Ulice Lucatore, 1 lipca 2595
Szpitalnik ukłonił się nader uprzejmie każdej z zaprezentowanych mu osób, po czym zajął miejsce po prawicy dziedzica. Orszak cudzoziemców ruszył środkiem ulicy strzeżony przez Sangów i ochroniarzy Bartheza, ciesząc się ciepłem słonecznych promieni i ciekawskimi spojrzeniami trzymających się na bezpieczną odległość miejscowych.
- Przyjechałem dzisiaj o świcie - opowiadał Carmino Ferro - Opuściłem szpital w Vivaco natychmiast po przybyciu posłańca. Morderstwo wstrząsnęło nami bardzo głęboko, bo wydaje się zupełnie pozbawione racjonalnego tła. Altair Benesato był gwarantem pokoju na ziemiach wokół Lucatore, a nadto z racji piastowanego stanowiska uchodził za bardzo wpływowego członka Kościoła Rybaka. Członkowie Szpitala mieli go w ogromnym poważaniu. Uważam za swój obowiązek przyjrzenie się tej zbrodni.
- Podobnie jak my, drogi doktorze - odparł Abdel - Przybyliśmy tutaj z zachodu, kiedy i do nas dotarły te wstrząsające wieści. Zadaniem poselstwa było złożenie kondolencji wdowie, niemniej jednak tutejszy namiestnik w swej niezmierzonej mądrości postanowił nas zaszczycić plenipotencjami śledczych rodu Benesato. Przyjęliśmy ten zaszczyt z pokorą, ale i determinacją. Sprawca mordu na tak światłym strażniku pokoju musi zostać odnaleziony i przykładnie ukarany.
Doktor pokiwał z aprobatą głową słysząc pełne pasji słowa młodego Sanguine.
- Jak mniemam, złożyliście już prośbę o spotkanie z Żelazną Emisariuszką? - Szpitalnik zadał swe pytanie tonem sugerującym, że było ono czysto retoryczne - Mnie odmówiła dziś posłuchania zasłaniając się prawem żałoby. Jak powiodło się w tej kwestii powiernikom pierścienia?
- Prawo do zachowania żałoby - kiwnął głową Abdel - Zamierzamy odwiedzić czcigodną wdowę jutro po porannym posiłku.
- Jeśli to nie uchybi waszemu statusowi, chętnie dołączyłbym do audiencji jako przedstawiciel Szpitala oraz osobisty lekarz Neognostyka.