Shillen wpatrywała się w gadające gryzonie z ogromnym zdziwieniem i niedowierzaniem w oczach. Jakby sam fakt znalezienia się w lesie znajdującym się we wnętrzu szklanej kuli nie był wystarczająco porąbany. Czuła się jak w dniu kiedy po powrocie z jednego ze zleceń które otrzymała od Zentharimu, pomyliła miksturę leczącą, z miksturą halucynogenną stworzoną przez Elendara. Chłopak nie miał w zwyczaju ich jakoś dokładnie opisywać… a o drowce goniącej niewidzialnego jednorożca po siedzibie organizacji mówili wszyscy jej członkowie, przez kolejne dwa tygodnie.
Te gryzonie nie zdawały się jednak być jakąkolwiek halucynacją. Stały przed nimi w maleńkich ubrankach i mówiły do nich piskliwymi głosikami. Wyglądały dziwnie i nienaturalnie, ale mimo wszystko prawdziwie. Nie była pewna czy mają na pewno podążać za tymi myszami. Drowka lubiła zwierzęta o to zdecydowanie bardziej niż większość ludzi, jednak przez wzgląd na ostrożność i rozsądek nie chciała w pełni ufać tym małym futrzakom. W końcu przemówiły ludzkim głosem, a to nie było normalne. Zresztą nie miała zamiaru ufać niczemu w znajdującym się wewnątrz kuli świecie. Musieli wszyscy razem zadecydować co robić dalej i czy iść za tymi gryzoniami. W dodatku musieli zadecydować w miarę szybko, bo najwyraźniej futrzakom się spieszyło.