Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-04-2020, 19:27   #311
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, odległe mokradła

Czapla odleciała poruszając dostojnie skrzydłami, zniknęła po krótkiej chwili w oparach coraz gęściejszej mgły. Ci z najmitów, którzy z jakiegoś powodu zamierzali ruszyć jej śladem, z nieskrywanym zdziwieniem jęli zerkać ku tkwiącej w miejscu Ametystowej Czarodziejce. Ta schowała do kieszeni srebrny łańcuszek z kamieniem, zaczęła gestykulować rękami mrucząc pod nosem niezrozumiałe słowa wypowiadane w języku, który swym brzmieniem budził ciarki tych stojących najbliżej członków świty.

Przełożony przez kolana kruczowłosej kobiety magiczny kostur błysnął na chwilę fioletowym światłem, po czym znowu przygasł.

- Święty Sigmarze… - sapnął Valdemar.

Katerina uśmiechnęła się z satysfakcją, pokiwała znacząco głową.

- Tak jak sądziłam - powiedziała - Mógłbyś po tysiąckroć przejść obok tego miejsca, a pewnie za każdym razem widziałbyś tylko drzewa. To jest iluzja najwyższej klasy. Omal sama jej nie przeoczyłam.

W miejscu sprawiającym wrażenie wyjątkowej gęstwy splecionych ze sobą drzew i zarośli pojawiło się znienacka coś zupełnie innego. Oczom oczarowanych ludzi ukazała się pozbawiona roślinności kolista przestrzeń otoczona kręgiem drzew, których konary i pnie wydawały się wykręcać w rozpaczliwej próbie cofnięcia się przed krawędzią jałowej pustki.

Pośrodku tej przestrzeni znajdował się łagodny pagórek, na którego zboczach nie rosło nawet jedno źdźbło trawy, ani jeden kolczasty krzaczek. Zbudowana na jego szczycie kamienna wieża wznosiła się ku pochmurnemu niebu niczym samotny palec. Niezwykła w swej prostocie, pozbawiona jakichkolwiek dekoracji, przypominała antyczną pozostałość po pradawnych czasach.

- To musi być to miejsce - oznajmił z ogromnym podekscytowaniem Valdemar, prostując się w siodle niczym uleczony z kalectwa nieszczęśnik. Cmokając na konia kapłan ponaglił zwierzę, przymusił je do ruszenia ku wieży.

- Zalecam powściągliwość, świątobliwy - powiedziała natychmiast Lautermann - Zaiste musi to być mauzoleum czcigodnego Arforla. Wyczuwam aurę magii przepełniającą to miejsce. I chyba rozumiem, dlaczego w okolicy nie widać żadnych nieumarłych. Nawet teraz, tyle lat po śmierci magistra, lękają się miejsca jego spoczynku.

Czarodziejka wyciągnęła w bok dłoń, dotknęła nią ramienia pana Niersa.

- Sprawdźcie to - poleciła.
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 02-04-2020, 03:37   #312
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Na całe szczęście dyskrecja czy absolutna cisza nie była niezbędna podczas ich desperackiej wyprawy. Dlatego też Hans, jako bodajże jedyny, nie powstrzymywał się od głośnego rechotu po co lepszych historyjkach Karla, który niósł się po całych bagnach. Wtórował również w przyśpiewkach, których większość już znał, a przy tych które ku swojemu zaskoczeniu słyszał po raz pierwszy, starał się chociaż zapamiętac refren. Nie powiedział tego głośno, ale ewidentnie był wdzięczny Niersowi za te kilka godzin rozrywki i względnego relaksu. W całej tej zabawie nawet nie zwrócił uwagi na to, że po całym bagnie błąkają się jak dzieci we mgle czy też na dziwaczne kamyczki, którymi bawi sie czarodziejka. Oczywiście wszystko co dobre, szybko się kończy, a tym razem zabójcą dobrej zabawy była jak zawsze któraś z bab. Hans, który z kobietami wiedział jak się obchodzić, i skromnie mówiąc, z nie jednego pieca chleb jadł, doskonale zdawał sobie sprawę, że gdy w mieszanym płciowo towarzystwie grupka mężczyzn bawi się zbyt dobrze, zawsze zjawia się jakaś larwa, której jedynym celem w tym momencie jest zrobienie im na złość. Był jednak zaskoczony, że była to Olivia. W końcu to samo doświadczenie z kobietami nauczyło go też, że jak babie się porządnie wpierdoli, to żadne głupie pomysły jej do głowy przez jakiś czas nie przychodzą. A Smark zeszłej nocy na murze niezłe bęcki dostał. Szkoda tylko że w bebechy, szkielet ewidentnie mógł celować trochę bardziej w głowę...

