Vadim w spokoju wysłuchał szczekania żółtych chujków. Gdy padły ostatnie słowa, schował dłoń w twarzy i prychnął cicho.
- Słuchaj ziomek - zaczął tłumaczyć frajerom na czym stoją - Nie ty tutaj rozdajesz karty, a tym bardziej nie tym mówisz, co kto ma robić. Dałeś dupy i cię brudasy wydymały bez mydła. Pan Lao jest zły, żeby nie powiedzieć wkurwiony, bo ponoć pokładał w tobie duże nadzieje. A tu taki chuj.. Twoje szczęście, że zgodziłem się wyciągnąć was z tego bagna. Pan Lao nie chce wojny z tymi brudnymi frajerami, bo to psuje interesy. Ma na nich inny pomysł.Tylko to nie na twoją łepetynę, więc nie będę cię zanudzał szczegółami. Jak powiedziałem widzimy się jutro o ósmej w “Tianlonga” Paniał? Liczę, że się zjawicie, tego życzy sobie pan Lao. A przecież nie chcesz go zawieść, nie?
Vadim zakończył przemowę szerokim uśmiechem, po czym rzekł do kumpli.
- Dobra mordy, to by było na tyle. Czas się zbierać.
I nie czekając na odpowiedź żółtych chujków skierował się do drzwi.