Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2020, 07:09   #291
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Grimm wciągnięty w szeregi towarzyszy z ostatniej linii obrońców, zdołał łyknąć trochę powietrza, sapiąc niczym krasnoludzki miech parowy. Wspierał się na wysłużonym toporze i lustrował pole bitwy.

- Co za przygoda, każdej chwili szkoda
- wycharczał, spluwając gdzieś w bok. - Końca nie widać. No dobra, bratkowie, trzeba pomóc naszemu czarodziejowi, bo sam nie zdzierży.

Nie zamierzał zostawiać Caspara na pastwę szkieletów. Podejrzewał, że po rzucaniu zaklęć, mężczyzna będzie ledwo żywy i będzie trzeba go wesprzeć mocnym ramieniem. Niederlitz wyglądał jakby sam zaraz miał zmienić się w kościotrupa.
 
kymil jest offline  
Stary 04-04-2020, 20:13   #292
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Udało się! Udało!

Wszyscy żywi znaleźli się na ścieżynce stromo opadającej w dół, ku misie wypełnionej spienioną wodą, z której w dalszą drogę w dół doliny Vaseaux toczyła swój wzburzony nurt. Szkielety pozostały na górze, stłoczone na urwisku. Kilka kroków poniżej nich czaił się Caspar w towarzystwie krasnoluda. Reszta wolno schodziła niżej.

Młody czarodziej nerwowo splótł magię. Był na granicy wytrzymałości. Zdawał sobie sprawę, że ten czar może być jego ostatnim. Grimm stał obok, z toporem i tarczą. Gotowy do walki na śliskiej stromiźnie. Do starcia jednak nie doszło. W momencie, w którym pierwszy szkielet pojawił się na ścieżce, Niederlitz uwolnił skumulowaną energię Eteru. Gwałtowny podmuch wiatru potargał gałęzie, zakręcił zeszłorocznymi liśćmi i uderzył od tyłu w grupę szykujących się do zejścia ożywieńców. Większość z nich z klekotem kości wypadła poza krawędź urwiska i kręcąc w powietrzu malownicze figury pomknęła na spotkanie ze znajdującą się kilkanaście metrów niżej taflą wody, z której wystawały ostre krawędzie skał.

Trzy szkielety, które pozostały nie wahały się. Nawet nie zauważyły ostatecznego lotu swoich towarzyszy. Zgodnie z poleceniem ruszyły w dół, aby zabić wszystkich żyjących. Rozprawili się z nimi na dole, u stóp wodospadu. To była szybka walka, w której nie ponieśli już żadnych strat. Nikt nawet nie został draśnięty. Mogli ruszyć, już bez bezwzględnego pośpiechu na spotkanie karawany, której droga nieco niżej łączyła się ponownie ze ścieżką, którą podążali.

*

Wozów, wózków i innych wehikułów było zdecydowanie mniej, niż kiedy po raz ostatni widzieli uciekinierów ze wsi. Zresztą samych wieśniaków też brakowało, nie wspominając o większości krasnoludzkich górników i Gwendoline. Nastrój wśród farigoulczyków był co najmniej grobowy. Po drodze musiało stać się coś bardzo złego. Nawet Cecil z obandażowaną głową, jadący na wozie nie był zbytnio rozgadany.

- Dopadli nas – oznajmił również ranny Hector Brioche, gdy się już spotkali. – Najpierw wykończyli większość górników, którzy zostali z tyłu by nas bronić. Była z nimi panna Deschain… Gdy się przedarli straciliśmy jeszcze kilka osób… Gdyby nie lord Warminghton byłoby po nas…
To ostatnie stwierdzenie brzmiało cokolwiek dziwnie. Cecil Cumley zakręcił wąsa i napuszył się. – Cóż… Zrobiłem co trzeba było… Przecież mówiłem, że sroce spod ogona nie wypadłem… Dzielnym mężem jestem i w potrzebie nikogo nie zostawiam, o nie! – mówiąc to bawił się swoim ozdobnym sztyletem. Sztylet był ciężki i solidny. Na ostrzu wygrawerowane były jakieś znaki. Jelec był wygięty w kierunku ostrza i zakończony dwoma niewielkimi kulkami. Głowica miała kształt trupiej czaszki, w której oczodołach połyskiwały dwa małe rubiny. – Tak żeśmy ich przetrzebili, że zostali z tyłu i więcej nas nie nękali. Sam jeden chyba ośmiu położyłem, tą oto ręką!