Tyle się mówi o kobiecej solidarnośći, ale męska jej odmiana również, co prawda sporadycznie, się pojawia. Karl szybko sprowadził gówniarę na ziemię, a wymowne spojrzenia reszty mężczyzn dały jej do zrozumienia, że starczy tego gwiazdorzenia. Oprych postanowił nie kopać leżącej i już żadnej kąśliwej uwagi od siebie nie dodał. Jeszcze tego by brakowało, żeby się rozbeczała na tym bagnisku. Potem jakby zdechli, to Wroni Kutas by wszystkich ich pozamieniał w szkielety, a ją jędną w jakąś zjawę-płaczkę, którą się straszyło bachory. Jeszcze tego by brakowało, żeby nawet po śmierci, ta wyła mu nad uchem.

Gdy najpierw zobaczyli ptaszysko, czaplę czy jakiegoś innego bażanta, a chwilę później czarodziejka zaczęła się śmiać, jak jeszcze nigdy (mimo prześmiesznych historii Karla!), pierwszą myślą Hansa było "To koniec, odpłynęła. Popierdoliło ją do reszty od tej magii". Zanim jednak wygłosił tą opinię na głos, jego nieliczne szare komórki w końcu zaczęły pracować. Dotarło do niego, że dotychczas nie widział na tym bagnisku żadnego żywego ptactwa, jedynie tuziny martwych wron na murze. Lautermann w międyczasie coś pomamrotała po swojemu, poczarowała, poiluzjowała (Hans nie był pewien, czy dobrze usłyszał to słowo) i oto stali przed starą, kamienną wieżą, jak gdyby nigdy nic.
- Sprawdźcie to. - poleciła Katerina, a oprych doskonale wiedział, kogo miała na myśli, używając liczby mnogiej. Chwycił za miecz i patrząc pod nogi ruszył pomału w wyznaczoną stronę. Czas się wziąć za robotę.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 02-04-2020, 12:34   #313
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
"Nareszcie" Karl odetchnął w duchu widząc miejsce, którego szukali. Wpierw jednak musiał niemal zajechać drogę Valdemarowi, który cmokając na konia coś próbował zrobić. Karl nie wiedział dokładnie co, ale kapłan wyglądał na napalonego na zaklęcia, ale chyba wyłączył myślenie.
"Bohater się teraz odpalił, kurwa jego mać" pomyślał Karl i zaczął poprawiać to, co jego zdaniem jeszcze dało się poprawić.

-Stój. Pójdziemy pieszo. Konie do czarów mogą być nienawykłe. Widzisz tam cokolwiek, aby je uwiązać? Luzem mają pod wieżą stać? Jak jakiś piard magiczny nad uchem zwierzaka puścisz, to go do zimy na tych moczarach będziesz szukał. Nogi szanuj - wyjaśnił kapłanowi spokojnie, i na tyle głośno, by również i Katerina to usłyszała, choć akurat jej koń mógł pewnie znieść nawet conjurowanie demonów, a przynajmniej tak się Karlowi zdawało.

