08-04-2020, 09:39
|
#63 |
| Krukow cicho otworzył drzwi swojej AVki. Wyślizgnął się na betonową płytę lądowiska. Sprawdził broń. W Erce powinien siedzieć pilot. Tak przynajmniej nakazywały protokoły wojskowe. Pilot nie opuszcza pojazdu w czasie akcji. Po to wysyła się obstawy, żeby pilot był bezpieczny.
Wiedział już, że w razie czego polecą Raptorem, bo jego pilot najpewniej leżał martwy w kokpicie. Przeniósł się za policyjny latacz przymierzając spokojnie. W głowie przeanalizował prawdopodobne postępowanie zespołu. Erka wzbije się w powietrze gdy tylko załatwi trzech ludzi z obstawy. Ostrzela go, a on zginie. Dlatego natychmiast po unieszkodliwieniu trzech żołnierzy musi się udać do wyjścia.
Sprawdził odległość. Uśmiechnął się do siebie. Czuł, że da radę ją przebiec zanim pojazd wzbije się i rozpocznie ostrzał. No to teraz musiał tylko trzy razy wystrzelić, zanim go zauważą, a potem się wycofać.
Oparł rękę na masce policyjnej AVki, która stanowiła jego osłonę. Wziął wdech i pociągnął za spust. Raz. Drugi. Trzeci. Metodycznie z wprawą snajpera. A jednak strzelał krótkimi seriami. Celował w korpus. Broni szynowej i tak nie zatrzymywała prawie żadna kamizelka. A nawet jeżeli zatrzymywała, to połamanie żeber i łopatek spowolni przeciwników na tyle, żeby mógł poprawić. Po trzecim oddanym strzale skierował celownik na ERkę. Nieznośny ułamek sekundy oczekiwania na ruch. Czy się poderwie? Czy byli tu wojskowi z prawdziwego zdarzenia, czy dzieciaki z kasą w bojowych powłokach? Całe ciało Krukova było napięte, żeby puścić się biegiem do ucieczki na najmniejszy wręcz sygnał sugerujący wzniesienie się opancerzonego pojazdu.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
| |