*

Parę godzin później, już grubo po zapadnięciu zmroku gdzieś w ciemnościach przed uciekinierami pojawiło się wątłe światełko. Chwilę potem dało się słyszeć szczekanie psa. Przed nimi znajdował się klasztor Maisontaal.
 
xeper jest offline  
Stary 05-04-2020, 08:18   #293
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Z dzikim uśmiechem przyjemności patrzyła na szkielety wpadające w przepaść. Po tych wszystkich problemach i stratach, które im zadały, to był wspaniały widok. Gdy trzy ostatnie przedarły się do ich grupy, była jedną z tych, która ruszyła do walki ramię w ramię z innymi. Tym razem nie mieli problemów, by sobie poradzić z tak małą grupką bezrozumnych szkieletów. Walka została wygrana.

- Dobra robota, Caspar - powiedziała do czarodzieja, uśmiechając się lekko. - Postaraj się teraz odpocząć, możemy jeszcze potrzebować twoich czarów później.

Niedługo później dołączyli do głównej grupy z Farigoule, która również doznała strat. Nastroje były paskudne, ale nie było co się dziwić. No i w walce najprawdopodobniej poległa Gwendoline, z którą ostatnio Sophie ogarniała wieśniaków podczas ataku katapulty. Niech Morr ma ją w swojej opiece. Zdziwiła się natomiast, że Cecil był jednym z tych, którzy zrobili najwięcej dla ochrony karawany. Jego sztylet wyglądał dość nietypowo, przez chwilę przebiegło Sophie przez myśl, że może nawet nie jest zwykłą bronią. Nie skomentowała jednak.

- My też ponieśliśmy swoje straty, ale dzięki pomysłowi Caspara i jego zdolnościom, udało nam się zepchnąć szkielety w przepaść przy wodospadzie. Inaczej nie wiem, jak byśmy sobie z nimi poradzili. Najważniejsze, że chwilowo odparliśmy atak czarownika, choć podejrzewam, że to dopiero przedsmak...

Podążając w kierunku klasztoru, pozwoliła opatrzyć swoją ranę na ręce Dietmarowi i pogrążyła się w rozmyślaniach. Gdzieś tam był ten paskudny nekromanta, który najpewniej znów przypuści swój atak, a do jego armii dołączą polegli wieśniacy i ich towarzysze. To wszystko napełniało ją ponurym nastrojem - musieli dobrać się do skóry samemu czarownikowi, na razie jednak nie było takiej możliwości.

Gdy w oddali ujrzeli mury klasztoru, nie poczuła przesadnej radości. Należało opowiedzieć o wszystkim kapłanom i spróbować coś uradzić nad zastaną sytuacją.
 
Ayoze jest offline  
Stary 05-04-2020, 14:20   #294
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Drogi od momentu rzucenia czaru do spotkania z resztą uchodźców Caspar nie pamiętał. Miał niejasne przebłyski bycia podtrzymywanym przez Grimma, pamiętał uśmiech Bretonki, która chyba go za coś chwaliła, fragmenty potrzaskanych kości przy wodospadzie. Powidoki z wiatrami eteru kłębiącymi się w wirach. Nagle zorientował się, że osób w okolicy zrobiło się jakby więcej. Ale nie o tylu więcej o ilu powinno. Nigdzie nie dostrzegł Gwen. Krasnoludów też było mniej. Za to Albiończyk jeszcze urósł. I miał nadzwyczaj ciekawy sztylet. Z czaszką.
- Piękna broń - skomentował - Pokażecie, lordzie Warminghton? - zapytał. I przyjrzał się, naprawdę się przyjrzał podającemu się za szlachcica człowiekowi i jego broni.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 05-04-2020, 18:38   #295
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Ci, którzy mieli szczęście, przeżyli.

Wnętrzności Dietmara zawiązywały się w supeł, gdy myślał o tych, którzy szczęścia nie mieli. O tych, których nie udało im się uratować, których on nie uratował. Kwaśny płyn wracał z żołądka i palił przełyk, gdy wyobrażał ich sobie, martwych, ale ciągle poruszających się, walczących z nimi, próbujących ich zabić. Nie w akcie zemsty, działających jedynie jak bezmyślne kukiełki, jak narzędzia nekromanty. To nie była ani śmierć, ani życie, jedynie naigrywanie się z jednego i drugiego.