Ze swojego konia jednak zsiadł. Wiele razy nad uszami reiklandzkiego ogierka strzelano, siekano się, wrzaski umierających też dobrze znosił, ale Karl nie był do końca przekonany, czy potępieńcze wycie zaklęcia nie złamią w nim ducha. W każdym razie tego wolał nie sprawdzać.
Nonszalanckim ruchem uderzył lejcami w solidnie wyglądający konar powykręcanego jak kosz rapiera samego cesarza drzewa,wiążąc solidny supeł, następnie poczekał, aż Valdemar odwiąże się z siodła, i zrobił to samo z wierzchowcem wielebnego. Wyciągnął broń, kładąc głownię na ramieniu, poprawił kapelusz i ruszył w stronę wieży.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-04-2020 o 12:37.
Asmodian jest offline  
Stary 03-04-2020, 00:23   #314
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, odległe mokradła

Świat przemieniał się w każdym wymiarze. Ten który mogli dostrzec wszyscy i ten ukryty przed wzrokiem nieobdarzonych głębszym widzeniem. Lautermannowe rozproszenie iluzji Olivia odczuła jak zawroty głowy po zbyt zakrapianym wieczorze. Uparcie, mimo wszystko dziewczyna trwała w zaślepiona w powidoku czucia eteru. Powykręcane drzewa śpiewały unisono pieśń bólu. Jałowy grunt straszył suchością, suchością, którą adeptka poczuła w gardle. Odkorkowała spiżową buteleczkę i zwilżyła usta, później odrobina oliwy.

Z zazdrością łowiła zaufanie jakim obdarzyła czarodziejka mieczników. Ale przypomniała sobie- Ten co lśni najjaśniej...- Nie śpieszno jej było do strasznej wiedzy, niech się i męże wykażą. Zajmowało ją raczej, że to co czarodziejka nazwała łatwym, było banalnym, a większość już zdawała się zmęczona i rozdrażniona, słonce zaś, największy ich sprzymierzeniec nie zamierzało zwolnic swej wędrówki ku horyzontowi. Przysuwając się bliżej kapłana, a wzrok mając pełen smaków fenomenu chwyciła kogoś za rękę. Była to ręka dziewczyny, choć zatopiona w wiedźmim widzeniu, Hochberg rozpoznała ją. Valdis.

- Czemuś nie założyła szczęśliwej rękawicy dziecino? - posłała w przestrzeń.

Co może dostrzec adeptka siląc się i wciąż męcząc umysł obserwacja eteru?

 
Nanatar jest offline  
Stary 03-04-2020, 15:25   #315
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- A to ci czarostwo... - Skomentował Felix wpatrując się w odsłoniętą, podejrzaną polankę i jeszcze bardziej podejrzaną budowlę na szczycie niewielkiego, podejrzanego pagórka.

Sam już nie wiedział czy na polance mają spotkać nieumarłych, czy w odróżnieniu od reszty bagniska tam mają się truposze nie zapuszczać. Przynajmniej na chwilę obecną zdechlaki zdawały się ukrywać przed coraz szybciej zachodzącym słońcem.

- Więc to tu ma kryć się ten wroni chujec czy ki cholera? Ide z wami chłopy. - Zakomunikował grupie zwiadowczej, poprawił łuk przerzucony przez plecy i przygotował broń. - Reszta niech ma się na baczności i ktoś koniecznie obserwuje tyły. Jeszcze nam tego brakuje, żeby coś nas podeszło jak wszyscy będą lampić się w wieże jak ten szpak w pizde. - Powiedział na odchodne, nie precyzując jednak którego szpaka miał na myśli.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 04-04-2020, 12:35   #316
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Upewniwszy się, że jego koń jest bezpieczny, Karl Peter Niers położył dłoń na rękojeści wiszącego przy pasie miecza i razem z Hansem wkroczył na dziwaczną polankę. Czuł pewne napięcie wiedząc, że grobowiec przez blisko trzysta lat ukryty był przed oczami śmiertelników pod potężną i kunsztownie uwitą iluzją, a unosząca się w prastarym miejscu aura przyprawiała Altdorfczyka o gęsią skórkę.

Na polanie nie było żadnych owadów. Ani jeden komar nie unosił się w powietrzu z jękliwym zawodzeniem miniaturowych skrzydełek, chociaż pośród kordonu drzew roiły się całe ich chmary.

Niers zerknął ponad ramieniem na wciąż siedzącą w siodle Lautermann, oglądającą z nieudawanym zainteresowaniem szczyt kamiennej kolumny. Valdemar stał przy jej strzemieniu nie potrafiąc się chyba zdecydować, czy pójść śladem Karla, Hansa i Felixa.

