Ulice Lucatore, 1 lipca 2595
Alpejczyk podszedł żwawym krokiem do mężczyzny w neoprenie, pozdrowił go zdawkowym skinięciem głowy, a potem zamienił kilka słów wskazując ręką na stojącego w pewnym oddaleniu dziedzica Sanguine. Szpitalnik coś odpowiedział, kiwnął głową do Leona Thibauta, po czym podszedł do Abdela flankowany przez jego kuzyna i szefa ochrony.
- Ambasadorze Montpellier, to dla mnie zaszczyt móc pana poznać - ogolony na łyso mężczyzna w okularach otaksował dziedzica badawczym spojrzeniem. Abdel odpowiedział tym samym, przesuwając wzrokiem po twardych rysach oblicza, po obwieszonym uprzężą kombinezonie, po wiszących na szyi doktora goglach i naszywce z symbolem Szpitala zdobiącej jedną z taktycznych kieszeni.
Lekarz nie wyciągnął na powitanie dłoni, co wśród innych społeczności mogło uchodzić za wyraz wyniosłości, ale co zgodnie z wiedzą Abdela o Szpitalnikach dowodziło przywiązania mężczyzny do podstawowych kanonów higieny.
- Jestem Carmino Ferro, naczelny ordynator Vivaco - przedstawił się Szpitalnik, a Abdel ponownie skinął głową przypominając sobie mgliście nazwę Vivaco przypisaną do jakiejś kroki na studiowanej w Bergamo mapie Północnej Purgarii.
- Odwzajemniam ten zaszczyt - oznajmił pierworodny - Jak dosłyszałem, zamierza pan przyjrzeć się miejscu popełnienia tej szokującej zbrodni. Czy jako powołani przez namiestnika śledczy możemy do pana dołączyć, jako że sami również się tam udajemy?
- Nie mam nic przeciwko - odrzekł doktor Ferro, przenosząc pełne ciekawości spojrzenie na resztę orszaku dziedzica, w szczególności jego przyrodnią siostrę - Czy mógłbym zostać przedstawiony pańskiej świcie, ambasadorze?