Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2020, 14:26   #44
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ulice Northside, 2 listopada 2021, 22:05

Komórka Vadima sprzężona była bezprzewodowo z tkwiącą w uchu fiksera słuchawką, bo chociaż gliniarze bardzo rzadko kręcili się po ulicach dzielnicy, zawsze istniało znikome prawdopodobieństwo, że akurat w tym momencie w okolicy napatoczy się jakiś radiowóz, którego załoga będzie chciała skroić kierowcę Uaza za łamanie drogowych przepisów.

- Jak mówiłem, Bill podrzucił mi torbę z dropsami - odparł Ken posługując się prostym slangiem dowodzącym tego, że nie mógł sobie pozwolić na pełną otwartość w rozmowie. Żyła wiedział, że policyjne SI przez cały czas czesały stanowy eter poszukując alarmujących władze słów kluczowych, ale z drugiej strony, fikserzy w Night City używali ciągle zmienianych kart prepaidowych oraz pełnego szyfrowania połączeń. Wyścig zbrojeń w nowej odsłonie.

- Ale popierdolił torby - ciągnął dalej wyraźnie wkurzony Ken. Vadim zwolnił nieco, skręcił w prawo ocierając się zderzakiem o grupę pijących na krawężniku piwo młodych mężczyzn w niechlujnych strojach i dawno niemytych włosach - Pojechał dalej, zanim mu zdążyłem oddać tę pierdoloną torbę, bo nie było w niej dropsów, tylko inny towar.

Vadim prychnął bezgłośnie pod nosem, chociaż opowieść Kena wcale go nie zdziwiła. Gangi kradnące towar ze statków podprowadzały czasami nie te ładunki, w które celowały - zwłaszcza, jeśli nie miały dobrej wtyczki w kapitanacie. Tak właśnie stało się z ludźmi dostarczającymi towar Kenowi: ktoś się zwyczajnie jebnął i zamiast określanych mianem dropsów tabletek wrzucił pośrednikowi do dziupli inny towar, wyciągnięty na szybko nocą z niewłaściwego okrętowego kontenera.

- Dobra, nie stękaj już tyle - parsknął fikser - Jeśli nie dropsy, to co?

- Kefir - odparł ledwie słyszalnym głosem Ken - Australijski kefir.

Żyła zmarszczył w grymasie zdziwienia czoło, bo slangowy termin Kena z niczym mu się nie kojarzył. Dropsy, lizaki, wafle, piasek, szkło, patyczki - wszystkie te rzeczowniki użyte w pozornie zwyczajnej rozmowie miały ukryte znaczenie, były przypisane do różnego rodzaju farmaceutyków. Ale kefir musiał być zupełną nowością, zwłaszcza jeśli był przemycany z Australii. Vadim cmoknął znacząco ustami uświadamiając sobie, że chyba wypadł trochę z tematu w obrocie medycznymi dragami.

- Dobra, ile masz tego kefiru? - zapytał wyprzedzając wlokącą się powoli taryfę - Komu to można opchnąć i po ile?

- Dwie tony w pojemniczkach po dwieście pięćdziesiąt gramów. W sumie osiem tysięcy. Myślę, że góra po pięćdziesiąt centów. Pojęcia nie mam, komu to wcisnąć, liczyłem na ciebie. Masz kupę znajomych w knajpach, bujasz się podobno z tym Lao, a on ma kilka restauracji. Pomóż mi sprzedać to kurewstwo, bo ja tego nikomu z moich nie opchnę, a wiszę kasę Alexowi. Jego chuj obchodzi, że Bill się dupnął.


Dopóki Żyła nie dokończy rozmowy przez telefon i nie dojedzie do knajpy, reszta ekipy spokojnie może sobie gadać na pace.


 
Ketharian jest offline