Asekurując się wzajemnie z Hansem, Niers podszedł do podstawy wzgórza, będącego w jego mniemaniu całkowicie wyzbytym śladów roślinności ziemnym kopcem. Rozglądając się przez cały czas wokół siebie, nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że przekraczając granicę dziwnej polany wkroczył do zupełnie innego świata.

Gładkiej kamiennej powierzchni wieży nie zdobiły żadne dekoracje, żadne płaskoryty. Co zaskakujące, budowla nie miała też ani jednego okna. Strzelista kolumna wznosiła się na jakieś czterdzieści stóp, zwieńczona prawdopodobnie płaskim dachem. Wokół panowała kompletna cisza - tak głęboka, że Niers słyszał wyraźnie dźwięk oddechu stojącego opodal Hansa.

- Tu nie ma żadnych drzwi - mruknął zbity z tropu osiłek. Niers kiwnął mu uspokajająco głową, a potem powolnym ostrożnym krokiem obszedł wieżę wokół.

Nie znalazł żadnych drzwi, co z miejsca pogłębiło jego własną konsternację. Oszacowawszy w myślach wysokość budowli powrócił wraz z Hansem do miejsca, w którym wspiął się na szczyt pagórka i pomachał ręką w dół, w stronę zsiadającej z konia Ametystowej Czarodziejki.

Polana wydaje się całkowicie wymarła, nie ma na niej nawet komara. Bardzo wysoka wieża nie posiada ani okien ani tym bardziej drzwi. Na pierwszy rzut oka nie widać najmniejszego śladu zagrożenia, toteż pani Lautermann może spokojnie dołączyć do pary swoich ulubieńców na szczycie wzniesienia. Valdemar bez zastanowienia ruszy w ślad zanią. Co robi reszta drużyny? (prócz Felixa, który już zadeklarował dołączenie do mieczników). Idziecie wszyscy pod wieżę czy ktoś zamierza pilnować uwiązanych do drzew koni?


 
Ketharian jest teraz online  
Stary 08-04-2020, 16:16   #317
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

- Na psa urok... - Franz syknał cicho, splunął i niespokojnie rozejrzał się wokół. Widząc odchodzącą w stronę wieży grupę, trochę żałował, że zostanie tu sam z kobyłami. Ale przynajmniej wiedział, że zwierzęta będą czujniejsze niźli człek i jakby jakie licho się zbliżało, to pewnikiem konie jako pierwsze dadzą upust niepokojowi, rżąc czy nawet uciekając w nieznane. A to da chwilę staremu traperowi, aby samemu dać drapaka w stronę owianego mistycznymi siłami grobowca, albo choćby nawet brać jednego konia i nuże byle dalej od tego przeklętego miejsca.



Szanse, że wyszedł by cało z bagien były niewyobrażalnie małe. Świadomość, że zostawiłby swoich też by bolała. Ale już lepiej było być żywym koniokradem, niźli martwym bohaterem.


Niepsokojnie przechodząc z nogi na nogę, Mauer rozgladał się wokół i tylko od czasu niemal tęsknym wzrokiem wodząc za oddalającą się Remerczykami.




 
8art jest offline  
Stary 09-04-2020, 09:17   #318
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Felix Meyer rozejrzał się kolejny raz wokół siebie, zmrużonymi oczami wypatrując ślad obecności nieumarłych. Wielka kamienna wieża napawała go uczuciem ogromnego niepokoju, nie tylko przez wzgląd na magiczną aurę, ale i świadomość tego, że w jej grubych murach pochowano wieki temu potężnego Ametystowego Czarodzieja.

Takich miejsc należało się skrzętnie wystrzegać i z daleka omijać, bo czaiło się w nich zło, o którym starzy wędrowni bajarze z upodobaniem opowiadali w karczmach przy trzaskającym płomieniami palenisku.

Młody myśliwy posłał uspokajające spojrzenie trzymającej się jego boku Saxie, uścisnął przelotnie palcami jej ramię nie luzując nawet na chwilę uścisku swej drugiej dłoni na rękojeści miecza. Już potyczka w Gryfoniej Kniei dała mu posmak brutalnej żołnierskiej roboty, a dwie noce spędzone na murze Herrendorfu swym upiornym szaleństwem odcisnęły na Felixie piętno, którego cień dostrzegał on wcześniej w rozbieganych oczach noszących się na czarno morrytów Śniącego.

