Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2020, 18:38   #295
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Ci, którzy mieli szczęście, przeżyli.

Wnętrzności Dietmara zawiązywały się w supeł, gdy myślał o tych, którzy szczęścia nie mieli. O tych, których nie udało im się uratować, których on nie uratował. Kwaśny płyn wracał z żołądka i palił przełyk, gdy wyobrażał ich sobie, martwych, ale ciągle poruszających się, walczących z nimi, próbujących ich zabić. Nie w akcie zemsty, działających jedynie jak bezmyślne kukiełki, jak narzędzia nekromanty. To nie była ani śmierć, ani życie, jedynie naigrywanie się z jednego i drugiego.

Wojownicy mogli w końcu odpocząć. On nie. Działał jak nakręcony przez krasnoludzkich inżynierów mechanizm. Bandaż, zawinąć. Ucisnąć. Igła, zszyć. Nastawić. Usztywnić. Maść, nasmarować. Związać. Krople trzeźwiące, pod nos. Bandaż... Nie ma już bandaża. Rwać rękaw, zawinąć. Mózg nie odnotowywał już kolejnych osób. Gdyby ktoś spytał cyrulika, kogo opatrywał, nie potrafiłby odpowiedzieć. Nie miał sił na rozmowy, sztylety, powitania, pożegnania. Widok murów La Maisontaal nie przyniósł spodziewanej wcześniej radości czy ulgi.

- Opat, musimy go ostrzec. Trzeba ściągnąć wszystkich z okolicy w ściany klasztoru.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline