Gearhead uważał, że Abraham zdecydowanie przegina i za mocno pracuje żeby zasłużyć sobie na przezwisko Moby Dick czy raczej wielki chuj, które nie miało bynajmniej nic wspólnego z wielkością jego przyrodzenia...
Nie powiedział jednak nic zamiast tego zdjął z dłoni rękawiczkę dorzucając ją do odkażanych narzędzi na czoło chłopaka wstąpił pot powoli zaczął zastanawiać się czy lepiej sięgnąć po gnata czy radziecki klucz? Przez niewyparzony jęzor czarnucha wyjdą z tego żywcem, ale nie zamierzał tanio sprzedać skóry...
Nagle, gdy już planował swoje stylowe zejście ulicznej improwizacji nastąpiło niespodziewane rozwiązanie. Lee mało, co wyznawał się na kulturze Azjatyckiej, ale z filmów karate i kreskówek nauczył się pewnego zachowania, gdy tylko zobaczył Pana Lao natychmiast przyłożył otwartą
dłoń do pięści i skłonił się bardzo głęboko przed antycznym chińczykiem.
Wydawało mu się, że zwyczaj jest Japoński a nie Chiński, choć pewności nie miał, ale wiedział, na 100% że starzec może w tej chwili zależnie od humoru spełnić szalone żądania finansowe popierdolonego murzyna albo kazać ich zaszlachtować a zwłoki przerobić na mielonkę do dzisiejszej potrawki.
Nie chciał nawet patrzeć na twarz starca czekał z zamkniętymi oczami nie zmieniając ułożenia dłoni ani pozycji. Może jego koledzy coś wymyślą? Jemu pozostała nadzieja, która podobno jest matką głupich, ale wszystkie dzieci kocha.