Straszne doświadczenia minionych dni i nocy wyostrzyły zmysły Meyera, wyzwoliły w nim siłę instynktu samozachowawczego. To dlatego pomimo braku widocznego zagrożenia młodzieniec ustawicznie taksował wzrokiem i najbliższe otoczenie i swoich towarzyszy, w każdym dopatrując się źródła niebezpieczeństwa. Zbytnia pewność siebie, zbytnia buta albo pochopnie uczyniony krok mogły wpędzić śmiałków w pułapkę, o której istnieniu arogancka czarodziejka być może nie wiedziała.

Ostrożny i podejrzliwy jak nigdy wcześniej w swoim życiu, Felix Meyer dostrzegł w cieniu gładkiej kamiennej wieży rzeczy, na które inni uwagi nie zwrócili. Widział jak Leto dokładał starań, aby przez cały czas mieć w swym polu widzenia Katerinę. Jak jego niosący w dłoniach obnażone miecze przyboczni umiejętnie dzielili swą uwagę pomiędzy samą wieżę i postać Ametystowej Czarodziejki. Wspinając się na szczyt pagórka rozproszyli pozornie przypadkowo swój szyk, ale młody Felix zauważał w ich mowie ciała coś, co ledwie tydzień temu w Remer najpewniej by przeoczył - albowiem w Remer nie czułby potrzeby szacowania każdego gestu i kroku towarzyszy pod kątem zagrożenia.

Czarni miecznicy poruszali się niczym jeden żywy twór, rozumiejąc się bez słowa w sposób dowodzący tego, że musieli od dłuższego czasu działać ramię w ramię. Dwoje z nich trzymało się kilka kroków za Lautermann, dwaj inni szli tak, aby móc w ciągu ułamka chwili znaleźć się pomiędzy Ametystową Czarodziejką, a czekającymi na szczycie wzniesienia Niersem i Hansem.

I wszyscy rozglądali się wokół siebie tak, by przez cały czas połowa z nich miała Katerinę i jej dwóch zbrojnych w zasięgu wzroku. Będąc tego świadomym, Felix powiódł wzrokiem wokół siebie samego i zrozumiał, że i on nie został przeoczony. Niosący swój długi miecz w opuszczonej wzdłuż nogi ręce, Leto przez cały czas przyglądał się młodemu myśliwemu kątem oka.

Nie chcąc dać po sobie poznać, że coś zwietrzył, Meyer podniósł głowę i skrzyżował spojrzenie z panem Niersem. I spostrzegł w jego wzroku, że tamten już zauważył to samo.

- Tutaj nie ma żadnych drzwi, żadnego wejścia - oznajmił z nutą posępnego podekscytowania Hans Hans, a Karl Peter nie wiedzieć czemu uśmiechnął się na te słowa kącikami ust.

- Zawsze są jakieś drzwi - odparła Katerina Lautermann przyglądając się uważnie gładkiemu kamieniowi wieży.


Asmo, jeśli chcesz uświadomić drużynie - a przede wszystkim swojej pryncypałce - że wiesz, gdzie jest ukryte pod następną warstwą iluzji wejście, to akurat najlepszy ku temu moment. W przeciwnym razie po krótkiej chwili Ametystowa Czarodziejka zapewne sama tę iluzję znajdzie.


 
Ketharian jest teraz online  
Stary 09-04-2020, 16:48   #319
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Są tutaj! - zawołał wskazując odkryte już chwilę temu drzwi, przykrytę jakimś iluzyjnym zaklęciem, które upodabniało przejście do kamieni z których zbudowana była cała wieża. Karl nie patrzył jednak na wieżę, i powoli, krok za krokiem przesuwał się w stronę Kateriny i odcinających ją od niego zbirów Leto, niby to przypadkiem opukując jeszcze klingą pałasza miejsce, gdzie drzwi już nie było - Tak! Iluzja! - powtórzył rzezimieszek przerywając przeraźliwą ciszę, która otulała całą polanę w równym stopniu co wieczorna mgła. Ostrogi dzwoniły z każdym krokiem, wydając się Karlowi głośne niczym dzwony w katedrze Sigmara, nawołujące wiernych na mszę.