Wojownicy mogli w końcu odpocząć. On nie. Działał jak nakręcony przez krasnoludzkich inżynierów mechanizm. Bandaż, zawinąć. Ucisnąć. Igła, zszyć. Nastawić. Usztywnić. Maść, nasmarować. Związać. Krople trzeźwiące, pod nos. Bandaż... Nie ma już bandaża. Rwać rękaw, zawinąć. Mózg nie odnotowywał już kolejnych osób. Gdyby ktoś spytał cyrulika, kogo opatrywał, nie potrafiłby odpowiedzieć. Nie miał sił na rozmowy, sztylety, powitania, pożegnania. Widok murów La Maisontaal nie przyniósł spodziewanej wcześniej radości czy ulgi.

- Opat, musimy go ostrzec. Trzeba ściągnąć wszystkich z okolicy w ściany klasztoru.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 07-04-2020, 19:27   #296
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Grimm był w ponurym nastroju. To za jego namową podzielili grupę, aby sprowokować szkielety do podążenia za skromniejszymi siłami. Plan nie wypalił. Kościotrupy nie próżnowały, lecz wybiły prawie połowę członków karawany.

- Na Przodków! - zaprzysiągł khazad. - Przysięgam, że zniszczę tego czarnoksiężnika, który kieruje tymi ożywieńcami.

Więcej już nic nie mówił, wziął się za pomaganie rannym. Trzeba było ich zaprowadzić do klasztoru. Dietmar miał rację: opat La Maisontaal musiał się o wszystkim dowiedzieć.
 
kymil jest offline  
Stary 08-04-2020, 20:47   #297
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Caspar mrugnął, równocześnie jednym słowem przyzywając moc. Kiedy otworzył oczy, świat przed jego nim wyglądał inaczej. Rzeczywiste kontury rozmyły się i wyblakły, a ich miejsce zajęły wzorzyste kształty nadawane przez Wiatry Magii. Wszystko wokół Caspara pulsowało i przelewało się, jednak to trzymany przez teraz niewyraźną postać sztylet skupił jego uwagę. Pozostawał taki sam jak chwilę wcześniej. Wyraźny i solidny. Teraz jednak oczodoły czaszki stanowiącej głownię świeciły purpurą. Shyish. Na ostrzu mag dostrzegł też wyraźny, jarzący się ametystową barwą napis zapisany w języku klasycznym, jednak alfabetem przynależnym językowi magii: Mors ultima, requiescant in pace.

*

Przetrzebiona karawana spowodowało sporo zamętu w klasztorze. Zaspani mnisi natychmiast zabrali się do przygotowania zakwaterowania dla uchodźców, opatrzenia rannych i zajęcia się tymi nielicznymi zabitymi, których ciała zdołano zabrać ze sobą. Wśród tych ostatnich była Veronique, żona Alaina Gascoigne. Żołnierz łkał trzymając martwą żonę w ramionach i za nic nie dał jej sobie odebrać. Poturbował i obrzucił wyzwiskami jednego z mnichów. Sam zaniósł okryte woalem ciało do przygotowanego pomieszczenia, a potem zniknął wszystkim z oczu. Podobnie stało się z Cecilem, którego nigdzie nie można było znaleźć.

Awanturnicy chcieli zobaczyć się z przeorem, ale jak na razie nie było to możliwe. Młody mnich poinformował ich, że Ojciec Jean-Luis pośle po nich, gdy tylko będzie miał chwilę czasu, bo na razie zajęty jest sprawami związanych z uciekinierami. Krasnoludy, te które zdołały przetrwać furię ataku Liczmistrza (w tym ranny Grimbin), wzięły się za przygotowywanie umocnień. Pomagało im kilku mnichów. Kilku innych zakonników wszczęło alarm w osadzie zlokalizowanej wokół klasztornych murów. W noc niosła się smutna nuta bijącego nieustannie dzwonu. Wystawiono straże. Pochodnie i ogniska rozpalone na dziedzińcu strzelały snopami iskier w mroźną, górską noc. Od Frugelhornu dął zimny wiatr…
 
xeper jest offline  
Stary 09-04-2020, 15:33   #298
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Rache patrzył na cierpiącego Alaina z zaciśniętymi mocno szczękami i zrozumieniem w oczach. Wiedział, że tamten musi uporać się ze swoim bólem sam.

