Qara z wdzięcznością w oczach przyjął magię leczącą ze strony towarzyszy. Pomoc Lao nie umknęła mu podczas walki i skłonił się przed nią jak kultura hongali nakazywała.
Drgnął gdy Yutu pogłaskała go po ramieniu. Uśmiechnął się i zarumienił się, lecz tego akurat nie było widać pod zakrwawionym futrem.
- Dziękuję - wysapał - szybkie były. Nic dziwnego... Sama skóra i kości.
Chciał podnieść dłoń by pogłaskać policzek Yutu i zapytać czy ona jest cała lecz ujrzał na swych palcach resztkę gnijącego mięsa z wczepioną kością obojczyka. Odsunął się i zaczął energicznie strząsać całą ręką. W końcu resztka ożywieńca poleciała przez pomieszczenie i bezdźwięcznie wpadła pomiędzy ciała.
Wrócił uwagą do Yutu ale ta już zajęła się bronią. Skierował się do drzwi przy których stał Hira.
- Mogę spróbować je otworzyć...