Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2020, 23:14   #217
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Ostra pobudka Adama

Kaleka rozejrzał się po mieszkaniu brud i smród znaczy się, że impreza udana! Zerknął na kąt śladu uryny…, Czyli jednak udało mu się kogoś sprowadzić na prywatkę? Gdzie był u siebie, Patrycji czy jeszcze kogoś innego? Właśnie zaczął się zastanawiać ile z rzeczy, które pamiętał ze snu zdążył zrobić naprawdę nim porwały go moce, gdy lekko zaspany wzrok zauważył psychopatę z pistoletem. Nadnercza wyprodukowały adrenalinę, które odgoniła resztki snu i przestawiła mózg na wyższe obroty…

Adam zaśmiał się nerwowo - Dobra, Szefie wiem jak to wygląda, ale zanim się wściekniesz mam cynk na mutanta! I to naprawdę silnego ma moc wciągania ludzi w sny i manipulowania rzeczywistością! Gdyby lepiej ją kontrolował można by z tego zrobić maszynę tortur gorszą od Guantanamo, park rozrywki lepszy niż Disneyland albo zastosować do zdalnego zabijania, bo jak się umrze na jawie to we śnie też - Zaczął nawijać bez opamiętania - Jest tylko jeden problem smark był zbyt potężny i trzeba go było zabić…. Nie ja pociągnąłem za spust razem z Patrycją próbowaliśmy go dla ciebie dostarczyć, ale mówiłeś Szefie, że ci, którzy ci płacą skupują ciała prawda? Mogę ci podać dokładny opis świata, jaki wykreował. Dzieciak nazwał się Dominik Leśniewski po wydarzeniach z Placu Zwycięstwa zapadł w śpiączkę… Bardzo możliwe, że jeszcze żyje, jeżeli dasz mi chwilę mogę spróbować zlokalizować szpital gdzie był - Wziął głęboki oddech całą siłę woli kosztowało go żeby kolejne zdanie nie zabrzmiało błagalnie i żałośnie, bo nie chciał żeby jego ostatnie słowa były skomleniem o łaskę.

- Wiem, że umawialiśmy się na coś innego, ale pracuje z tym, co mam dostarczyłem ci informacji Szefie nie potrzebuje zapłaty. Tym razem starczy żebyś mnie nie zastrzelił ani nie okaleczył tak w ramach, bonusa motywacyjnego... - Sosnowski robił dobrą minę do złej gry utrzymując stonowany tembr głosu, ale rozszerzone strachem oczy, pot na twarzy oraz mocz, który właśnie ściekał przez cewnik do woreczka opowiadały zupełnie inną historie.

Głupio mu było tak sprzedawać dzieciaka i dawać w ręce szaleńców i służb tak potencjalnie groźną broń… Miał nadzieje, że te informacje będą jego Asem w rękawie albo przynętą, ale obecnie nie miał innego wyboru.

Sprzęgło pokiwał głową w zamyśleniu, choć nie spuszczał oczu z Adama.
- Sprawdzę. Masz jeszcze coś?
- Nic Szefie. To już minął ten Deadline, który nam dałeś? Szczerze mówiąc nie wiem ile ten szczyl nas przetrzymywał wydawało mi się, że to kilka godzin, ale równie dobrze mogłem spędzić tam wiele dni nie jestem pewien ile rzeczy, które tam zrobiłem zanim zaczęły się super herosowie szaleństwa zdarzyły się w świecie realnym a co było snem… Wiesz Szefie musiałem walczyć z dziwaczną wersją kapitana żbika, który był robotycznym Stalinem podświadomość dziecka chyba porywała innych ludzi i czyniła z nich komórki obronne ciała, jeżeli usłyszysz o masowych dziwacznych śmieciach we śnie to pewnie wina Dominika. Będę musiał to sprawdzić, choć pewnie rząd to zamaskuje - Rozejrzał się po mieszkaniu - Kurwa jak ja to posprzątam? Przydałby się paraliż widać senna walka przybrała kształt fekalny w Realu... - Spojrzał się w oczy mordercy.

- Szefie, powiedz mi, jaka jest moja moc. Próbowałem śpiewać, próbowałem rozkazywać sięgałem w dal umysłem słowem i wolą. Pora żebyś się poddał nie mam mocy mój mózg jest zjebany przez porażenie mózgowe impulsy elektromagnetyczne z maszyny Zagórskiego też nie przepłynęły prawidłowo. Daj mi spokój nie zapłacą ci za moje zwłoki, jestem nieprzydatny, jako łowca, nie stanowię dla ciebie żadnego zagrożenia. Przestań tracić czas na kalekę. - Apelował do zdrowego rozsądku psychopaty, co byłoby śmieszne gdyby nie było tak tragiczne.

- To też sprawdzę - powiedział wpatrując się w Adama nieprzyjemnym wzrokiem. Wstał powoli.
- W takim razie miłego dnia Szefie, proszę już iść! Mam przed sobą dużo pracy a do przygotowania pułapkę na mutanty - Odpowiedział niewinnym wzrokiem, choć jego słowa również niosły podwójne znaczenie nie będąc jednocześnie kłamstwem.
- Minęły trzy dni od naszej poprzedniej rozmowy - poinformował cofając się w stronę drzwi. Ani na chwilę nie opuścił broni.

Słysząc to Adamowi dosłownie opadła szczęka ze zdziwienia. Leżał tak z otwartymi ustami bez słowa patrząc się na wychodzącego popierdoleńca.


 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 16-04-2020 o 03:12.
Brilchan jest offline