Gdy dowiedział się, że opat nie ma teraz czasu dla nich, poczuł jeszcze silniejsze zmęczenie. Wydarzenia ostatnich dni, walki z nieumarłymi, marsze, ucieczki, ciągła praca, to wszystko w końcu uderzyło Dietmara ze zdwojona siłą. Przysiadł na chwilę pod kamienną ścianą klasztoru, opierając głowę o przyporę. Obiecał sobie, że zamknie oczy tylko na chwilę. Obiecał sobie...
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 09-04-2020, 18:07   #299
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Czuła się dziwnie na sercu i duszy, widząc Alaina Gascoigne nad ciałem małżonki. Nie chciała się wtrącać ani w jakikolwiek sposób spróbować go pocieszać, bo wiedziała, że to i tak nic nie da, a słowa otuchy były w tej sytuacji nieważne. Ten człowiek musiał zostać teraz sam ze swoją stratą i tragedią, przynajmniej przez jakiś czas, aż się uspokoi na tyle, by mogli z nim normalnie porozmawiać. Tylu dobrych ludzi zginęło dzisiaj z rąk tego pieprzonego nekromanty...

Opat nie miał czasu, żeby ich obecnie przyjąć, więc Sophie poprosiła jednego z młodych mnichów, by zaprowadził ją do jakiejś jednoosobowej izby, gdzie mogła by odpocząć. Czuła, jak adrenalina z niej schodziła, przez co stała się ospała i mocno zmęczona. Poprosiła jednocześnie, by ją obudzić, jeśli opat będzie mógł ich przyjąć, albo zacznie dziać się coś złego.

Pozostawiona sama sobie w skromnym pokoiku zamknęła drzwi na skobel, a potem położyła przy nich swój plecak i kuszę. Odpięła pas z mieczem, zdjęła buty po czym legła niczym kłoda na łóżko. Czuła się tak wymemłana psychicznie i fizycznie, że nie minęła nawet minuta, jak odpłynęła w sen.
 
Ayoze jest offline  
Stary 09-04-2020, 22:05   #300
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Shyish. Fioletowy Wiatr Magii. Eteryczna manifestacja upływającego czasu, śmierci oraz nieuchronnego końca wszelkiego istnienia. Przez laików błędnie utożsamiany z czymś używanym przez nekromantów. W rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Chociaż i tak Caspara zawsze śmieszyła oficjalna nazwa dziedziny magii, która się nim zajmowała. Taumaturgia Finalizacyjna. Nawet teraz uśmiechnąłby się, gdyby nie był tak zmęczony. Zresztą, twórca sztyletu postarał się by i ludzie pozbawieni daru manipulacji eterem mogli dowiedzieć się, czym jest ta broń i do czego służy. Mors ultima, requiescant in pace.
Caspar był całkiem zdolnym studentem. Ale nawet gdyby nie był, klasyczny wbija się rózgą do rzyci tak długo, aż do głowy trafi. Sztylet był ewidentnie zaklęty i to przez kogoś, kto wiedział co robi, zapewne Ametystowego Czarodzieja. I to takiego w randze Mistrza co najmniej. A wypowiedź Albiończyka (o ile był nim rzeczywiście) nie była czczą przechwałką. Ta broń prawdopodobnie zadawała nieumarłym znacznie większe obrażenia niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka na jej niewielki rozmiar.

***

I właśnie z powodu sztyletu Caspar bardzo zmartwił się, gdy usłyszał, że Cecil zniknął. Niby dla studenta zarwana noc to nie problem, ale miał nadzieję, że choć kilka godzin snu urwie. A zamiast tego wypytywał mnichów i uchodźców, czy nie widzieli owego szlachcica z Albionu. A także Alaina, tego młodego żołnierza, którego żona zginęła. Brakowało tylko by oszalały z rozpaczy żołnierz popełnił samobójstwo albo poszukał zemsty (co także równało się samobójstwu). Stracono już i tak zbyt wielu. Wiedział, że w takich sytuacjach niekoniecznie trzeba było robić wiele. Ale przynajmniej być obok.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172