Cała ta sprawa wyglądała od początku na szytą grubymi nićmi intrygę. Nie wiedział, czy ich wyjście z Herrendorfu na te bagnisko było zaplanowane przez czarodziejkę, aby rozprawić się ze zbirami Leto, czy istotnie była tu jakaś broń mogąca zniszczyć Pana Wron, jednak uwzględniając porę dnia i ich dystans od miasteczka, dla mieszkańców tego nieszczęsnego zadupia nie powinno to już chyba mieć żadnego znaczenia. Karl uśmiechnął się do Leto.

"Ktokolwiek tu dziś wygra, raczej nie ocali już niczego, poza sobą" pomyślał smutno, choć ta perspektywa nawet mu się podobała.
- No? To jak będzie? Bierzemy się do roboty? - zapytał niewinnie rzezimieszek, jednocześnie spinając się w sobie i mocniej zaciskając uchwyt na rękojeści pałasza, odliczając już kroki do najbliższego zbira.

"Trzy...dwa...jeden..."
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 09-04-2020, 20:45   #320
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

W suchym świecie brakło łez, wsparta na miotle przerobionej na długą pochodnię, dziewczyna zamrugała bezskutecznie próbując zwilżyć oczy. Piach i sól, lewe oko zmęczone wpatrywaniem się w eter, piekło, ale nie chciało uronić ni kropli. Czas jakiś temu przestała je wytężać, ciesząc wzrok pełnymi napięcia poszukiwaniami przez Remerczyków i kruki wrót. Po stu oddechach zauważyła z konsternacją, że zbrojne grupy zdają się uprawiać jakiś dziwny rodzaj podchodów. Ruchy jednych i drugich stały się coraz bardziej uważne, ale zdradzały zarazem wyjątkową nerwowość. Nie bardzo rozumiała adeptka ową grę zbrojnych kampanii, cieszyła się jednako, że pozostaje poza nią. Zupełnie zapomniana, jak dawno porzucony strach na wrony, choć wszystkie zostały wybite i..powieszone na murach. Zrobiło się jej smutno, że nie zareagowała na ów przejaw niedorzecznego barbarzyństwa w Herrendorfie, smutno i wstyd. A fakt, że nikogo to nie obchodziło wpędzał ją w jeszcze bardziej mroczne myśli. Nawet jeśli nekromanta manifestował się stadem tych ptaków, to nie były winne temu wszystkie wrony świata, złapała się na mrocznych myślach i życzeniach śmierci, wyroki padały głównie na możnych, potężnych i uczonych. Pierwszy powinien biec na łono swego boga woskowany kapłan - pomyślała

Jeśli żywa stąd nie wyjdę miej Shallya w opiece Aleksandra - wyszeptała swą prośbę do bogini nadzwyczaj szczerze.

Martwym dotychczas powietrzem poruszył delikatny powiew, przez plac przeturlał się toczeniec, słońce spieszyło na randkę z horyzontem, przyozdobione z mozaikę z suchych konarów drzew. Na raz Karl Peter Niers wykrzyknął entuzjastycznie: - Są tutaj!

Olivia od razu zaczęła rozważać, czy znalazł ciągle wzmiankowane świnki, czy może odkrył, że ma jądra, a nie został wykastrowany przez wiedźmę. Okazało się jednak, że sprytny najemnik wypatrzył coś co uważał za ukryte iluzją wrota do wieży. Stojąca poza zainteresowaniem reszty panna Hochberg, nie dała się porwać naiwnemu entuzjazmowi i pozostała na miejscu, rada, że nie zasługuje na uwagę w obliczu ukazującej się tajemnicy.

- Gdybym wiedziała, że to takie proste - zadrwiła cicho. Wolno przekręciła jeszcze głowę, chcąc przekonać się co robi pozostały przy koniach tropiciel.
 
Nanatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172