja, drapieżność, a w oczach dostrzec było można nutkę rozbawienia sytuacją i wesołości.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 10-08-2007 o 22:58.
Mijikai jest offline  
Stary 11-08-2007, 08:53   #25
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Alfred ocknął się i widząc przed sobą krasnoluda i ludzi poderwał się nagle na równe nogi. Zaczął rozglądać się nerwowo na wszystkie strony. Gdy zauważył, że jest cały w jakimś śluzie, zaczął pospiesznie strzepywać śluz z ubrania. Próbował sobie przypomnieć co się stało. Pamiętał tylko, że wędrował do kolejnej wioski i gdy zaczęło się ściemniać wszedł do lasu po chrust na ognisko.

Nagle zauważył, że nie ma przy nim jego psa. Ten pies był jego najlepszym przyjacielem. Bez niego nie mógł być szczurołapem. Rozglądał się nie zwracając uwagi na krasnoluda i ludzi. Zaczął gwizdać i wołać: "Burza! Burza!"
Nigdzie nie było widać jego psa, nie było słychać, tylko rozmowa Krasnoluda i ludzi. Wreszcie Alfred odwrócił się do nich.

- Nazywam się Alfred Greenhill - przedstawił się wszystkim. Na jego twarzy nie było takiego zadowolenia jak na twarzy choćby szlachcica. Niziołek nie zastanawiał się nad tym, że został uratowany. Myślał jedynie o swoim psie. - Nie widzieliście małego kudłatego psa? - zapytał.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 11-08-2007, 09:41   #26
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
No, no... zrobiło już się lekkie zamieszanie, gdy tak nagle poczęli wszyscy wstawać, z tych kokonów...
"- Dlatego właśnie omijam lasy" - powiedział jeden z nich, zwykły człowiek nie odrzucający Krasnoluda, ale też za bardzo nie przyciągający go.
- Ano racja. Ja to bym tu za nic nie wlazł, ale każdą inną drogę licho wzięło. - powiedział do niego.
Bardziej uwagę Krasnala zwrócił kto inny, jegomość wyglądający na jakiegoś ważniaka. Nie lubił takich typów. Myślą tylko, że ze wszystkich na świecie jedynie on wie najlepiej...
" -...Masz świadomość, że miałeś zaszczyt uratować sir Sandora Magrane'a" - słysząc to Sumar tylko utwierdził się w swoim przekonaniu o tym człowieku.
"- No... ten...wiesz, dzięki." - Te słowa, jednak, zdziwiły krasnala co nie miara. Rzadko kiedy taki ważniak miał na tyle godności, aby podziękować. Tym bardziej, że jest Krasnoludem co u nich, nie wiedzieć czemu, tym bardziej powoduje niechęć do jakichkolwiek ugód.
A gdzie podział się ten Niziołek? Przed chwilą jeszcze tu leżał. No przecież nie wyparował, nie? Usłyszał jednak jakieś gwizdanie i nawoływanie "Burza! Burza!". Stwierdził, że to musi być ten Niziołek.
- A temu co, całkiem mu mózg wypapuciał?
- Burzy to masz ile kcesz... od piorunów tej burzy! - powiedział do Niziołka, który bardzo wyraźnie czegoś szukał.
"- Nazywam się Alfred Greenhill. Nie widzieliście małego kudłatego psa?" - Powiedział Niziołek podchodząc z powrotem do drzewa.
- Psa żem nie widział, ale toć burzy wolałeś, a burzy to mamy w cholerę. - powiedział przy okazji zauważają swój topór leżący na ziemi. Najwidoczniej wypadł mu z tego wszystkiego. Podniósł go i zatknął za pas.
"- To jak ? Rozpalimy ognisko ?" - wypalił ni stąd ni zowąd ważniaczek.
- Niech mnie hiena pożre, wam wszystkim coś się chyba z głowami porobiło! Ognisko? Ledwo co Cię drzewo wszamało, boś po liściach chodził, a teraz będziem je palić? A co, niech ma dziewczynka, nie? - wykrzyknął do wszystkich, po czym westchnął.
- Ja tam radze wynosić się czym prędzej. - powiedział już nieco spokojniej wskazując w kierunku, gdzie ostatnio widział ścieżkę.
- Ekhem... no to jak... może który głodny? - dodał cicho, z nadzieją, że nikt nie usłyszy...
 
__________________
Question everything.
Sumar jest offline  
Stary 11-08-2007, 10:51   #27
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
- Właśnie ten mój pies nazywa się Burza. Nie ze względu na wygląd, lecz na charakter - Alfred zwrócił się do krasnoluda. - O panie bardziej zajadłej istoty to na tym świecie nie znajdziesz. Może nie jest zbyt duży, ale odwagę to ma niczym wściekły niedźwiedź. Nie jeden szczur się o tym przekonał - powiedział z duma i uśmiechnął się. - Bo ja jestem szczurołapem, znaczy się szczury wyłapuję i to właśnie dzięki Burzy. To jest inteligentna bestia. Inteligentniejsza niż nie jeden człowiek. - Spojrzał się na ludzi. - Z całym szacunkiem panowie.

Podszedł do krasnoluda i usiadł koło niego. Rozejrzał się w około.
- Masz rację mości krasnoludzie ja też bym nie rozpalał ognia w tym dziwnym lesie. - Powiedział patrząc się na drzewa jakby chciał sprawdzić czy ktoś ich nie obserwuje. - Ja to właśnie chciałem ognisko rozpalić, ale koło lasu i poszedłem tylko po chrust i... - Przerwał na chwilę. - No i tutaj się znalazłem. Mówiąc szczerze to nie wiem jak.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 11-08-2007, 11:26   #28
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
- Ja też nie mam ochoty rozpalać ogniska. Najchętniej bym się stąd wyniósł. Ten las przyprawia mnie o dreszcze.
Słysząc pytanie krasnoluda odpowiedział:
- Nie. Dziękuję. Nie jestem głodny. A o psa niziołku nie musisz się martwić. One zawsze wracają.
Kiedy znalazł swój ekwipunek i zabrał go ruszył ścieżką w dalszą drogę. Idąc odwrócił się.
- Zamierzacie tu stać dalej jak te słupy czy ruszamy dalej? W kompanii zawsze bezpieczniej.
 
wojto16 jest offline  
Stary 11-08-2007, 11:40   #29
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
- Jak chcecie iść teraz, to ja chętnie, psia mać, wylezę z tego... dziwnego lasu. - powiedział Sumar na pytanie jednego z ludzi.
- Jeno zastanawiam sie, bom przyszedł tu ze takim pasteżykiem, Olivier się zwał, tylko potem pogoniła mnie ta dziewczynka i gdzieś się zapodział. - powiedział, rozglądając się.
- Ale pewno już wisi i odpoczywa w kokonie - uśmiechnął się krzywo, po czym westchnął.
- No ja tam nie wiem, chceta tera iść? - zwrócił się do pozostałych trzech.
 
__________________
Question everything.
Sumar jest offline  
Stary 11-08-2007, 12:32   #30
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Alfred spojrzał w głąb las jakby miał nadzieje, że nagle z gęstwiny wyskocz jego pies. Tak naprawdę w to nie wierzył i chciał się jak najszybciej wydostać z tego lasu.

- Zgadzam się z wami - powiedział. - Ruszajmy stąd póki możemy. - Wstał i czekał aż inni też się ruszą z miejsca.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172