- Otwórz te pierdolone drzwi i wypuść nas! Sam słyszysz co tam się dzieje! - krzyknął Machavellian do strażnika. Słysząc krzyki zrobił się blady i trudem panował nad nerwami. Próbował wpłynąć na mężczyznę, język w tej sytuacji był jego jedyną bronią jaką posiadał
- Jesteśmy w pułapce, za chwilę wszyscy zginiemy, mamy za mało broni żeby z tym czymś walczyć. Otwórz drzwi, nikt nie będzie miał do ciebie pretensji,, daję ci słowo szlachcica, całą winę wezmę na siebie, powiem staremu, że zmusiłem cię siłą. Wolę zginąć z jego ręki niż być zjedzonym przez te szkarady.