No, no... zrobiło już się lekkie zamieszanie, gdy tak nagle poczęli wszyscy wstawać, z tych kokonów... "- Dlatego właśnie omijam lasy" - powiedział jeden z nich, zwykły człowiek nie odrzucający Krasnoluda, ale też za bardzo nie przyciągający go. - Ano racja. Ja to bym tu za nic nie wlazł, ale każdą inną drogę licho wzięło. - powiedział do niego.
Bardziej uwagę Krasnala zwrócił kto inny, jegomość wyglądający na jakiegoś ważniaka. Nie lubił takich typów. Myślą tylko, że ze wszystkich na świecie jedynie on wie najlepiej... " -...Masz świadomość, że miałeś zaszczyt uratować sir Sandora Magrane'a" - słysząc to Sumar tylko utwierdził się w swoim przekonaniu o tym człowieku. "- No... ten...wiesz, dzięki." - Te słowa, jednak, zdziwiły krasnala co nie miara. Rzadko kiedy taki ważniak miał na tyle godności, aby podziękować. Tym bardziej, że jest Krasnoludem co u nich, nie wiedzieć czemu, tym bardziej powoduje niechęć do jakichkolwiek ugód.
A gdzie podział się ten Niziołek? Przed chwilą jeszcze tu leżał. No przecież nie wyparował, nie? Usłyszał jednak jakieś gwizdanie i nawoływanie "Burza! Burza!". Stwierdził, że to musi być ten Niziołek. - A temu co, całkiem mu mózg wypapuciał? - Burzy to masz ile kcesz... od piorunów tej burzy! - powiedział do Niziołka, który bardzo wyraźnie czegoś szukał. "- Nazywam się Alfred Greenhill. Nie widzieliście małego kudłatego psa?" - Powiedział Niziołek podchodząc z powrotem do drzewa. - Psa żem nie widział, ale toć burzy wolałeś, a burzy to mamy w cholerę. - powiedział przy okazji zauważają swój topór leżący na ziemi. Najwidoczniej wypadł mu z tego wszystkiego. Podniósł go i zatknął za pas. "- To jak ? Rozpalimy ognisko ?" - wypalił ni stąd ni zowąd ważniaczek. - Niech mnie hiena pożre, wam wszystkim coś się chyba z głowami porobiło! Ognisko? Ledwo co Cię drzewo wszamało, boś po liściach chodził, a teraz będziem je palić? A co, niech ma dziewczynka, nie? - wykrzyknął do wszystkich, po czym westchnął. - Ja tam radze wynosić się czym prędzej. - powiedział już nieco spokojniej wskazując w kierunku, gdzie ostatnio widział ścieżkę. - Ekhem... no to jak... może który głodny? - dodał cicho, z nadzieją, że nikt nie usłyszy...
__________________ Question everything. |