Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2020, 13:50   #232
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
 Grupa

Bohaterowie pomimo starań nie potrafili przemówić tłumowi do rozsądku, przekazali co mieli przekazać i zakończyli zebranie. W międzyczasie na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, przez szczeliny w głównej bramie wchodziło coraz mniej słońca, wiec czwórka wybrańców rozpoczęła obchód po swoich znajomych, żegnając się przed opuszczeniem kopalni.


 Alonso

Alonso udał się na samotną wędrówkę w górę strumienia, warunki były bardzo ciężkie: ciemno, ciasno, wilgotno, wokoło skały a poniżej tylko wizja upadku. Niziołkowi kilka razy niebezpiecznie zsunęła się stopa, trzykrotnie stracił kontakt z podłożem i musiał ratować życie kosztem zdrowia aczkolwiek w końcu udało mu się dojść do względnie bezpiecznego miejsca. Dalej znajdował się wewnątrz skał, lecz płaczyzna była zbliżona do poziomej. Alonso mógł tutaj chwilę odpocząć bez obawy że przyśnie i spadnie. Aczkolwiek naturalna ciekawość zabroniła mu siedzieć na tyłku, powietrze było świeże a to znak że jest niedaleko. Po krótkim spacerze doszedł do miejsca z którego biło światło ... gwiazd. Była noc a on znajdował się na wypłaszczonym szczycie wzniesienia, gdzie znajdowało się małe jezioro zasilające strumyk. Szybki rzut oka na okolice i ... legł w trawie ze zmęczenia, przynajmniej czystej wody było pod dostatkiem.

 Grupa

Mężczyzni pożegnali się ze znajomymi i sami przyszli do Machavelliana. Szlachcic otworzył drzwi korzystając z klucza. Po drugiej stronie stał człowiek z pochodnią odziany w szaty, a do nozdrzy bohaterów poszło świeże morskie powietrze co jeszcze bardziej ucieszyło wybrańców:
- Jeszcze raz dziękuję wam za wasze męstwo i odwagę. Powodzenia przyjaciele - Machavallian pożegnał się , poczekał aż wszyscy wejdą i zamknął drzwi na klucz. Po czym wrócił do reszty, był bardzo zmęczony i głodny, musiał odpocząć.

 Następny dzień, poranek



 Alonso

Nizołek obudził się obojały, w świetle dziennym mógł obejrzeć swoje rany, był poobcierany i poobijany, aczkolwiek nie było to coś co mogło zagrozić jego życiu. No i ... mógł się wykąpać aby nie dopuścić do zakażenia. Alonso byl tez głodny, jadł co prawda wczorajszego dnia ale wysiłek związany ze wspinaczką był dość spory. Szybki rzut okiem na okolice i już mniej więcej widział co , gdzie i jak, aczkolwiek jeśli chodzi o pożywienie to wokoło rosły tylko karłowate krzaki jagód. Alonso był na 80% pewny że może je zjeść i na 5% że jak je spożyje to nie dożyje następnego dnia. Pozostałe prawdopodobieństwo odnosiło się do zatrucia i ...sraczki.



 Grupa

Bohaterowie obudzili się równie zmęczeni i głodni jak gdy się kładli. Horst nie przyniósł jedzenia, a jakby się tak zastanowić to nikt nie widział go od czasu gdy Machavellian przekazał mu swoją prośbę. Organizmy były wyczerpane brakiem jedzenia, więc działały dużo gorzej aniżeli z pełnym żołądkiem. Do grupy przyszedł jeden z bardziej zaufanych ludzi:

- Hej, jest problem, ci co czekali na powrót tego Waszego dzieciaka ... nie ma ich, nigdzie. Jeden z naszych poszedł tam sprawdzić co się dzieje, ale tam już nikogo nie było, tylko jedno puste posłanie i plama krwi obok.

Mężczyzna był prosty chłop którego byle co by nie wystraszyło.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline