Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2020, 08:44   #305
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Ulice Lucatore, 1 lipca 2595

Nerwowa reakcja Furora, ledwo skrywana pod maską cynicznej uprzejmości dała sporo do myślenia Alpejczykowi. Bacznie obserwował nie tylko Bastardo ale i dwójke Polan, która przezornie, bardzo spokojnymi ruchami przesuwała się na lepsze pozycje taktyczne. Yuran zdążył nawet niezauważalnie poluzować pasek zabezpieczajacy w pochwie jego ciężki nadziak. alpejczyk widział już kiedyś, co broń ta potrafiła wyczyniać w wielkich łapach olbrzyma. Najemnik wiedział, że Furor nie mógł podnieść ręki na Leona, pieczętującego się pierścieniem Ennio.

Gdyby jednak jakimś zrządzeniem losu, Furor nakazał atak na Franka, to pożałowałby swojej decyzji. Dobrze ustawiony Yuran zasłoniłby Thibauta, zapewnie brutalną siłą przebijając się przez gardę i rozłupując nadziakiem łeb pierwszego z atakujących. Ale to drugi z braci zebrałby krwawe żniwo serią z automatu. Sam Barthez był w pół drogi. Wspomógłby Polan dubletami z ciężkiego pistoletu, osłaniając swoich. Potyczka z ludźmi Furora byłaby po ich stronie ale ciężko było przewidzieć, co mogłoby być dalej. Na szczęście nie było potrzeby rozpatrywania czarnych scenariuszy. Lucio Bastardo klnąc pod nosem odszedł ze swoimi ludźmi.

Sam gniew i rosnąca irytacja w głosie Furora potwierdzała to co wstępnie myślał Nathan, podejrzewając kogoś z otoczenia Altaira o popełnioną zbrodnie. Nerwowość nie wynikała raczej jedynie z faktu, że ktoś mieszał się w sprawy kultu. Furorowi wyraźnie nie było w smak, że śmierć Altaira będzie obiektem śledztwa i to w dodatku kogoś spoza kręgu Anababtystów. Czyżby miał coś do ukrycia? Na tę chwilę, przy miernych poszlakach Bastardo był numerem jeden Bartheza. Nie oznaczało to, że bękart własnoręcznie dokonał zbrodni, ale mógł być w nią bezposrednio zamieszany.

Rozmyślając podszedł do odzianego w neoprenowy kombinezon Szpitalnika. Przedstawił się i przekazał zdawkowo, acz grzecznie wiadomość od Abdela. Uwagę skupiał na ekwipunku zakonnika: Goglach, podręcznej apteczce i przytroczonym do taktycznej kamizelki sprzęcie, którego przeznaczenia tylko się mógł domyslać. Wyglądał jakby zaraz miał brać udział w szturmie na sam krater Pandory, a nie na oględzinach miejsca zbrodni w miarę przyjaznym mieście.

- Carmino Ferro, naczelny ordynator Vivaco - przedstawił się Szpitalnik, dodając po chwili, że oczywiście porozmawia z przyjemnoscią z Abdelem. Nie miałby zresztą wyjscia, bo była w słowach Bartheza nuta znacząca, że nie przyjmie odmownej odpowiedzi, a po za tym Ferro był już złapany w sieć flankujących go dyskretnie Polan.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem