Wokół szalała burza, gromy spadały z nieba jak gniewna ręka jakiegoś Bóstwa w pełnej furii. Kelsan dał jasno do zrozumienia, że nie chcę stracić kolejnego statku przez cholerny cyklon. Nikt z drużyny nie chciał powtórki z Templarem, za dużo władowali kredytów i czasu najlepszych mechaników z Nar Shaddaa na modyfikację YT-1760. Draug powiedział swoją ofertę i czekał na odzew. W końcu na ogólnym kanale radiowym odezwał się Levis.
-W porządku, wyjdę na tą przeklętą pogodę. Będzie ze mną mój asystent. Ile miał zapłacić Wam ten spasiony chuj?- powiedział zgryźliwie Itron.
-200 tysięcy kredytów. Stać Cię? Chcemy przynajmniej 250 tysięcy.- odparł bezkompromisowo kapitan.- I karabin. Masz taki?
-Mam akurat jedną sztukę. 250 tysięcy to nie tak dużo, jeśli od tego ma zależeć życie moje i moich kompanów, nie mówiąc już o cennych zapasach broni. Dam Wam forsę w formie platynowych sztabek kredytów. Zadowoleni?
Pod neo-mandaloriańskim hełmem Drauga pojawił się chytry uśmiech, a niebieskie diody na głowie CZR-9 ukazały równie sprytne zadowolenie. Zostało im 8 minut, ale sprawa wyglądała na załatwioną. Po dwóch minutach w drzwiach bunkra zobaczyli Levisa. Był zielono-skóry, wysoki i co ciekawe nie miał nic na torsie, ale spodnie jasno pokazywały kolory Mandofe (złoto i czerwień), a nie czarno-niebieskie barwy Ivocmocro. Zaraz za nim szedł mizerny asystent. Miał na oczach okrągłe okulary w stalowych oprawkach, kryjące małe oczka; jego skóra była zółta ozdobiona minimalistycznymi tatuażami. Mniejszy Twi’Lek niósł z wyraźnym wysiłkiem i niezadowoleniem walizkę z sztabkami kredytowymi, a Levis trzymał w rękach obiecany karabin.
-Mandofe dotrzymują słowa.- odparł.- Tel Amid niezbyt, dlatego jestem po tej stronie a nie innej. Wystawił mnie, i Wy powinniście na niego uważać choć zwyczajnie radzę opuścić tą mokrą jak napalona cipka planetę. Niestety Gwiżdżące Ptaki to rarytas Mandalorian, nie mam ich, a przy obecnej Imperialnej czystce Mando raczej nie zdobędziecie ich łatwo.
Draug kiwnął głową, i kazał otworzyć walizkę. Droid zabójca włączył systemy szybkiej analizy i odrzekł.
-250 tysięcy w platynie. To mi się podoba goła-klato.
-On tak zawsze?- spytał Levis nieco zbity z tropu.- Zresztą nie ważne. Rozwaliliście moją flotę, ale większość myśliwców i tak była niezdolna do lotu. Bierzcie kasę i mam nadzieję, że nasze losy się już nie połączą.
Ayo Mercerit.- pożegnał się Itron i dał w geście porozumienia Ambiański karabin.
Asystent zamknął walizkę, a CZR-9 złapał ją w swoje silne mechaniczne, długie ramiona.
Levis machnął niedbale ręką na pożegnanie i zniknął w wnętrzu podziemnej bazy. Mechaniczne drzwi zamknęły się jak paszcza Rancora. Kelsan wszystko oczywiście słyszał. Przełączył kilka kontrolek, wyśrodkował lot i nie gasząc silników uniósł się rufą w kierunku dwójki łowców otwierając trap, by zawisnąć dwa metry nad błotnistą powierzchnią. Misja była wykonana a do znalezienia się w środku cyklonu brakowało im pięciu minut. Draug i droid zabójca wskoczyli do środka, i nawet pomimo ciężkiego pancerza Draug czuł, że potrzebuje ciepłego prysznica.
-Co dalej kapitanie? Odlatujemy z Niponii czy pokazujemy środkowy palec Tel Amidowi i łączymy się z nim na holo-comie?
Kelsan był gotów aktywować wszystkie cztery silniki i odlecieć w siną dal.
Zadecydujcie co robicie dalej, czy uciekacie z planety czy konfrontujecie się z Tel Amidem? W każdym razie możecie uznać, że Kelsan odleciał z zasięgu cyklonu i skierował się bliżej miasta Ledtuh.
Kiedy będziecie tak czy siak na orbicie Planety, to SID wychwyci jakiś zaawansowany sygnał od równie Mocnej SI i lecimy do 1 ROZDZIAŁU