Klub „Omnia”, 2 listopada 2021, 23:00
Narkotyczny obłęd gorejący w przekrwionych oczach mężczyzny przybrał w jednej sekundzie na intensywności, wieszcząc nieuniknioną utratę panowania nad emocjami. Sid widywał to wielokrotnie w przeszłości, zwłaszcza u ludzi wyniszczonych tymi odmianami używek, które potęgowały agresywne zachowania biorców, często u uczestników walk w klatkach takich jak te umieszczone w podziemiach "Omnii".
Wytatuowany gość napiął mięśnie i ręka Maya opadła na pas spodni, za którym tkwił noszony w ukryciu pistolet solosa.
Ktoś otworzył drzwi toalety i facet instynktownie odwrócił spojrzenie w stronę progu. Sid wiedział, że to był najlepszy moment, aby wykorzystać nagłą przewagę i znokautować przeciwnika, ale zaskoczony dziwnym wyrazem twarzy faceta, podążył bezwiednie za jego wzrokiem.
Do toalety weszła dziewczyna. Sid uświadomił sobie, że fakt jej wizyty w męskim kiblu wcale go nie poruszył, bo w klubach takich jak ten kobiety i mężczyźni regularnie mylili toalety, czasami wręcz z premedytacją. Zdumiało go to jak bardzo była zjawiskowa - nawet jak na standardy wyższych poziomów klubu. Zafarbowane na zielono i niebiesko włosy, ogromne oczy o lśniącym drobinkami brokatu makijażu, gęste długie rzęsy. Oblepiająca ją czerwona sukienka podkreślała pięknie zarysowane kształty ciała.
- Och, czyżbym w czymś przeszkodziła? - spytała przypominającym roztopiony miód głosem i Sid w jednej chwili zupełnie zapomniał o małoletniej lasce, którą zamierzał wyłomotać w dogodnej chwili na tylnym siedzeniu Uaza, być może nawet w tandemie z Dickiem.
Ta dziewczyna prezentowała sobą zupełnie inną klasę, na co dzień znajdującą się kosmicznie daleko poza zasięgiem Sidneya.
- Czego? - warknął zbity z tropu facet z tatuażami, po czym cofnął się o krok.
W ślad za dziewczyną do toalety wszedł szczupły mężczyzna w markowej kurtce z prawdziwej skóry, krótko ścięty, poruszający się w oszczędny sposób zdradzający na pierwszy rzut oka paramilitarne wyszkolenie. Masywny kształt zarysowany pod jego ubraniem ujawniał obecność gnata prawdziwie epickich rozmiarów, a kiedy prawe oko mężczyzny błysnęło czerwienią smartowanego celownika, pokryty tatuażami kark zademonstrował szczątkowy instynkt samozachowawczy i wymamrotawszy pod nosem nieskładne przeprosiny zamknął się czym prędzej w jednej z kabin.
- Wszystko w porządku, Lenu? - spytał gość w kurtce, na której dopiero teraz Sidney dostrzegł zapinki z logo Piranii - Ktoś ci się naprzykrzał?
- Ależ skąd, panie Vega - roześmiała się dźwięcznie piękność w czerwonej sukience. Odrzuciwszy Sida powłóczystym spojrzeniem, nosząca trącące europejskim brzmieniem imię dziewczyna przecięła lekkim krokiem przestrzeń toalety.
May podążył za nią pełnym fascynacji wzrokiem, czując dziwną suchość w ustach i motyle w brzuchu.
- Gonzo i Białas właśnie dzwonili, że za chwilę będą u Hectora - powiedział mężczyzna obserwując jednocześnie bez śladu skrępowania Maya - Trzeba się uwinąć, a musimy jeszcze wyciągnąć z klatki twojego managera.
- Zaraz będę gotowa. A Christopher to prawdziwa bestia, kiedy wciągnie kreskę. Daj mu jeszcze chwilę, niech wygrzmoci jeszcze jednego frajera. W Europie rzadko trafia nam się równie wysublimowana rozrywka, a nadto uwielbiam zapach jego piżma. Przyprawia mnie o obłęd równie mocno jak te dwa słodziaki, Eduardo i Clarens - odparła Lenu stając przed jednym z pisuarów i suchość w ustach Sida uległa spotęgowaniu, kiedy solo zorientował się, że urocza posiadaczka czerwonej sukienki właśnie zamierzała z tego pisuaru skorzystać.
Na stojąco!
- Masz jakiś problem z manierami? - zapytał cyngiel Piranii wwiercając się w Sida czerwienią swego cybercelownika - Mógłbyś okazać odrobinę dobrego wychowania i pozwolić damie na chwilę prywatności.