Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2020, 08:18   #293
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Z dzikim uśmiechem przyjemności patrzyła na szkielety wpadające w przepaść. Po tych wszystkich problemach i stratach, które im zadały, to był wspaniały widok. Gdy trzy ostatnie przedarły się do ich grupy, była jedną z tych, która ruszyła do walki ramię w ramię z innymi. Tym razem nie mieli problemów, by sobie poradzić z tak małą grupką bezrozumnych szkieletów. Walka została wygrana.

- Dobra robota, Caspar - powiedziała do czarodzieja, uśmiechając się lekko. - Postaraj się teraz odpocząć, możemy jeszcze potrzebować twoich czarów później.

Niedługo później dołączyli do głównej grupy z Farigoule, która również doznała strat. Nastroje były paskudne, ale nie było co się dziwić. No i w walce najprawdopodobniej poległa Gwendoline, z którą ostatnio Sophie ogarniała wieśniaków podczas ataku katapulty. Niech Morr ma ją w swojej opiece. Zdziwiła się natomiast, że Cecil był jednym z tych, którzy zrobili najwięcej dla ochrony karawany. Jego sztylet wyglądał dość nietypowo, przez chwilę przebiegło Sophie przez myśl, że może nawet nie jest zwykłą bronią. Nie skomentowała jednak.

- My też ponieśliśmy swoje straty, ale dzięki pomysłowi Caspara i jego zdolnościom, udało nam się zepchnąć szkielety w przepaść przy wodospadzie. Inaczej nie wiem, jak byśmy sobie z nimi poradzili. Najważniejsze, że chwilowo odparliśmy atak czarownika, choć podejrzewam, że to dopiero przedsmak...

Podążając w kierunku klasztoru, pozwoliła opatrzyć swoją ranę na ręce Dietmarowi i pogrążyła się w rozmyślaniach. Gdzieś tam był ten paskudny nekromanta, który najpewniej znów przypuści swój atak, a do jego armii dołączą polegli wieśniacy i ich towarzysze. To wszystko napełniało ją ponurym nastrojem - musieli dobrać się do skóry samemu czarownikowi, na razie jednak nie było takiej możliwości.

Gdy w oddali ujrzeli mury klasztoru, nie poczuła przesadnej radości. Należało opowiedzieć o wszystkim kapłanom i spróbować coś uradzić nad zastaną sytuacją.
 
Ayoze jest offline