Diana uśmiechnęła się drapieżnie do Chudego. -Jase że forsa będzie nasza zrobiliśmy swoje. Możemy się poklepać po plecach i takie tam. - Zastanowiła się chwilę. -Chociaż innym też coś bym odpaliła, w końcu chyba ktoś im zginął. A to mimo wszystko... pech... - pokiwał smutno głową. -No nic ja bym ruszyła zamknąć bramę jak najszybciej. Mamy broń i jest nas czterach. Ten gość jest tu jeden. Mamy też przewagę że o nim wiemy. Ale jak będziecie naciskać to pójdziemy do samochodu. Wszystko byle by się nie rozdzielać. |