Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2020, 07:31   #13
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
6.

Hobbit, czyli tam i z powrotem - John Ronald Reuel Tolkien
Gatunek: fantastyka

Recenzja może zawierać spoilery.

Rozprawianie o wpływie Tolkiena na literaturę jest jak wybieranie bagien w „Heroesach” - niby można, ale po co. Każdy z grubsza wie, że przecierał on szlaki dla współczesnej fantastyki, a umiejętność światotworzenia opanował do perfekcji. Dlatego też zamiast tradycyjnej recenzji, chciałbym raczej skupić się na tym, jak „Hobbit” wypada okiem współczesnego czytelnika.
Tolkien napisał tę książkę dla swoich dzieci, jednak z poszanowaniem pewnej zasady, o której dziś wielu pisarzy zapomina. Chodzi o to, że historia kierowana do najmłodszych nie musi być wcale infantylna, ani możliwie spłaszczona. Z jednej strony mamy więc tu prostą opowieść o wyprawie na smoka, z drugiej zaś całkiem rozbudowany świat. Całość inspirowana była m.in. mitologią nordycką, baśniowość „Hobbita” jest więc niejednokrotnie surowa, a miejscami wręcz mroczna.
Autor nieraz zwraca się bezpośrednio do czytelnika, mamy bowiem faktycznie poczuć się jak podlotek, który chłonie opowiadaną historię. Nieprzyjazny świat poznajemy oczami tytułowego hobbita, którym oczywiście jest Bilbo Baggins. Towarzyszy mu kompania krasnoludów oraz czarodziej Gandalf, jednak to niziołek ostatecznie spaja całą fabułę. Jeśli miałbym szukać w książce motywu przewodniego (poza czysto przygodowym), to byłoby nim pokonywanie strachu przez małego człowieczka.
Każdy rozdział pokazuje inny etap podróży przez Śródziemie. Choć książka posiada prostą narrację, to jest w niej coś takiego, że czytelnik łatwo staje się uczestnikiem całej przygody. Na pewno mają na to wpływ ciekawe opisy rozmaitych scenerii: od idyllicznego Hobbitonu, przez Mroczną Puszczę, po wnętrze Samotnej Góry. Choć relacje wiecznej tułaczki powracają u Tolkiena jak bumerang, to ja jestem ich zwolennikiem, bo dzięki temu czuć rozmiar całego przedsięwzięcia.
Akcji jest wiele, a bohaterowie wciąż i na nowo wpadają w kolejne tarapaty. Wszystkie archetypy są możliwie proste, mamy więc wyniosłe elfy, głupie trolle czy honorowych, ale nieokrzesanych krasnoludów. Dziś te elementy są banalne, ale w latach trzydziestych - niekoniecznie. To, co obecnie nazwalibyśmy dziecięcą literaturą fantastyczną, było wtedy kojarzone raczej z „Alicją w krainie czarów” lub „Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz”. To była bardziej awanturnicza powieść ze świeżym podejściem do mitologicznych istot.
Ogólny opis książki wcale nie musi brzmieć zachęcająco dla kogoś, kto przerobił nowsze i bardziej złożone dzieła jak np. sagę R. R. Martina. Mamy tutaj przecież oczywisty podział na dobro i zło, sama historia jest dość przewidywalna, a liczne, przeznaczone dla dzieci pieśni powinny z miejsca odstraszyć starszych odbiorców. Tyle tylko, że w praktyce to wszystko świetnie działa, a Tolkien włożył do opowieści mnóstwo serca. Ciekawie jest też obserwować tworzenie pewnych wzorców, które po dziś dzień towarzyszą gatunkowi. „Hobbit” to także uniwersalna powieść o tym, że strach ma wielkie oczy i zawsze tli się jakaś nadzieja. Trudno odmówić temu ponadczasowości.

 Ocena: 8/10
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 29-04-2020 o 14:42.
Caleb jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem