Furgil stąpał z nogi na nogę. Obracał oczami z boku na bok ledwie przesuwając głowę. Wodził wzrokiem od towarzyszy do czarnookich, a zwłaszcza ludzkiej gołej baby bladej jak trup. Wzdrygnął się z obrzydzeniem. Skóra i kości... i te czarne ślepia... Same pojeby i czuby po tych górach biegają, pomyślał obserwując wszystkich spod krzaczastych brwi.
Czuł się nieswojo otoczony ludzkimi szaleńcami, ale dać poznać po sobie niczego nie zamierzał. Szczerbek gotowy był do uczesania każdego kultysty.
- Zapytajcie czemu zarżnęli wisielców... Ofiary bogom chaosu składają, wyroki szafują, czy kurwa co innego? - mruknął.
Oby tylko to nie byli kultyści, bo dla takich miejsca nie było nawet w Górach Szaleństwa w światopoglądzie krasnoluda.