Sid wychylił pierwszą setkę i poszedł w długą.
- No co za kutas! - pomyślał Vadim odprowadzając wzrokiem solosa - Każdy ma swoje potrzeby, jasna sprawa. W sumie po to tutaj przyszli, ale tak się wypiąć na kumpli. Nie, no kurwa, tak się nie robi.
Vadim swoje pomyślał, ale nie podzielił się swoją opinią z Abim i Arthurem. Widać było jednak, że żyła wkurwienia wyszła na czoło fixera.
Butelka znowu poszła w ruch i do kieliszków spłynął boski nektar.
Smirnov wychylił setkę i zagryzł nachosem.
- Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że wypływamy na szerokie wody. Łapiecie mordy? Stoimy u progu prawdziwej kariery. Koniec z lutowaniem podpierdolonych odtwarzaczy i opychania ich na bazarze. Deal z Lao to nasza brama do prawdziwego życia na krawędzi. Trzeba tylko to umiejętnie rozegrać, bo jeden błąd i nas kurwa nie ma. Musimy trzymać się razem, a nie jak… chuj z nim. Wchodzimy na śliski grunt, bo chinole, to raczej ze swoimi trzymają, a my to takie osiedlowe kundle. Jeszcze nam tylko tranzystora w ekipie brakuje i będzie prawdziwy multikulti miks. - Vadim zaśmiał się głośno ze swojego żartu - Dzisiaj oblewamy nas sukces, ale od rana zapierdol Na początek uderzamy do Kena. Trzeba obgadać sprawę. Typek mówi, że trzeba mu pomóc opchnąć dwie tony… - Żyłą zawiesił głos i po chwili dodał - australijskiego kefiru, czymkolwiek to gówno jest. Ponoć można na tym zarobić kilka ładnych tysięcy. Potem trzeba będzie popytać ludzi, czy słyszeli coś o awanturze między tym żółtym chujkiem, co go dzisiaj pozszywaliśmy, a tymi cwelami z Los Patatos. Co to w ogóle, kurwa za nazwa? Ja no hablo espaniol, ale to mi brzmi jak ziemniaki, znaczy się kartofle, he, he. - Vadim znowu ryknął śmiechem i wychylił kolejną setkę - Jebać ich! Trzeba jednak się dowiedzieć od postronnych o co poszło. To nam pomoże rozeznać się w konflikcie. Lao dał mi do zrozumienia, że nie chce żadnych zamieszek na swoim terenie, więc trzeba będzie to wszystko ostrożnie rozegrać. Jak się dowiemy o co poszło, to będziemy mogli, coś tym zjebom zaproponować. Jak już będziemy wiedzieli, co i jak, to trzeba się będzie umówić z tym bossem od kartofli. Jak mu tam było.. Razor? Ja będę z nim gadał, ale was potrzebuje jako obstawę, żebym na frajera nie wyszedł, nie? A wieczorem spotkanie z żółtymi chujkami w “Tianlongu” Taki jest mój plan na jutro. Co wy na to? - zakończył swą przydługą przemowę Smirnov.