Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla - Na psa urok... - Franz syknał cicho, splunął i niespokojnie rozejrzał się wokół. Widząc odchodzącą w stronę wieży grupę, trochę żałował, że zostanie tu sam z kobyłami. Ale przynajmniej wiedział, że zwierzęta będą czujniejsze niźli człek i jakby jakie licho się zbliżało, to pewnikiem konie jako pierwsze dadzą upust niepokojowi, rżąc czy nawet uciekając w nieznane. A to da chwilę staremu traperowi, aby samemu dać drapaka w stronę owianego mistycznymi siłami grobowca, albo choćby nawet brać jednego konia i nuże byle dalej od tego przeklętego miejsca. Szanse, że wyszedł by cało z bagien były niewyobrażalnie małe. Świadomość, że zostawiłby swoich też by bolała. Ale już lepiej było być żywym koniokradem, niźli martwym bohaterem. Niepsokojnie przechodząc z nogi na nogę, Mauer rozgladał się wokół i tylko od czasu niemal tęsknym wzrokiem wodząc za oddalającą się Remerczykami. |