- Proszę z nami pójść - powiedział Jerzy do dwóch uzbrojonych dresów. - To miło z waszej strony, że dbacie o bezpieczeństwo sąsiedztwa. Ja zawsze najbardziej lubię, kiedy młodzież jest proaktywna - rzekł.
Potem zeszli w dół i złączyli się z resztą.
Jerzy odezwał się do Natalii. Rozmawiał z nią na uboczu, aby chłopiec nie słyszał.
- Przepraszam, że daję ci do opieki chłopca, ale ja sam nie mogę się nim opiekować. Szczerze mówiąc to mną trzeba się opiekować. Jestem na nogach już jakiś czas i boli mnie kręgosłup - rzekł. - Pan Norbert pewnie by mnie zrozumiał - zerknął na mężczyznę, który również, tak jak Jerzy, był nieco starszy od pozostałych.
Spojrzał na chłopca i znowu na Natalię.
- Właśnie zginęła mu siostra. Tak się zastanawiam, czy razem nie moglibyśmy z nim porozmawiać w jakimś bezpiecznym miejscu. Może w naszej furgonetce, jeśli Chudy da mi kluczyki - to powiedział tak, żeby Chudy usłyszał. - Czulibyśmy się z tobą bezpieczniej. Ja sam i tak nie pomogę w walce z kultystami - rzekł. - Ty byś mogła, ale niedobrze byłoby zostawiać nas samych. Może chłopiec wie, gdzie jest Staszek - dodał.
Następnie spojrzał na Norberta.
- Może pan również mógłby do nas dołączyć w opiece nad chłopcem? - zapytał mężczyznę i zamrugał wymownie, co miało znaczyć, że nie będzie to tylko opieka. Ale również przesłuchanie. No i sam pragnął dowiedzieć się, co ten światły człowiek myślał o wydarzeniach.
- Dwóch dżentelmenów, których spotkaliśmy na drodze, Cichy, może nawet Glan... to solidna drużyna w walce. Akaczi i Diana pomogłyby w duchowej obronie od sił nieczystych. Sam zawadzałbym tam na dole, a opiekując się chłopcem, mógłbym się przydać.
Nie chciał obrazić Norberta, ale uważał, że on również byłby w niebezpieczeństwie tam na dole. Z drugiej strony będąc sami z chłopcem, mogliby łatwo zginąć w walce z neandertalczykiem, którego mogło już nie być na drugim piętrze i schodził w dół. I od ochrony miała być Natalia. To nie brzmiało jak zły plan w mniemaniu Barnaby. |