Grimm był w ponurym nastroju. To za jego namową podzielili grupę, aby sprowokować szkielety do podążenia za skromniejszymi siłami. Plan nie wypalił. Kościotrupy nie próżnowały, lecz wybiły prawie połowę członków karawany. - Na Przodków! - zaprzysiągł khazad. - Przysięgam, że zniszczę tego czarnoksiężnika, który kieruje tymi ożywieńcami.
Więcej już nic nie mówił, wziął się za pomaganie rannym. Trzeba było ich zaprowadzić do klasztoru. Dietmar miał rację: opat La Maisontaal musiał się o wszystkim dowiedzieć. |